rozdzial 12

4.8K 189 13
                                    

Do toalety weszła Pani Dyrektor. Ubrana cała na czarno i z wyraźnym gniewem w oczach. Bałam się jej.
Moje relacje z wychowawczynią mogły wydawać się dla każdego dziwne. Każdy traktował ją po prostu jako nauczycielkę, osobę która ma za zadanie przekazać jak najwięcej wiedzy. A ja zupełnie nie zwracałam uwagi na jej zawód. Tak jakby nie była nauczycielką. Dla mnie była kimś znacznie więcej. Znałam ją krótko, nie wiedziałam nic o niej oprócz tego co powiedziała mi po wydarzeniu na cmentarzu. Mimo to jej osoba mnie zachwycala. Codziennie chciałam  więcej i więcej. Więcej wiadomości, więcej rozmów, więcej patrzenia w oczy, więcej uśmiechów, więcej jej.
Naprawdę nie myślałam o niczym innym. To tak jakby świat nie istniał. Jak gdyby była tylko Lena. Na tym polega miłość?
Wciąż wtulona w ramiona Wychowawczyni, siedziałam na ziemii z oczami pełnymi łez.
Dyrektorka jakby zmieniła wyraz twarzy. Jej oczy zrobiły się inne. Jakby pogodniejsze. Ukucneła przede mną i złapała moją twarz w dłonie, wycierajac opuszkami palców łzy, które spływały po moich policzkach. Uśmiechnęła się lekko i kazała mi iść do jej gabinetu, a Lenie wracać na zajęcia. Miałam wrażenie, że moja miłość się jej boi, bo bez słowa podniosła się i z opuszczona głową wyszła z toalety.
Zachowanie Pani Dyrektor zrobiło na mnie z jednej strony wrażenie, bo poczekala aż zadzwoni dzwonek na lekcję, żebym nie była widziana w takim stanie. Przez ten czas próbowała mnie uspokoić i wycierala mi łzy chusteczka. Tak naprawdę trudno mi powiedzieć dlaczego ciągle płakałam... przecież jakby nie patrzeć nie stało się nic złego.
Dzwonek zadzwonił po jakiś dwóch minutach. Pani Nowak wzięła moją rękę i zaprowadziła do gabinetu. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Pokój nie był duży. Raczej skromny, na szafkach stały dyplomy, puchary i pełno książek. Dyrektorka kazała mi zająć miejsce obok jej biurka. Do szklanki nalala mi wody i podsunela pod nos talerzyk z ciastkami. Probowalam wymusić jakikolwiek uśmiech, ale coś jakby mnie blokowalo. Nie potrafiłam przekonać siebie do odrobiny pozytywizmu.
Nauczycielka dała mi chwilę czasu na uspokojenie i bardzo spokojnym tonem głosu zapytała co się stało.
Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie wiem. Kobieta lekko się skrzywila i stwierdziła, że przez coś musiałam płakać, bo bez powodu nie wylewa się litrów łez.
Może i to prawda? W sumie płakałam około 15 minut, a czułam jakby w moim organizmie zabrakło wody. Jakbym była sucha, zupełnie pusta od uczuć, myśli, od wszystkiego. Nawet nie wiedziałam co może mi na ten moment poprawić humor. Nie myślałam nawet o Lenie. Nawet ona nie była w stanie mi pomóc. Wzięłam głęboki oddech i bez wyrazu twarzy powiedziałam, że przepraszam, ale muszę wyjść.
Wybieglam ze szkoły jak najszybciej mogłam. Chwilę stałam przed drzwiami i skierowalam głowę w stronę słońca, jakby ono miało dac mi energię. Napisałam smsa do wychowawczyni
"Dziękuję, że Pani przyszła za mną do łazienki, mam nadzieję, że nie będzie mieć Pani kłopotów."
Nie liczyłam na odpowiedź. Wyciszylam komórkę, wrzucilam ją do plecaka i pobieglam na autobus, który już nadjezdzal. Nie włożyłam do uszu nawet słuchawek. Pustym wzrokiem wgapiałam się w miasto zza okna. Widziałam ludzi, którzy się gdzieś spieszyli. Byli też tacy, którzy powolnie poruszali się po chodnikach. Jak gdyby nikt na nich nie czekał. Jakby to miał być ich ostatni spacer.
Wysiadlam na przystanku obok cmentarza. Musiałam iść do Niny. Obiecałam jej, że będę z nią na zawsze.
Nie usiadłam nawet na ławce. Rzuciłam plecak na ziemię i sama na niej usiadłam. Znów zaczęłam płakać. To tak cholernie bolało. Teraz w środku czułam wszystko. Moja wątroba aż się przewracala. Wiedziałam, że Nina by mnie zrozumiała. Że mogłabym jej powiedziec wszystko. Nawet o mojej miłości do nauczycielki. Była najwspanialsza osobą jaką znałam.
Nie wiem ile spędziłam czasu na tej zimnej ziemii. Nie mam pojęcia ile łez spadło na nią. Wiem tyle, że mogłabym tam siedzieć do końca dnia, gdybym nie usłyszała tego słodkiego i pełnego czułości głosu "wiedziałam, że tutaj Cię znajdę"

Pani ProfesorWhere stories live. Discover now