Rozdział 8

3.4K 197 3
                                    

Przez najbliższe dni nie działo się nic ciekawego. Snape ze mną nie rozmawiał ani nie próbował nic mi zrobić, Dumbledore też chwilowo zajmował się tym, żeby nie ześwirować z Umbridge, bo widać było, że ta baba wkurza nawet jego... No właśnie, Umbridge. Dowiedziałam się o pewnej... organizacji.
Stałam sobie pod zaklęciem kameleona w rogu w Pokoju Życzeń i patrzyłam jak Potter uczy resztę Gwardii Dumbledore'a. Poza kretyńską nazwą pomysł był dobry. Umbridge by się wściekła... Hm, Potter to niezły nauczyciel.
-Dobrze, Neville!-pochwalił go, kiedy w końcu udało mu się poprawnie rzucić Expelliarmusa.
Ten to ma cierpliwość... Ja powiedziałabym ,,Nareszcie".
-Ej, nie wiecie co w końcu z Riddle?-dzieciak był młodszy ode mnie, nie kojarzyłam go.
-To znaczy, Colin?
-Jest po naszej stronie czy po stronie Umbridge?
Dobre pytanie-mruknęłam w myślach.-Jest opcja ,,po żadnej"?
-Och, odczepcie się od niej. Jest w porządku-Hermiona olewała, że innym nie podoba się nasza przyjaźń.
Ja też. Zresztą wszyscy ślizgoni (czepiali się na równi z gryfonami) byli pewni, że gdyby wymknęłoby im się ,,zdrajczyni krwi" do mnie to byłoby to równoznaczne z podpisaniem na sobie wyroku śmierci. I to bolesnej.
-Hermiono, to dziecko Voldemorta. Czy ty naprawdę myślisz, że tak po prostu cię lubi?
-A niby czemu nie? Nie każdy musi zachowywać się jak swój ojciec, prawda, Harry?
-Może. Ale jakoś rządzi śmierciożercami.
Zdusiłam chichot.
-Okay, koniec spotkania. Termin następnego znajdziecie na monetach.
Na czym? Na monetach? Nie, Potter nie mógł użyć tego zaklęcia, nie wierzę... Ano tak, ma Hermionę.
-Cześć-pojawiłam się, a wszyscy podskoczyli.
-Riddle!
-Nie drzyj się, Potter. Nie doniosę Umbridge. Chcę, żeby ta walnięta kociara wyniosła się z Hogwartu, tak samo jak wy, więc w tej chwili chyba można uznać, że... jesteśmy po jednej stronie.
-Pomijając, że jesteś po Ciemnej?
-Tak-uśmiechnęłam się jadowicie.
Po chwili mierzenia się wzrokiem z Potterem, spojrzałam na Hermionę.
-Dzięki za obronę.
-Slytherin też po mnie jedzie, co?-uśmiechnęła się lekko.
-Nie bardziej niż zwykle. Ignoruj debili, okay? Bo niektórych zwyczajnie nie da się ogarnąć.
-Ty nie potrafisz?
-Spadaj-przewróciłam oczami.-Nie pijcie nic co daje wam Umbridge. Nie ma prawa zmuszać nas do picia veritaserum.
-Grozi, że nas wywali. Uważasz się za niesamowicie sprytną, co nie?-Potter uśmiechnął się złośliwie.
-Harry...
-Hermiono, spokojnie, poradzę sobie-przewróciłam oczami.-Tak, właśnie tak uważam. I co w związku?
-I jesteś po naszej stronie?
Super, ojciec ma humory. Ciekawe co śmierciożercy zawalili tym razem... Chyba że wścieka się od tak sobie, bo wszystko idzie za wolno? Ech, niech się wścieka, naprawdę mnie to nie obchodzi, ale niech nie przekazuje swojego nastroju Potterowi, bo zwariuję.
-Przed chwilą to powiedziałam-odparłam sucho.-A co?
-W takim razie coś wykombinuj.
-Coś? Cóż za precyzja-zakpiłam, czym zasłużyłam sobie na spiorunowanie wzrokiem przez Hermionę.
Ta... Ona mnie broniła, więc ja powinnam być miła, żeby to nie poszło na marne. Ale ja taka nie byłam. Dla niej mogłam być miła, zresztą to przecież moja przyjaciółka, ale z jakiej racji mam być milutka dla jej kumpli?
-Coś wymyślisz. Przy okazji udowodnisz, że jesteś po naszej stronie.
Zaśmiałam się.
-Aha... To o to chodzi. Spoko. Mam już nawet plan. To będzie banalne-ruszyłam w stronę drzwi, ignorując zdziwienie Pottera i reszty.
Otworzyłam drzwi i oparłam się bokiem o futrynę.
-Cześć-powiedziałam lekko, jednocześnie pokazując GD, żeby zwiewali.
-Co tu robisz?-zaskrzeczał Filch.
Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem.
-Czytałam. To jedno z niewielu miejsc w Hogwarcie, gdzie jest chwila spokoju.
-W takim razie wpuść nas-powiedziała słodko Umbridge.-Obejrzymy tą oazę spokoju.
Odsunęłam się, mając nadzieję, że już ich nie będzie. I nie było.
-Nie ma ich?-Umbridge rozejrzała się po Pokoju Życzeń zdezorientowana.
-Kogo?-robienie z siebie słodkiej idiotki wychodziło mi lepiej, kiedy nie powstrzymywałam się od śmiechu.
-Gwardii Dumbledore'a!
Zachichotałam.
-Równie groźni co nazwa?-opuściłam pomieszczenie, śmiejąc się z całej sytuacji.
Mina Umbridge była bezcenna. Ruszyłam w stronę lochów. Muszę jeszcze pogadać ze Snape'em. Poszłam do swojego dormitorium. Pogadam z nim wieczorem, chwilowo mi się nie chce. Nietoperek z pewnością będzie zachwycony moją wizytą...

Tylko Nie Hogwart!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz