Rozdział 16

780 65 76
                                    

Przez kolejne dni spędzaliśmy ze sobą zadziwiająco dużą ilość czasu. Widywaliśmy się praktycznie codziennie przez co zacząłem zaniedbywać spotkania z Niallem i Bethany. Nie czułem się z tym dobrze, ale nie mogłem nic poradzić na pojawiający się na mojej twarzy uśmiech za każdym razem, gdy otrzymywałem wiadomość od Louisa pytającego, czy mam dzisiaj czas. Czasami czekałem na niego, aż skończy pracę i byłem pewien, że jego współpracownicy zaczęli już coś podejrzewać. W końcu samotnie stojący chłopak przed restauracją trzy razy w ciągu dziewięciu dni to nie mógł być przypadek. Dwa razy zabrał podczas naszych spotkać ze sobą swoje młodsze siostry, twierdząc, że nie miał je z kim zostawić, a ja próbowałem sprawiać wrażenie, że bawię się nawet lepiej, gdy w pobliżu są dzieci, choć prawda była taka, że nie przepadałem za nimi, mimo iż jego rodzeństwo naprawdę było całkiem znośne. Wiele czasu również siedzieliśmy w moim pokoju, robiąc te wszystkie nudne rzeczy jak słuchanie muzyki, oglądanie filmów, czy rozmawianie do późnych godzin. Ale ku mojemu zaskoczeniu nie było to w żadnym wypadku nudne. Nie z nim. Dużo się też śmialiśmy. I każde z nas zręcznie unikało rozmów o Ianie, a gdy któreś z nas zjeżdżało na niebezpieczny tor, ten drugi automatycznie zmieniał temat. I tak mijały nam dni. Na rozmowach, które nie dotyczyły niczego konkretnego, albo braku rozmów.

Aż do pewnego dnia.

Leżeliśmy na łóżku w moim pokoju, słuchając muzyki i ciesząc się swoim towarzystwem. Głowa Louisa znajdowała się na moich kolanach, a ja wpatrywałem się w sufit zastanawiając się czy to dobry moment, aby zapytać o jego relację z Ianem. Oboje byliśmy spokojni i zrelaksowani, dlatego czułem, że moje pytanie nie spotkałoby się z atakiem gniewu z jego strony. Jednocześnie nie chciałem psuć tej chwili, ponieważ miałem dziwne przeczucie, że nie powtórzy się już. Westchnąłem i przejechałem dłonią po jego włosach, czując narastający niepokój. Jeżeli nie zapytam to już zawsze będzie mnie to dręczyło, ale jeżeli to zrobię to odpowiedź może mi się nie spodobać. I tego chyba najbardziej się bałem. Próbowałem sobie wmawiać, iż to nic wielkiego, ale w głębi duszy czułem, że nie mam racji. I kiedy w moich uszach rozbrzmiewała jedna z piosenek za którymi nie przepadałem, ponieważ wiązało się z nią zbyt wiele wspomnieć, ale ze względów sentymentalnych nie potrafiłem usunąć jej ze swojej playlisty, Louis zadał mi pytanie, którego nigdy bym się nie spodziewał. W dodatku jego glos brzmiał na spokojny, ale czułem, że to tylko przykrywka i w środku jest zdenerwowany i bardzo niepewny.

- Co byłoby z nami gdyby pojawił się tu Ian?

Przez pierwszych kilka minut nie odzywałem się, myśląc nad odpowiedzią, choć nie istniała chyba dobra. W końcu wyjąłem swoją słuchawkę z ucha i wzruszyłem ramionami.

- Ale nie ma go tu.

I naprawdę myślałem, że na tym zakończymy tą dziwną wymianę zdań, ale on najwyraźniej postanowił kontynuować dalej, dezorientując mnie zupełnie kolejnym pytaniem:

-Nadal go kochasz? – spytał podnosząc się do pozycji siedzącej, patrząc mi prosto w oczy, a ja czułem, że moje serce zaczynało szybciej bić pod wpływem jego silnego spojrzenia, które wręcz krzyczało do mnie, abym zaprzeczył, przez co pojawiły się u mnie ogromne wyrzuty sumienia z powodu mojej nieustającej miłości do niego. Był częścią mojego życia przez tak długi czas. Nie da się przestać kochać kogoś tylko dlatego, że...odszedł.

- Ja...- zacząłem, nie wiedząc, co mam powiedzieć, ponieważ czego ode mnie oczekiwał? Straciłem miłość swojego życia. Nie wie jak to jest, dlatego nie potrafi mnie zrozumieć. Nikt nie potrafi mnie zrozumieć. Wszyscy dookoła mnie naciskają, abym poszedł na przód. – Jakie to ma znaczenie?

Louis wzruszył ramionami.

- Żadne. Zapomnij. – machnął nie dbale ręką, powoli wstając z łóżka. – Pójdę już.

Letters to you | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now