27

2.5K 240 20
                                    

Camila POV

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wyswobodziłam się z już luźnego uścisku dziewczyny. Przez całą noc zapewniała mi poczucie bezpieczeństwa, mocno mnie obejmując. Uniosłam się na łokciach i przez chwilę przyglądałam twarzy Lauren. Miała lekko rozchylone usta i zaróżowione policzki, włosy w nieładzie i odrobinę rozmazanego tuszu do rzęs na skroni. Wytarłam maskarę i delikatnie potrząsnęłam ramionami Jauregui, jednak na nic się to nie zdało. Wciąż spała i bardzo nie chciała się budzić.

- Lauren, wstań - powiedziałam cicho, mając nadzieję, że mój głos na nią zadziała. Zmarszczyła lekko nos i przewróciła się na bok.

- Lauren... - wywróciłam oczami, będąc zdenerwowana lenistwem czarnowłosej.

Wpadłam na lepszy pomysł by obudzić starszą. Nachyliłam się nad nią i odgarnęłam kilka kosmyków włosów z jej twarzy.

- Obudź się - wyszeptałam jej prosto do ucha, na co dziewczynę przeszedł prawie niezauważalny dreszcz. W odpowiedzi złapała mnie za biodra i przyciągnęła na swoją klatkę piersiową, zamykając mnie w swoich ramionach.

- Nie mam ochoty.

- Trudno - westchnęłam, z trudem powstrzymując się od śmiechu na słowa wypowiedziane z ogromnym cierpieniem.

- Nie możemy po prostu poleżeć i się przytulać? - mruknęła w moje włosy.

Nie mam pojęcia czemu, ale poddałam się bez żadnego sprzeciwu i momentalnie zaprzestałam dalszym próbom obudzenia przyjaciółki.

Właśnie, przyjaciółki.

Dlaczego czułam się tak dziwnie w stosunku do Lauren? Widziałam ją pierwszy raz. Nawet nie protestowałam, kiedy mnie obejmowała i głaskała po policzku, żeby mnie uspokoić. Przy innych grałam totalnie niedostępną. Czy tak zachowują się przyjaciółki?

- Hej, gdzie odpłynęłaś?

Ujrzałam zielone tęczówki intensywnie wpatrujące się w moje. Szybko spuściłam głowę i zdjęłam ręce Lauren z moich pleców, jednocześnie podnosząc się z jej brzucha. Ona była hetero.

- Po prostu się zamyśliłam - wzruszyłam ramionami.

- O czym tak myślałaś? - uniosła jedną brew rozbawiona.

Oh, gdybyś tylko wiedziała...

- O niczym ważnym.

- W porządku.

Wpatrywałam się w Lauren ze zdziwieniem. Nigdy nie odpuszczała tak szybko, gdy nie chciałam jej czegoś powiedzieć.

- W porządku? - zapytałam.

Podniosła się na łokciach i lekko przechyliła głowę, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.

- Tak, w porządku - uśmiechnęła się szeroko, a mi zmiękły kolana. Odwróciłam wzrok zawstydzona i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki.

- Gdzie idziesz? - zawołała za mną.

- Do toalety, poczekaj chwilę - odkrzyknęłam.

Zamknęłam się w pomieszczeniu i zsunęłam po ścianie na podłogę, opierając się o nią plecami, myśląc o pewnej osobie, leżącej właśnie w moim łóżku.

Lauren.

*
skończyły mi się rozdziały, więc będzie przerwa
do zobaczenia za jakiś czas pyśki

pink; camrenWhere stories live. Discover now