Wreszcie nastał dzień wyjazdu. Spakowałem się jednak dopiero wczoraj. Z reguły wszystkie rzeczy robię na ostatnią chwilę, więc i tu nie mogło być wyjątku. Walizkę, która na marginesie była niesamowicie ciężka, próbowałem właśnie znieść po schodach, kiedy moją uwagę przykuła rozmowa telefoniczna mojej mamy. Przez barierki, mogłem zobaczyć jak chodzi w zdenerwowaniu po salonie. Przeczesała włosy ręką i ciężko westchnęła. Żałowałem, że nie mogłem usłyszeć jej rozmówcy.
- Powtarzam ci jeszcze raz: nie i przestań dzwonić. – tymi słowami zakończyła rozmowę, dopiero wtedy mnie zauważając. Starałem się udawać, iż wcale nie podsłuchiwałem i nie miałem nawet pojęcia o jej telefonie. - Czyli mam przez dwa tygodnie dom dla siebie? – zaczęła konwersację.
- Tak. – potwierdziłem pokonując ostatni stopień. – Tylko bądź grzeczna i nie rób imprez. – dodałem uśmiechając się.
- Cóż, to będzie ciężkie w moim przypadku, ale może jakoś dam radę. – odpowiedziała. – Już chyba są. – dodała, gdy rozbrzmiał się dźwięk podjeżdżającego samochodu. – Z kim tak właściwie jedziesz na miejsce?
- Z Bethany i Niallem? – odparłem, gdyż wcześniej wspominałem jej już o tym.
- Chyba jednak nie. – stwierdziła wyglądając przez okno. Zmarszczyłem brwi.
- Niall nie jedzie jednak? Nic mi nie mówił. – powiedziałem lekko urażony. Muszę się przyzwyczaić, że od teraz moja mama będzie się dowiadywała wszystkiego pierwsza.
- Nie miałam na myśli, iż jedzie was o jednego mniej. Wręcz przeciwnie. – wskazała palcem na okno, a ja podszedłem, aby zobaczyć o co jej chodzi. Przymknąłem na moment oczy próbując uspokoić oddech, gdy zobaczyłem, iż na tylnym siedzeniu zajmuje miejsce Louis. Nie tak się umawialiśmy, ale postanowiłem, że dzisiaj nie zrobię sceny i będę się zachowywał przyzwoicie.
- Pojdę na chwilę do łazienki. – powiedziałem i nie czekając na jej reakcję pobiegłem schodami na górę. Zamknąłem się w pomieszczeniu na klucz i spojrzałem na siebie w lustrze.
Dasz radę. Nie pozwól, aby przeszłość ciągle mieszała ci w głowie i sprawiała, że czujesz się gorszy. – pomyślałem, chcąc przekonać samego siebie, że to prawda.
Cholera, jednak nie dam rady.
Dasz radę.
Nie dam.
Dasz.
Nie...
Tabletki.
I właśnie ta myśl odgoniła inne, niechciane. Moja matka powinna je mieć gdzieś tutaj. Bierze je po kryjomu na depresję, ale ja już dawno o tym wiem i teraz chcę z tego skorzystać. Nie zauważy braku jednej, a ja poczuje się na pewno lepiej niż teraz. Zacząłem przeszukiwać więc górne szafki, ale nie znalazłem w nich niczego oprócz kosmetyków. Zająłem się więc dolnymi. Owszem, było w nich pełno leków, a ja nie miałem nawet pojęcia czego szukam. Skup się Styles i pomyśl, co ostatnio brała twoja mama. Jaki kolor miały tabletki? Były duże czy małe?
Małe. Tak, na pewno małe. I były chyba czerwone. Okej, mniej więcej wiem czego szukać.
- Harry? Wszystko w porządku? – zapytała Bethany pukając do drzwi. – Przed nami siedem godzin drogi. Musimy wyruszyć teraz jeżeli chcemy zdążyć przed wieczorem.
- Tak już zaraz idę. – odpowiedziałem w pośpiechu.
- Słuchaj, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale Louis z nami jedzie. Wiem, nie tak się umawialiśmy, ale...
YOU ARE READING
Letters to you | Larry Stylinson
FanfictionWieloletni związek Harry'ego rozpada się wraz z chwilą, gdy Ian ginie w wypadku samochodowym, pozostawiając mu tylko krótką wiadomość „musimy porozmawiać". W dniu jego pogrzebu chłopak zaczyna otrzymywać listy z zadaniami do wykonania. Pozornie...