Rozdział 7

3.5K 212 11
                                    

Ten rozdział dedykuję _SeverusSnape_ i Lovesi.

*brak perspektywy, następne części-Catherine*
Dziewczyna uniosła różdżkę. Snape zesztywniał, ale nie odważył się zrobić czegokolwiek, żeby się obronić. Czarny Pan go tak nie przerażał, według Severusa był tylko inteligentnym mordercą ze sługami, ale Catherine... Ona nie była jak jej ojciec. Nigdy nikogo nie zabiła, nie była sadystką ani fanatyczką. Dlatego tym bardziej przerażało go to, że ta zwykle opanowana dziewczyna (a przynajmniej w stosunku do śmierciożerców) stoi nad nim z uniesioną różdżką, najwyraźniej bijąc się z myślami. Patrzyła na twarz Naczelnego Postrachu Hogwartu, ale wydawała się jej nie widzieć. Po dłuższej chwili nerwowego napięcia opuściła różdżkę i ponownie usiadła na kanapie. Severus odetchnął bezgłośnie z ulgą.
-Legilimens.
Ale w tym momencie ulga zniknęła. Zdawał sobie sprawę, że była lepszą legilimentką niż on oklumentem, ale nie zamierzał się poddać bez walki. Choćby miała ukarać go za to cruciatusem.
-Dobrze wiesz, że nic ci to nie da-usłyszał w swojej głowie.
Ale walczył. Catherine zobaczyła urywek spotkania Zakonu Feniksa, ale nic z tego nie zrozumiała. Wspomnienie było bardzo niewyraźne. Ale zaczynało się robić coraz wyraźniejsze. Snape szarpnął głową, przerywając kontakt. Catherine nie zaatakowała znowu. Severus oddychał głęboko, zaciskając oczy.
-Spójrz na mnie-powiedziała cicho.-To chyba lepsze wyjście niż cruciatus, prawda?
-Nie jestem zdrajcą ani tchórzem-wycedził, co dałoby znacznie lepszy efekt, gdyby patrzył jej w oczy.
Albo gdyby chociaż je otworzył.
-Okay, nie chce mi się w to bawić. Imperio. Spójrz mi w oczy i nie odwracaj wzroku.
Zrobił to. Catherine włamała mu się do umysłu ze słodkim uśmiechem. Ta, uśmiechała się dopóki nie zobaczyła odpowiedniego wspomnienia.
-Kiedy Voldemort zabił Lily w Dolinie Godryka, stworzył horkruksa. Nie planował tego... Cząstka jego duszy znalazła się w jedynej żywej istocie, którą znalazła. W Harrym.
-Więc... chłopak będzie musiał zginąć?
-Tak-odpowiedział posępnie Dumbledore.-Będzie musiał zginąć.
-Ty... ty to zaplanowałeś... Hodowałeś go jak świnię na rzeź!-Severus ze wspomnienia podniósł głos.
-Nie powiesz mi chyba, że zaczął cię obchodzić jego los?
Usta mu zadrżały, a w oczach błysnęły łzy.
-Expecto Patronum!
Przez gabinet Dumbledore'a przebiegła łania, po czym zniknęła. Dyrektor spojrzał na Severusa ze zdziwieniem.
-Lily... Przez tyle lat...
-Zawsze-szepnął Snape.
Catherine wycofała się z jego umysłu i przywróciła mu świadomość.
-Lily Potter?
-Tak.
-Potter jest horkruksem...
-Tak.
Ech, teraz będę musiał skasować jej pamięć...-pomyślał.
Uśmiechnęła się zimno, słysząc tą myśl.
-Tylko spróbuj.
Zrozumiał po kilku sekundach zastanowienia.
-Jasne.
Nagle do salonu wparował Dumbledore.
-Seve...-zamarł, widząc ślizgonkę.-Aha... rozmawiacie?
-Coś się stało, Albusie?
-Można tak powiedzieć... Catherine, czy mogłabyś wyjść?-uśmiechnął się z tą sztuczną dobrotliwością, która tak ją irytowała.
-Oczywiście-wstała.-Do widzenia, panie dyrektorze. Do widzenia, profesorze Snape-posłała mu ostrzegawcze spojrzenie i wyszła.
Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona, otworzyła drzwi na korytarz i zamknęła je, cicho trzaskając, ale przez nie nie przeszła. Znowu poszła do salonu, żeby wszystko dobrze usłyszeć.
-O czym rozmawialiście?
-O ostatnim spotkaniu. Że niby specjalnie nie uważałem.
Catherine uśmiechnęła się lekko. Była pewna, że wszystko powie Dumbledore'owi, ale najwyraźniej nie doceniła swoich ,,zdolności perswazji".
-Tylko tyle?
-Tak.
-No dobrze... Co myślisz o Catherine, Severusie?
-To znaczy?
-Mogłaby przejść na naszą stronę? Odnalazłaby się jako ,,dobra"?
-Hm... No nie wiem. Myślę, że tak. Z pewnością ma w sobie więcej dobrych cech niż cała Ciemna Strona razem wzięta.
-Więc jest dla niej nadzieja...-wymamrotał.-Przeciągniesz ją na naszą stronę. Nie obchodzi mnie w jaki sposób, ale albo Catherine stanie po naszej stronie, albo zginie.
Snape zamarł. Już po raz kolejny tego dnia.
-Chyba nie chcesz jej zabić?
-Możliwe, że nie będę miał wyboru. Ale nie osobiście, oczywiście.
-Nie zabiję dziecka!-poderwał się z fotela.
-Więc przeciągnij ją na naszą stronę. Wtedy nie będziesz musiał jej zabijać.
Catherine uśmiechnęła się kpiąco.
Mhm, powodzenia, staruszku-pomyślała, powstrzymując się od parsknięcia drwiącym śmiechem.
W chwili, kiedy Dumbledore wyszedł, a drzwi cicho trzasnęły, Severus potarł skronie opuszkami palców i opadł na fotel, wyraźnie zmęczony.
-Między młotem, a kowadłem-mruknął ponuro.

Tylko Nie Hogwart!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz