Nie dałeś mi wyboru.

497 33 3
                                    

Weszłam w główną alejkę parku, w którym miałam spotkać człowieka, którego nienawidziłam, mimo że nigdy nie zamieniłam z nim ani słowa. Na zmianę siadałam na ławce i krążyłam wokół niej, jakby to miało pomóc, ale nie pomagało. Czułam złość, smutek, rozpacz i pełno innych, niezbyt pozytywnych emocji, które chciały rozszarpać moje ciało. Stojąc na środku alejki zauważyłam postać w czarnym kapturze zbliżającą się w moją stronę. Serce chciało wyskoczyć mi z klatki, ale starałam się nie pokazywać po sobie żadnych emocji. Chciałam, żeby to się już skończyło, chciałam być wolna od tych emocji i chciałam również uwolnić od nich Lenę. 

- A wy co, jakieś krzywe akcje odwalacie? Nie za stare jesteście na takie akcje?- odezwał się chłopak niskim głosem i podszedł do mnie bardzo blisko, aż za blisko. Czułam jego perfumy, które zaczęły mnie od razu mdlić.

- A Ty co, wróciłeś i chcesz siać znowu jakiś zamęt? Za kogo się uważasz?- krzyknęłam mu prosto w twarz.

Chłopak zaśmiał się na moje słowa i usiadł na ławce. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów 
i wsadził jednego do ust, po czym pokierował paczkę w moją stronę.

- Nie palę.- odparłam, stojąc ciągle w tym samym miejscu.

- A co, moja matka Ci zabrania?- uniósł brwi do góry i spojrzał na mnie z wyraźnym smutkiem na twarzy.

- Co? Nie. Skąd ten pomysł. I po co w ogóle o niej mówisz? Powinieneś się od niej odczepić. - skomentowałam i zaczęłam znów krążyć wokół własnej osi.

- Laska, ale co Ty pierdolisz do mnie? Odczepiłem się od niej już dawno i nie zamierzam utrzymywać z nią kontaktu. A Ty uciekasz na mój widok jak poparzona, robisz jakieś podchody z konta swojej koleżanki, która swoją drogą jest niezłą dupą i miałem nadzieję się z nią dzisiaj zobaczyć. Może dołączy?- zaśmiał się, a mnie jeszcze bardziej to podburzyło. 

- Po pierwsze to znasz jej imię, więc nie używaj takich przymiotników co do niej. I nie, nie dołączy do nas. A po drugie nie zamierzasz utrzymywać z nią kontaktu, bo ostatnim razem wylądowała przez Ciebie w szpitalu, czy masz inny, lepszy powód?- spojrzałam mu w oczy, mając ogromną ochotę rzucić się na niego z łapami.

- Śmieszna jesteś. Może wyglądam na groźnego, ale jeszcze nie zdarzyło mi się dotknąć kobiety w inny sposób niż ten pozytywny, więc nie bardzo rozumiem o czym teraz do mnie mówisz.- na te słowa zaczęłam mieć wątpliwości czy ja na pewno rozmawiam z właściwą osobą i o co tutaj chodzi.

- Może i jestem śmieszna, ale chcę raz na zawsze wyjaśnić to co zaszło między Tobą a Leną.- odparłam i usiadłam obok chłopaka.

- A co miało zajść? Słuchaj, nie widziałem jej od kilku dobrych lat. Po śmierci ojca kazała mi się spakować i wynieść. Tak też zrobiłem. Wyjechałem za granicę, dorobiłem się trochę kasy i wróciłem. Stać mnie na wynajem mieszkania, dostałem też tutaj robotę. A ochroniarz w klubie to dodatkowy zarobek. Nie wiem co działo się z moją matką przez ten czas, ale widzę, że nic dobrego skoro nagadała Ci takich głupot.- spojrzał na mnie, a jego oczy zaszkliły się w moment.

- Chcesz mi powiedzieć, że cała poobijana Lena to nie Twoja sprawka?- zapytałam zmieszana całą sytuacją.

- Nie. Nie kontaktowałem się z nią, ona zresztą też nie. Poza tym odkąd kazała mi się wynieść nie było mnie w Polsce, więc nie miałem nawet możliwości, żeby się z nią zobaczyć.

- A co z Panią Marią? To znaczy z Marią. 

- Jaką znowu Marią?- miałam wrażenie, że on z każdym moim pytaniem dowiaduje się czegoś nowego. Nie wiem dlaczego, ale wierzyłam mu we wszystko co mówił.

Pani ProfesorWhere stories live. Discover now