Rozdział 48

598 39 4
                                    

Nic nie czuję. Nic. Null. Totalne zero. Jakim cudem? Jak można nie czuć nic?
-Ej, Cath?
Odwróciłam się od okna, wciąż z rogalikiem w dłoni i uniosłam pytająco jedną brew.
-Chcesz poprowadzić misję? Pokazówka w Hogsmeade.
-Okay-odpowiedziałam obojętnie.
-Co się z tobą ostatnio dzieje, Cath?-ot, troskliwiec.
-A co, martwisz się?
-Trochę. Zależy mi na tobie, wiesz?
,,-Nie jesteś najważniejsza na świecie, Catherine! To był tylko zakład!
-Słucham?!
-Ha! Niby taka twarda. Niby taka niezależna, a samotna... Ojej, jak mi cię szkoda-drwił ze mnie.
-Zamknij się, Mark!-wrzasnęłam wtedy, bliska furii.
-Bo co mi zrobisz?"
Zawsze był taki... hardy i arogancki. To jak się teraz zachowywał, zupełnie do niego nie pasowało. Przekręciłam lekko głowę w czytelnym geście.
-Ty się nie martwisz...-uśmiechnęłam się.-Ty się boisz, Mark. Mnie.
-Bzdu...
-Doprawdy?-uśmiechnęłam się uroczo, niczym Umbridge.-Ostatnio przeszła ci ochota na umizgi do mnie.
-Mam sporo na głowie... A co, tęsknisz...?-wymruczał, jednak nie odważył się podejść, widząc, że nie reaguję.-Em... To co, chcesz tą misję?
-Już chyba odpowiedziałam. Kiedy?
-Po południu. Dzieciarnia z Hogwartu ma wypad do Hogsmeade. Snape też ma tam być.
-On i Hogsmeade?
-Najwyraźniej. Obecność dzieci ci nie przeszkadza, jak rozumiem?
-Obojętne-znów spojrzałam za okno.
-Jak wszystko ostatnio, co?
Zwiał z pokoju zanim zdążyłam się odwrócić. Zmarszczyłam lekko brwi.

Ty, Snape?

Ja, Snape. Jeszcze ci nie minął foch?

Jakieś plany na popołudnie?

Skąd to pytanie?

A skąd ta podejrzliwość?

Wiesz, skąd. Czemu pytasz?

Chcę się spotkać.

I pogadać o rozejmie?

Ta. Właśnie.

Co ty knujesz, Catherine?

Nic.

Ach tak.

Pomożesz mi z tym cholernym wampirem?

To już brzmi bardziej przekonująco. Dziś w Hogsmeade?

Jasne. O 17:00 ci pasuje?

Może być. Do zobaczenia, Catherine.

Nara, Snape.

Ech, młodzież-to w zamierzeniu miało mnie chyba rozbawić.

