Rozdział 24

3.5K 264 17
                                    


Jak tylko obudziłam się o trzeciej gotowa wyjść na trening zorientowałam się, że nie jestem pewna czy dziś straż pełnią w prawym czy lewym skrzydle. Odkąd ta dziewczyna... Tina jak się okazało... umarła, to dyrektor nakazał klasom trzecim patrolować raz jedno skrzydło raz drugie, co godzinę. O trzeciej o ile się nie mylę są w lewym... czyli moim.

Nie przebiegnę do łazienki publicznej więc postanowiłam wylecieć z mojej. To trochę bardziej ryzykowne bo jest od strony akademików, ktoś może to zauważyć.

Nie przejęłam się jednak za bardzo bo kurczę kto zwróci uwagę na ptaka wylatującego przez okno nie?

Tak jak myślałam tak zrobiłam. Po chwili lecąc już nad lasem w kierunku miasta i mojego samochodu. Wciąż rozmyślałam nad faktem powiedzenia chłopakom, o tym, że wiem kto jest tym agentem z akademii. Wczorajsza rozmowa pozwoliła mi to absolutnie potwierdzić.

Aron mówił o ciężkich treningach, o przyjaciołach i trudnych decyzjach. Mówił o tym że już pracuję na co i ja musiałam się przyznać do tego, że niedawno zaczęłam pracę. Chłopak otworzył się tylko po to bym i ja to zrobiła.

Znał sztuczki z agencji, ale ja też. Omijałam je i odczytywałam szybciej niż by chciał. Nie powiedziałam mu więc niczego co by się mu przydało, tak myślę. Zaś on wygadał mi dokładnie to co chciałam i potwierdził moje przypuszczenia.

Jak tylko wspomniałam o wilkołakach i wampirach lekko się uśmiechał, w dodatku odczytałam też, że prawdopodobnie tym ostatnim agentem jest elf. Tak elf. Zdążyłam o nich jeszcze przed snem poczytać.

Postanowiłam więc powiedzieć chłopakom, Gackowi i Bobowi, że wiem kim jest Aron. Dzięki temu może łatwiej by mu się pracowało. Widać było wczoraj, że chce o coś zapytać i to pilnie, ale ja trzymałam język za zębami. Musze powiedzieć udało mi się.

+++

Kiedy pojechałam już do agencji i dostałam się na salę treningową, musiałam chwile poczekać. Gacek pojawił się spóźniony o dziesięć minut.

- Nie, żebym sie czepiała, ale...

- Nic nie mów tylko włóż strój i choć do Sali naszego oddziału. Zobaczysz się z ekipą tak jak chciałaś.

Zaniemówiłam. Serio?! Czyli moje gadanie coś dało?! Jestem w szoku. Super. Przekonam się co do swoich racji.

Ruszając za wampirem delikatnie przejechałam palcem po czujniku za uchem. Tak by po chwili wyczuć obcisły strój z lajkry. Czarne spodnie z szaro-białymi paskami u boku, koszulka i kurtka z srebrno- białym suwakiem. Standard. Jedyne co mnie dziwiło to fakt, że moje buty były na szpilkach. Kto daje strój szpiegowski na obcasach? Nie były one mega wysokie, tylko tak... na wpół. Włosy miałam w kucyku, były gęstsze i lekko dłuższe mam wrażenie. Co podobało mi się najbardziej, to maska. Była czarna z szaro- białą obwódką. Nachodziła na czubek nosa i zakrywała połowę czoła. Pięknie przylegała do twarzy, była miękka i elastyczna.

- Reszta też będzie w strojach?

- Tak, nie chcemy jeszcze pokazywać ci tożsamości innych. Musisz dowiedzieć się kilku rzeczy by mieć oko na kilka osób. Po za tym reszta też chce cię poznać.

Uśmiechnął się i również zakładając maskę i strój weszliśmy do znanej mi Sali z wielkim stołem i projektorem.

- No to jesteśmy. Oto agentka 04.

Kiwnęłam głową zdając sobie sprawę z tego, że jak ja w szkole byłam wysoka, to teraz nawet z obcasami byłam najniższa. Fajna zmiana.

Od razu rozpoznałam w masce Boba. Kolejny był młody chłopak miał oczy Arona, no i jego postura się zgadzała. Mogłam być teraz pewna że to on. Pozostał czwarty. Wysoki, chudy mężczyzna o blond włosach i mocno zielonych oczach. Elf. A więc miałam racje.

TajemnicaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora