-Ej, co ty robisz! - krzyknął brunet i ze zdumieniem obserwował, jak papierosy po kolei lądują w kałuży, smętnie w niej pływając.

Jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy otrzymał pieniądze do ręki. Spojrzał na nie, potem na odchodzącego chłopaka i podniósł się, aby go dogonić.

-Po co to zrobiłeś?

-Po to, żebyś się nie truł. Choć i tak wiem, że pewnie teraz pójdziesz do kiosku i ją odkupisz. Nie wiem jak i gdzie, ale i tak zaczniesz od nowa.

Nawet się do niego nie odwrócił, tylko szedł uparcie na przód.

-Ale co cię obchodzi moje zdrowie? - dopytywał, wyrównując z nim krok.

Pieniędzy mimo wszystko nie zamierzał oddawać, więc schował rękę z nimi o kieszeni.

-Właśnie w ogóle nie powinno mnie obchodzić. A obchodzi! Wyjaśnisz mi to, hyung? - zapytał z goryczą w głosie.

Nie chciał dłużej przebywać ze starszym. Śmierdział dymem.

-Sam nie wiem, to niby co mam ci powiedzieć? - na jego twarzy pojawił się swoisty uśmiech.

Może i znał Jimina, ale tylko ze słuchu i widzenia, nic poza tym. A teraz wydawało mu się, że może nawet byłby w stanie go polubić.

Blondyn był dziwny, Yoongi też taki był.

-Po prostu skończ z tym świństwem, hyung. Po co ci to?

Każdy, kto by go w tym momencie posłuchał, mógłby wyczuć wyrzuty w jego głosie. Co mógł poradzić na to, że martwił się o każdą osobę?

-Nie przejmuj się tak wszystkimi, powinieneś mieć to w dupie - stwierdził, wsuwając ręce do kieszeni. - Miliony palą, co ci po mnie.

-Jasne, fajnie by było, gdyby każdy miał tak wszystko w dupie? - odwrócił się napięcie w jego kierunku. Szybko jednak zgasił złość, którą można było dostrzec w jego oczach.

W końcu rozmawiał ze starszym, musiał się opanować. Ułatwiło mu to odwrócenie się z powrotem, tyłem do czarnowłosego.

-Nie każdy, ale właśnie ty mógłbyś mieć mnie - stwierdził, mierząc blondyna spojrzeniem z góry. Jak miło było być wyższym.

-Miło by ci było, hyung? Zresztą, czemu ty idziesz za mną? - odwrócił w jego kierunku głowę.

Nie miał jak podskoczyć starszemu, w końcu był tylko młodszym o rok kurduplem z tlenionymi włosami.

-Jak to czemu idę za tobą? - zmrużył oczy, unosząc w górę jedną brew. - Idę do domu, to ty leziesz tam gdzie ja.

-Ja? Ja też idę do domu - spojrzał na Yoongiego zdziwiony i poprawił swój plecak na ramieniu.

Po chwili poczuł, jak na czubek jego głowy spadła kropla, a zaraz za nią kolejne.

-Świetnie - mruknął starszy, podnosząc głowę do góry. Już się dowiedział, że mieszkają blisko siebie, teraz jeszcze dołożył im deszcz. - Mieszkasz gdzieś tam? - spytał, wskazując na rząd domków przy uliczce.

-Tak, ty też? Jakim cudem o tym nie wiedzieliśmy? - szepnął i wyciągnął z kieszeni plecaka maleńką, składaną parasolkę. Rozłożył ją nad sobą, ale po chwili namysłu poprawił ją tak, aby chociaż kawałek znajdował się nad brunetem.

Yoongi chciał już coś zaproponować, ale skoro nad jego głową pojawił się parasol, to po prostu wyciągnął telefon i wystukał sms'a pod tylko sobie znany adres

-Tak, ja też. Daj to, ja potrzymam.

Bez pytania o pozwolenie czy jakąś opinię na ten temat, chwycił za rączkę parasola, który od razu znalazł się wyżej, dzięki jego wyższości.

Szli razem w ciszy. Jimin pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji, więc automatycznie nie wiedział, jak się zachować. Poza tym... Yoongi był jakby o klasę wyżej, nie tylko w tym rozumieniu dosłownym. Blondyn był książkowym przykładem introwertyka. Raczej nie wychylał się przed szereg, nikomu nie przeszkadzając. A tu nagle idzie pod jednym parasolem z jedną z popularniejszych osób w liceum.

Ale Yoongi też nie był osobą, która spodziewała się takiego obrotu spraw. Po prostu z nim szedł, choć czuł się odrobinę speszony, w żadnym razie tego nie okazując. Powinien być przyzwyczajony do takich sytuacji, jako mała szkolna gwiazda, ale nie był i w tym sęk. Nie przepadał za poznawaniem nowych ludzi w tak nagły, niespodziewany i drastyczny sposób.

Zupełnie w taki, jaki dziś miał okazję poznać trochę bliżej Jimina.

-To, który dom jest twój?

-Ten tutaj - młodszy wskazał na biały dom jednopiętrowy z numerem 23. Poczuł ulgę, że w końcu będzie mógł się zaszyć we własnym pokoju.

Dopiero teraz doszło do niego co tak naprawdę zrobił wcześniej. Nie dość, że nakrzyczał na swojego starszego kolegę i okazał mu brak szacunku, to jeszcze te wyrzucone papierosa. Do końca życia nie zapomni widoku pływających tutek w mętnej wodzie kałuży.

-Ah, no dobra - odparł Yoongi, sięgając do kieszeni. Przez chwilę chciał wyciągnąć pieniądze i mu je oddać, ale szybko sprowadził się na ziemię.

To on mu zabrał te fajki i bardzo dobrze, że chociaż zwrócił za nie należność. Nie powinien ich teraz zwracać, jakby nie było to Jimin wyrządził mu 'krzywdę'.

-Ja mieszkam jeszcze kawałek dalej, więc... -mruknął, składając parasol a następnie wpychając go Jiminowi do rąk. - Masz. Na razie - machnął ręką i nałożył kaptur na głowę, aby następnie zacząć iść w swoim kierunku.

A Jimin? Stanął przed bramką do swojego domu i patrzył na oddalającą się postać. Chciał pożyczyć mu ten parasol, w końcu by mu go nie zjadł, jednak nie zdążył wypowiedzieć ani słowa. Stał, wystawiając się na zmoczenie przez ciągle spadający deszcz, czując, że zrobił coś źle, niewłaściwie.

A znikający Yoongi był tego idealnym przykładem




a/n: ja i moja kochana @Niko_Neko witamy w pierwszych, wspólnych Yoonminach :)

How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now