Nie pykło. Ugryzłam rogalik i prychnęłam, kiedy poczułam nutellę na nosie. Nie umiem dzisiaj jeść. Ani pić. Dziś już udało mi się ochlapać sokiem pomarańczowym. Nie, nie z dyni. Z dyni jest fuj. I tak wolę krew. WAIT. Jak to krew? Sok. Opcjonalne cola. Tak, w sumie mam ochotę na kr... olę... Oparłam głowę o szybę. Krew. Potrzebuję krwi. Nie żadnego soczku, ani czegoś co w litrze ma więcej cukru niż ja jem w ciągu tygodnia, krwi. Tylko skąd ja wezmę krew? To jest dobre pytanie. A gdyby tak... Ciekawe jak smakuje młoda krew... N-nie! To są dzieci. Nie tknę dzieci. Ale krew... Muszę... Muszę poprosić Marka. Palnę gadkę o zaufaniu i o tym jak to w kulturze wampirów picie krwi łączy się z pożądaniem... Ta, z pożądaniem wbicia się kłami w tętnicę żywiciela. Tak naprawdę łączy się tylko z hierarchią, ale niechaj będzie, założę się, że tego nie sprawdzi.
-MARK!
Otworzył drzwi w ciągu kilku sekund. Biegł na moje wezwanie. Doprawdy, jest uroczy, gdy się boi.
-Tak?
-Zamknij drzwi i podejdź.
Zrobił to dość niepewnie.
-Ostatnio cię olewałam, przepraszam-powiedziałam bez cienia skruchy.
-Okay...
Przesunęłam dłonią po jego ciepłym policzku, a potem po szyi, gdzie bez problemu wyczułam bardzo szybki puls.
-Mogę spróbować?
-Cz-czego?
-Wiesz, czego.
-Cath, posłu...
-Wiesz co to znaczy u wampirów?
-Nie. Ale ja nie jestem wampirem.
-To nie wilkołactwo, głupku, nie zarazisz się. U wampirów picie krwi jest wyrazem zaufania i miłości. W tym drugim sensie.
-Naprawdę?
-Mhm. Nie chcę zrobić ci krzywdy, tylko spróbować twojej krwi.
-Skąd wiesz, że nie stracisz kontroli?
-Gdybym straciła, nie pytałabym cię o pozwolenie.
-W trakcie.
-Mark, moja samokontrola jest dziś na wybitnym poziomie, zwłaszcza jak na mnie. Pozwól mi...-wymruczałam najbardziej pociągającym głosem na jaki mogłam się zdobyć przy takiej ochocie na krew.
-Cath...
-Taaak?
-Czy to...?-zaciął się.
Zbyt nie-maczo pytanie?
-Nie boli tak bardzo jak myślisz. Lekkie ukłucie, to wszystko. Jeśli mi powiesz, żebym przestała, przestanę.
-Okay...
Chwyciłam go delikatnie za twarz i powoli odchyliłam jego głowę na bok. Mark przymknął oczy. Drżał.
-Wyluzuj-zaśmiałam się cicho i przystawiłam kły do jego szyi.
Drgnął, kiedy wbiłam mu je w szyję, ale nawet nie pisnął. W chwili, kiedy jego krew znalazła się w moich ustach, poczułam euforię. Czyste szczęście, tak bardzo mi odległe w ostatnim czasie. Okay, to było uczucie, od którego szybko można się było uzależnić. I u mnie to chyba już się stało.
Krew miała słodki, bardzo przyjemny smak. Kiedy zrobiłam to Bellatrix, nie skupiałam się na tym, bo chodziło mi tylko o to, żeby ją zabić. Mój błąd. Krew była pyszna. Ale nie chciałam, żeby Mark się do tego zniechęcił, więc odsunęłam się od niego. Był lekko blady.
-Okay?
-T-tak... To w sumie było... fajne.
No i mam stały dostęp do krwi. Fajnie.
-Super.
-Poprawiło ci nastrój?
-Zdecydowanie-pocałowałam go.-Dzięki.
-Skromna ta nagroda...
-Po misji, Mark.
-Czemu?
Uniosłam brwi.
-Okay, okay...-uniósł ręce w geście poddania.
-Kto idzie na misję?
-Najwierniejsi.
-Wszyscy?
-Tak.
Kretyn. Jeśli coś nie wyjdzie, straci wszystkich najlepszych.
-Okay.
-Chcesz zabić Snape'a?
Zastanowiłam się. Dobre pytanie. Chcę?
-Jeszcze nie wiem, a co?
