Rozdział 38

713 36 5
                                    




Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że mieszkanie z drugą osobą jest łatwe i przyjemne to muszę Was niestety zmartwić, nie zawsze jest pięknie, mimo że kochamy tę osobę z całego serca.
Lena ma swoje przyzwyczajenia, bo tyle czasu mieszkała sama, że stała się tzw. Zosią Samosią
i potrzeba wielu starań, aby dopuściła mnie do jakiejkolwiek czynności. Oczywiście nie mam jej tego za złe, próbuję ją zrozumiem, choć to całkiem ciężkie, gdy nie chce dopuszczać mnie do żadnych obowiązków.
Mieszkamy razem od roku. Były wzloty i upadki- jak w każdej relacji. Przez ten rok zdążyłyśmy już wyjaśnić sobie każdą sytuację, która miała miejsce odkąd się poznałyśmy.
Lena niechętnie się otwierała, choć miała dni, w które jedyne czego chciała to rozmawiać. Nie dopuszczała mnie nawet do słowa, tak jakby wszystko co ma do powiedzenia po prostu się wylewało z jej wnętrza. Byłam z niej wtedy bardzo dumna, dlatego starałam się jej nie przerywać, aby nie wytrącać jej ze słowotoku. Przyznam, że zawsze po jej monologach oprócz dumy czułam się nieco przygnębiona, bo zazwyczaj nie byłam w stanie jej pomóc, a poza tym docierało do mnie, że przez tyle czasu musiała radzić sobie z tym wszystkim sama.

Jej pobyt w szpitalu po próbie samobójczej był etapem, który otworzył Lenie tak naprawdę oczy. Kiedy ja umierałam z miłości do niej i czułam motylki w brzuchu na sam jej zapach, Lena mierzyła się z ogromnym naciskiem ze strony jej syna, który po śmierci swojego ojca postanowił uciec z domu. Blondynka nigdy mi o tym nie powiedziała. Pamiętam, że tylko na naszym spotkaniu na cmentarzu wspomniała, że nie mają ze sobą kontaktu. I faktycznie tak było, dopóki chłopak nie postanowił się do niej odezwać, gdy zabrakło mu pieniędzy. Czułam do niego ogromną złość i miałam ochotę rzucić się na niego, ale wtedy Lena z tym swoim typowym, spokojnym głosem dała mi do zrozumienia, że to nie ma najmniejszego sensu.
Próba samobójcza Leny była oznaką bezsilności. Tyle czasu nie miała kontaktu z własnym synem, że traktowała go jako osobę zaginioną, a on odezwał się i zamiast zapytać własnej matki jak czuje się po stracie męża, chciał tylko pieniędzy. Lena czuła przez tę sytuację taki wstyd, że nie chciała z nikim na ten temat rozmawiać, dlatego nie wspomniała mi o tym ani słowem. Z jednej strony ją rozumiałam, bo większości matek byłoby głupio przyznawać się do tego, a z drugiej strony byłam na nią trochę zła, że wolała zostać z tym wszystkim sama. Teraz- gdy minęło już sporo czasu od tego wydarzenia staram się dużo bardziej zwracać uwagę na jej zachowanie. Czasem nawet ma tego dość, bo analizuję każdy jej gest i każde jej słowo. Na ten moment nie potrafię inaczej, nie wyobrażam sobie znowu przeżywać tego stresu...

Nasze mieszkanie w końcu wygląda jak prawdziwy dom. W pełni je wyposażyłyśmy. Pola
z mamą nieco nam pomogły i nie ukrywam, że bez tego mogłoby być nam trochę ciężko.
Co u nich? Również jakoś się układa. Czasem gdy się pokłócą to jedna lub druga nocują
u nas, ale zawsze staramy się z Leną docenić ten czas i poprawić relacje między nami.
Przypadkiem dowiedziałam się, że mama z Polą planują adopcję dziecka. Trochę mnie to zszokowało, bo praktycznie nie spędzają czasu w domu ze względu na pracę i nie wyobrażam sobie jeszcze małego dziecka w tym wszystkim, ale sądzę, że dadzą sobie z tym świetnie radę!
W końcu mama wychowała mnie chyba na porządnego człowieka, więc o dzieciach musi wiedzieć naprawdę dużo.

A co u mnie? Druga klasa liceum, swoje 18 urodziny świętowałam oczywiście w gronie moich trzech wspaniałych kobiet. Nie obyło się bez niespodzianek i pięknych prezentów, choć najbardziej cieszy mnie wspólnie spędzony czas. Nauka w szkole zmieniła się od odejścia Leny, ale wiem, że zrobiła to ze względu na nas, a jej obecna praca w nowej szkole daje jej dużą satysfakcję, a to jest najważniejsze.
Moje przygotowania do matury idą całkiem nieźle, choć zawsze myślę, że mogłoby być lepiej. Złapałam nieco lepszy kontakt z ludźmi z klasy, więc już nie jestem tą dziewczyną, która przerwy spędza samotnie ze słuchawkami w uszach. Myślę, że ten związek z Leną dał mi duże poczucie pewności siebie, dlatego nie boję się aż tak kontaktów z ludźmi jak w zeszłym roku.

Róża, czyli moja koleżanka z klasy, która w pierwszej klasie wyznała mi miłość zachowuje się ostatnio bardzo dziwnie w stosunku do mnie, ale to mnie nie dziwi. Od czasu do czasu przypomina sobie o mnie i próbuje zwrócić swoją uwagę. Nie przeszkadzało mi to zupełnie do czasu, aż nie zaczęłam widywać jej wszędzie, gdzie tylko się ruszę. Mam nadzieję, że to tylko moje złudzenie, ale mam wrażenie, że wydarzy się w najbliższym czasie coś złego.
Obym nie miała racji...

Pani ProfesorNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