rozdział 25

3.3K 136 10
                                    


Trudno było mi zasnąć, bo ciągle myślałam o Lenie. W głowie wyobrażałam sobie całą kolację, uśmiech Leny i nawet to w co się ubierze, jak zepnie włosy i jaki nałoży makijaż. W moich myślach była idealna, nawet mając rozczochrane włosy i piżamę. Dzień bardzo się dłużył, a zajmowałam się wszystkim co wpadło mi w ręce. Zmywałam, pomagałam mamie w kuchni, naszykowałam cały stół, jakieś pół godziny stałam przed szafą i myślałam w co się ubrać i chyba 2 razy robiłam próbny makijaż, żeby wyglądać w miarę okej. W końcu zdecydowałam się na czarną koszulę i czarne spodnie, a makijaż zrobiłam bardzo delikatny- jasny różowy cień do powiek, tusz do rzęs i zwykły, bezbarwny balsam do ust. Byłam gotowa o 16:30 i żeby zabić pozostały czas przeglądałam social media. Wszyscy pisali sobie wzajemnie życzenia, wstawiali rodzinne zdjęcia, chwalili się prezentami... W trakcie oglądania snapów zadzwonił dzwonek do drzwi, szybko się poprawiłam i wręcz pobiegłam je otworzyć, jednak Pola mnie wyprzedziła. Mama podeszła do naszej trójki nieco później, bo była zajęta gotowaniem. Przedstawiłam Lenę mamom i poprosiłam, żeby zajęła miejsce obok mnie. Widziałam po jej oczach, że była trochę spięta. Pola zaczęła z nią rozmowę o szkole, a ja przez ten czas pomogłam mamie poznosić potrawy na stół. W końcu wszystkie cztery usiadłyśmy i zaczęłyśmy wspólny posiłek. Pola ciągle mi się przyglądała jakbym miała na twarzy coś dziwnego, ale nie reagowałam na to, bo stwierdziłam, że albo sama zacznie jakiś temat albo zapytam o to później. Teraz czas leciał niewiarygodnie szybko, bo gdy spojrzałam na zegarek okazało się, że jest już po 19. Najedzone, rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o wszystkim i o niczym. Lena przed 20 powiedziała, że będzie już uciekać, bo za chwilę ma ostatni autobus do domu. Od razu wypaliłam, że ją odprowadzę na co Pola tylko uśmiechnęła się pod nosem. Miałam wrażenie, że cała trójka się polubiła, bo na pożegnanie nawet się przytulały, co nie powiem trochę mnie zdziwiło. Na przystanku Lena dziękowała mi za zaproszenie i bardzo chwaliła moją rodzinę. Ja tylko się uśmiechałam. Na całe szczęście w pobliżu nikogo nie było, więc udało mi się skraść Lenie małego buziaka. Gdy wsiadała kazałam jej się odezwać, gdy tylko dotrze do domu, powiedziała, że napisze na pewno. Po powrocie, poszłam od razu do łazienki wziąć prysznic i zmyć cały makijaż. Zajęło mi to równo 20min. W pokoju czekała na mnie Pola. Siedziała na łóżku z dość poważną miną. Trochę się wystraszyłam, widząc ją w takim humorze, ale nie czekając dłużej zapytałam o co chodzi.

-Bardzo miła ta twoja nauczycielka, fajnie się z nią rozmawiało. Cieszę się, że masz kogoś takiego w szkole.-rzuciła we mnie tym swoim uśmiechem, który był nieco przerażający.

-Cieszę się, że ją polubiłaś. Też uważam, że jest w porządku i można z nią pogadać o wszystkim. Ale chyba nie przyszłaś tu po to, żeby mi powiedzieć tylko to hmm?

-No niekoniecznie. Słuchaj Daga, wiem, że jesteś mądrą dziewczyną i radzisz sobie ze wszystkim, ale odkąd się znamy rozmawiasz ze mną o tym co cię gnębi. Zmieniło się coś? 

-Nie. Dlaczego coś miałoby się zmienić? Nadal ci ufam i wiem, że mogę przyjść do ciebie ze wszystkim. Po prostu ostatnio nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku, zajęłam się szkołą, teraz te święta. Wszystko jest okej. 

-Cieszę się w takim razie. Widzę jak patrzysz na tą nauczycielkę. Pamiętaj tylko, że ona nadal nią jest. Nie zrób nic głupiego czego będziesz żałować..- spojrzała na mnie smutnymi oczami i wyszła z pokoju.

Nie rób nic głupiego.. co ona miała na myśli? Minęło już sporo czasu odkąd Lena wsiadła w autobus i nadal nie dała znaku życia. Zadzwoniłam do niej, ale nawet nie odebrała. O co im wszystkim chodzi? Nie chcę dopuszczać do siebie myśli, że mogło się coś stać, bo pewnie zapomniała napisać, myje się lub już zasnęła. Nie chciałam dłużej dręczyć się myślami o tym czemu nie wysłała smsa ani tym o co chodziło Poli. Puściłam muzykę w słuchawkach, zamknęłam oczy i nawet nie wiem o której zasnelam. Rano telefon był rozładowany, więc szybko podłączyłam go do ładowarki. Czekały na mnie dwa sms'y, jeden od Róży, a drugi od Leny. Oczywiście najpierw odczytałam tego od polonistki. 

"Przepraszam, że nie napisałam wczoraj wieczorem, ale po powrocie poszłam od razu spać, bo byłam wykończona. Słuchaj Daga, myślę, że musimy dać sobie trochę odpocząć od siebie. Zostały jeszcze trzy dni wolnego od szkoły-wykorzystaj je jak najlepiej. Może porozmawiamy w szkole. Trzymaj się."

Czułam jak cała się gotuję w środku. Ale nie ze złości. Po prostu coś nie dawało mi oddychać. Siedziałam wgapiona w ścianę jakieś 10 minut i chciałam płakać. Miałam ochotę wyć, ale nie mogłam. Dlaczego ona mi to robi? Myślałam, że między nami jest już lepiej, a okazuje się, że chyba to było tylko moje wrażenie. Nie chciałam jej odpisywać, dzwonić do niej, ani jechać do jej mieszkania i próbować z nią rozmawiać. Stwierdziłam, że jeśli kiedykolwiek zależało jej na mnie to odezwie się sama. Ten dzień spędziłam na kanapie przed telewizorem. Odpisałam Róży na spóźnione życzenia i wyłączyłam telefon. To był mój sposób reagowania na złe rzeczy-odcięcie się od ludzi. Było mi dobrze. Mama i Pola pojechały gdzieś na cały dzień, więc miałam dużo czasu na łzy i wewnętrzną rozpacz. Zastanawiało mnie tylko co będzie jak wrócimy do szkoły.

Pani ProfesorWhere stories live. Discover now