Rozdział 41 cz. 1

2.4K 190 15
                                    

Camila's POV

"(...) Po dwudziestu minutach marszu zjawiłam się u bram szkoły. Gdy już chciałam po raz ostatni je przekroczyć, poczułam czyjaś obecność za sobą.

- Hej - usłyszałam ten zachrypły głos, którego z dnia na dzień obawiałam się coraz bardziej.
Moje serce zabiło szybciej.

- Hej, Lauren - odwróciłam się do niej i spojrzałam w jej śliczne zielone tęczówki"

Wyglądała prześlicznie. Uśmiechała się nieśmiale, co dodawało jej uroku.

- Dlaczego mnie ignorowałaś? - zapytała nie spuszczając ze mnie wzroku - Zrobiłam coś złego?

- Nie, Lauren... - odpowiedziałam trząsając przecząco głową - To nie przez Ciebie. Po prostu byłam zajęta i trochę zmieszana przez całą tą sytuację z Lucy.

- Wiem, że to było głupie - odpowiedziała i obydwie powoli ruszyłyśmy w stronę szkoły - Nie powinnam inicjować tej bójki. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło.

- To nie Twoja wina - mówiłam, chcąc sprawić, by nie czuła się winna - A jeśli chodzi o tą sytuacje w bibliotece to... - przerwałam i popatrzyłam na Lauren, która przyglądała mi się bacznie i czekała na dalsze tłumaczenie - Zaskoczyła mnie. Nie spodziewałam się czegoś takiego z jej strony.

- Od samego początku to planowała... A napewno od momentu, kiedy złamałam jej nos - odpowiedziała i popatrzyłam na nią pytająco. Nigdy nie wspominała, że miała miejsce taka sytuacja.

- Nic o tym nie wiem - poinformowałam ją.

- Pamiętasz, gdy poczułaś opatrunek na mojej ręce? - zapytała, a ja przymrużyłam oczy, chcąc przypomnieć sobie tą sytuacje - To było wtedy, kiedy udawałam Michele - wyjaśniła dokładniej i podciągnęła rękaw do przedramienia.
Ujrzałam tam kilka zabliźnionych ran, które były dość widoczne.

- To było tego dnia, kiedy zjawiła się w szpitalu i kłamała na mój temat - tłumaczyła dalej - Chciałam się z nią rozmówić, ale nie była trzeźwa i zaatakowała mnie razem z Austinem. Broniłam się i przez przypadek złamałam jej nos.

Stwierdziłam, że po części należało się to Lucy. Od zawsze chciała abyśmy były skłócone, by ranić Lauren. Godziłam się na to, bo sama tego chciałam. Chciałam ranić ukochaną, by się odpłacić za to, co mi zrobiła. Byłam głupia.
Teraz zadawałam się z Lucy po to, by nie narobić sobie problemów przed wyjazdem. Po części oczyściła moje nazwisko i nikt już ze mnie nie drwi i nie prześladuje. Chciałam, by było tak do momentu mojego wylotu do Wisconsin. Potem, niech dzieje się, co tylko chce.

- Od tamtego momentu nie daje mi spokoju - powiedziała, gdy dotarłyśmy do szkolnych drzwi - Ale widzę, że Ty dobrze się z nią bawisz - mówiła z pretensją.

- Wiem jak to wyglada - zaczęłam, chcąc się wytłumaczyć - Ale to nie jest tak. Widziałaś, że ją odepchnęłam. Nie chciałam tego pocałunku.

- Może odepchnęłaś ją dopiero wtedy, gdy zobaczyłaś, że tam jestem? Może Ci się to podobało? Może...

- Lauren... Nie - przerwałam jej i zatrzymałam się na szkolnym korytarzu, gdzie przechadzali się już uczniowie - Gdybyś tylko wiedziała...

Because Of You || Camren [PL] 🌈Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang