Rozdział 25

2.3K 207 48
                                    

*2 tygodnie później*

Camila's POV

Czuje się lepiej. Rany na ciele zaczęły się goić i nie muszę przyjmować już leków przeciwbólowych.
Psychicznie jest trochę gorzej.
Od kilku dni miewam koszmary, przez które w nocy budzę się z krzykiem. Śni mi się mój wypadek i smierć pewnej osoby, której teraz ze mną nie ma. Lauren.
Wiem, że ją odrzuciłam, ale tęsknie i boli mnie to, że już się mną nie interesuje. Z resztą... Kto by chciał kalekę, prawda?
Chciałabym o niej zapomnieć, ale nie potrafię. Cały czas o niej myślę, mimo że tego nie chce. Teraz, gdy codziennie śni mi się w nocy, jest jeszcze trudniej wyrzucić ją z mojej głowy.

Z Michele rozumiemy się bardzo dobrze, jakbym znała ją już wcześniej, ale to zapewne dlatego, że przypomina mi Lauren. Mają bardzo podobne głosy, czasem wręcz i identyczne. Cieszę się, że tak wszystko się ułożyło i mam ją blisko siebie. Dzięki niej staram się myśleć pozytywnie i nie załamywać się z powodu utraty wzroku.

Święta Bożego Narodzenia spędziłam w szpitalu razem z rodziną. Co bardzo mnie zaskoczyło, Michele zjawiła się i spędziła ten czas z nami. Dopiero późnym wieczorem zdecydowała się wrócić do domu i dołączyć do swojej rodziny. Dinah, Ally i Normani odwiedziły mnie następnego dnia.
Jestem wdzięczna za takich przyjaciół.

Od świąt minęły 4 dni. Od rana jest ze mną mama, która dotrzymuje mi towarzystwa.

- Mam dobre wieści - zaczęła podnosząc mi oparcie bym mogła usiąść - Ucieszysz się.

- Chodzi o wzrok? Odzyskam go? - pytałam mając nadzieje, że o to chodzi.

- Może... Ale po kolei - odpowiedziała chrząkając - Rozmawiałam z lekarzem. Za trzy dni, w czwartek dostaniesz wypis i zabierzemy Cię do domu.

- Nareszcie... - westchnęłam zadowolona - Chcę wrócić już do domu i zacząć choć trochę się poruszać.

- Narazie będziesz musiała jeździć na wózku, ale to chyba lepsze niż ciągłe leżenie w łóżku.

- Dokładnie - zgodziłam się z nią - Ale wciąż nic i nikogo nie zobaczę...

- Nie tak szybko... Lekarz uprzedził mnie, że w ciągu dwóch tygodni, skontaktuje się z terminem i kosztem operacji.

- Naprawdę? - zapytałam podekscytowana - Będę widziała?

- Kochanie... Nie ma stuprocentowej pewności, ale trzeba mieć nadzieję.

- Ale co jeśli to będzie dużo kosztować? Nie stać nas na takie sumy - zapytałam obawiając się, ale jednocześnie ciesząc z wiadomości - Co jeśli wzroku nie odzyskam, a pieniądze przepadną?

- Weźmiemy kredyt. Musimy nastawić się pozytywnie - odpowiedziała.

- Chcecie zadłużyć się, widząc, że operacja może się nie udać? Warto tak ryzykować? - pytałam.

- Zrobimy wszystko. Zawsze będzie warto - pocałowała mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się.

Oczywiście, że chciałabym ponownie widzieć, ale nie wiem czy warto tak ryzykować. Boję się, że operacja się nie uda i wszystko przepadnie, a potem ponownie będziemy w beznadziejnej sytuacji.

- Ahh! Bym zapomniała - dodała, a potem usłyszałam jej szybkie chrząkanie się po pomieszczeniu - Mam coś dla Ciebie do przekazania.

- Tak? A co takiego? - pytałam zaciekawiona.

Czekałam na jej odpowiedź, ale zamiast tego poczułam jak coś miękkiego wylądowało na moich kolanach.
Ręka prześledziłam rzecz od góry do dołu i zastanawiałam się, co to może być. Było lekkie, puchate i dość duże.

Because Of You || Camren [PL] 🌈Where stories live. Discover now