Rozdział 25

3.6K 246 12
                                    

Dzień mijał wolno... ostatnie zajęcia z przystosowania do zaklęć ciągnęły się w nieskończoność. Siedziałam w tej samej ławce co od początku roku i powtarzałam plan włamania się do biura lekarskiego w naszej akademii. Nie jestem nawet pewna czy dożyje tej chwili, zwłaszcza że profesor wciąż się na mnie gapi.

- Panno Rosalin. Czy mogę wiedzieć o czym panienka tak rozmyśla na moich zajęciach?

Podniosłam się bo tak kultura nakazuję i zwróciłam w stronę starszego mężczyzny z wyraźnym znakiem na prawym nadgarstku. Zaklęcie ,,nokto'' czyli widzenie w ciemności. Razem z innymi nauczycielami patrolują ostatnio w nocy wszystkie pokoje.

- Ja profesorze?

- Tak Rosalin. Opowiedz proszę klasie o czym myślisz od początku lekcji.

- O niczym ważnym panie profesorze. Naprawdę.

Moja niewinność była tu po prostu nieziemska. Byłam uważana za cichą i nieśmiałą uczennice co nic nie umie, choć oceny miałam w porządku. No lepsze niż w starej szkole. Tam zdążyłam mieć zagrożenia po pierwszych miesiącach nauki.

- W takim razie dokończysz za mnie opowiadać. Proszę bardzo, nawet odstąpię cię miejsca przed klasą.

- Och nie trzeba. Naprawdę, to wielki zaszczyt, ale nikt nie wytłumaczy tematu lepiej niż sam pan profesor.

Coś chciał powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i tyle było z gadania. Odetchnęłam lekko i biorąc swoją torbę udałam się do wyjścia. Na spokojnie doszłam do Meg i razem wyszłyśmy.

- Musisz bardziej uważać na lekcjach Rozi.

- Ale one są nudne...

Wszystkie zgromiły mnie wzrokiem. Przywykłam do tego, że wszystkiego uczy mnie Gacek, omawiałam to już z nim i teraz wszystko jest nudne. Po za tym omawianie tego jako wiedźma dnia jest jak dla mnie nie potrzebne.

- Teraz chwila wolnego idziemy pod wierzbę?

Pokiwałam głową na propozycję Asi i poszłyśmy we wskazane miejsce. Oczywiście była tam już męska część ekipy. Meg i Karo poszły do swoich przyjaciół, bo z chłopakami się raczej nie trzymały. Jedyne co mnie zdziwiło to fakt, że razem z nimi był też Aron. Co tym razem?

- To jak tam było na przystosowaniu?

- Rose wdała się w dyskusje z profesorem i gdyby nie dzwonek dostała by jedynkę.

Od razu postanowiłam się wybronić.

- Wcale nie! Znałam ten temat, mogłabym spokojnie go wytłumaczyć.

- Ach tak...?

Aron jakby nigdy nic wtrącił się do rozmowy. Domyśliłam się, że mu powiedzieli po naszym ostatnim treningu wczoraj. Zapewne wie już, że i ja jestem agentką. Przynajmniej początkującą.

- Dokładnie. Mogłabym tam stanąć i nauczyć klasę co nieco.

Wszyscy się zaśmiali a ja z Asią usiadłyśmy przyłączając się do reszty.

- Em...

Asia jakby nagle poczuła się nieswojo, ale dokończyła.

- ... Aron sorki, że spytam, ale mogę wiedzieć co tu robisz?

Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na chłopaka, który bez żadnego problemu odpowiedział na jej pytanie.

- Siedzę. Chciałem posłuchać o waszym wypadzie w sobotę. Chłopaki powiedzieli, że nieźle się bawiliście a ja planuję cos podobnego. Więc chce wiedzieć więcej szczegółów. Skąd znaliście drogę?

TajemnicaWhere stories live. Discover now