-Jeśli nie jesteś zdecydowana, przyprowadź go tu. Chętnie sobie z nim pogadam. Osobiście.
-Nie wiem, nic nie obiecuję.
-Dobrze. Ale on ma być martwy. Nie obchodzi mnie z czyjej ręki.
-Spoko.
Milczeliśmy przez chwilę.
-Chcesz się przelecieć?
-Chyba wolę poczytać.
-Jak sobie życzysz, moja pani-zażartował i wyszedł.
Bardzo trafne, biorąc pod uwagę, że piłam twoją krew. Więc... na chwilę obecną jestem najwyżej w hierarchii. Fajnie. Przesunęłam językiem po swoich ustach. Wciąż czułam na nich posmak krwi. Uśmiechnęłam się lekko i związałam włosy w ciasny kucyk. Przetransmutowałam pióro w lustro i przyjrzałam się sobie.
Kły wciąż były widoczne, ale wyjątkowo mi to nie przeszkadzało. Byłam bledsza i chyba schudłam, ale to tyle z minusów sytuacji. Moje tęczówki były w kolorze krwi. Nie byłam zirytowana... Ale w sumie ten kolor mi się podobał. Poza tym moje oczy nabrały jakiejś głębi, którą dotąd widziałam tylko u Snape'a. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Normalnie wyglądałam dość groźnie przez czarne oczy, które często były porównywane do sztyletów, kiedy się wściekałam, arystokratyczne rysy i samą moją postawę, co było równoważone przez mój-do niedawna-słaby charakter, ale teraz? Zaśmiałam się cicho. Ciekawe jak zareagują na mój widok moi ex uczniowie i Snape. Tak, jego reakcji byłam najbardziej ciekawa. Szok i złość? Albo sama złość? Może będzie próbował nakłonić mnie do zmiany strony... Cóż... Nie uda mu się to. Znów wgapiłam się za okno.
-Witaj, córeczko.
Odwróciłam się gwałtownie.
-A ty tu co?!
-Cóż za elokwencja-skomentował duch mojego ojca.
W tej przystojniejszej wersji.
-Ponawiam pytanie! Co ty tu, do cholery, robisz?!
-Cóż, mówiąc wprost, błąkam się i obserwuję.
-Niby co?-warknęłam.
-Głównie twoje poczynania, kochanie.
-Jeszcze jeden tego typu epitet, a znajdę klątwę na duchy. Wiem, że istnieją.
Uśmiechnął się.
-No proszę, mój kochany wampirek w końcu pokazuje kły... Dosłownie i w przenośni.
-Wal się. A nie, jako duch nie możesz.
-Marna obelga.
-Zjeżdżaj stąd.
-Nie.
-Irytujący poltergeist... Weź spiknij się z Irytkiem, dogadalibyście się.
-Raczej z Krwawym Baronem.
Dopiero po chwili załapał, co właściwie powiedział.
-Pod względem dopasowania charakterów, oczywiście.
-Dobra, do rzeczy i znikaj. Najlepiej z tego świata.
-Łudzisz się?
-Nie. Czego chcesz?
-Porozmawiać z tobą.
-Tylko. I ja mam w to uwierzyć. Na moje szczęście inteligencji po tobie nie odziedziczyłam. A raczej jej braku.
-Jakbym słyszał Severusa...-uśmiechnął się.
-Chcesz mnie sprowokować?
-Nie.
-WIĘC CZEGO?!
-Nie krzycz, skarbie, złość piękności szkodzi.
-UGH!
-Bardzo elokwentny komentarz.
-Wal się!
-Dobrze, zapytam wprost: chcesz się zemścić na Snape'ie?-zbił mnie z tropu.
-C-co?-zmarszczyłam brwi.
-Źle cię potraktował. Przyjaciele się tak nie zachowują, zwłaszcza, że ty zrobiłabyś to dla niego. To i znacznie więcej. Niewdzięcznik-dodał z pogardą.-Ale możesz bardzo łatwo go zniszczyć. Zainteresowana?
Zmarszczyłam lekko brwi. Chciałam tego. Bardzo. Snape powinien zapłacić. I to możliwie jak najbardziej boleśnie. Hm, właśnie, osobiście o to zadbam. Będzie cierpiał.
-Mów dalej...

Tylko Nie Hogwart!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz