Rozdział 12

4.3K 273 29
                                    

Po krótkiej wymianie zdań z dwoma agentami F.B.I. weszliśmy do gabinetu we trójkę. Naszły mnie nagle złe myśli... bo co jeśli oni kłamali, oszukali mnie i teraz już nie wypuszczą. Wiedzą, że jestem wiedźmą, na dodatek ja dałam się łatwo zaciągnąć do ich bazy i teraz mogę winić tylko siebie. Z drugiej strony... Naprawdę ciekawiło mnie to co zaraz miało się wydarzyć.

Za biurkiem siedział w podeszłym już wieku mężczyzna. Kolejny do kolekcji. Widząc mnie uśmiechnął się i zwrócił do bruneta po mojej lewej.

- Nie było większych problemów?

- Nie. Dziewczyna poszła spokojnie, choć nie od razu.

Zerknęłam na niego na chwile, jednocześnie wzrokiem pytając, kiedy to ja się stawiałam.

- A co o niej sądzisz?

Teraz zaciekawiłam się bardziej. Po co mu jego opinia na mój temat? I skąd miałby mnie znać? Rudy mówił coś o śledzeniu i obserwowaniu... ale nie mogę być pewna.

- Widać, że nadaję się do tej roboty, jednak dopiero za kilka lat. Nigdy nie dawaliśmy siedemnastolatce takiego zadania. W dodatku nie doświadczonej. Minie mnóstwo czasu zanim nauczy się myśleć jak agent, a co dopiero działać instynktownie jak on.

Czekaj. Agent? Chcą mnie na agentkę? To tak wygląda pobór do tego typu tajnych organizacji? Obserwują cię niby prowadząc eksperyment czy się nada... potem przywożą i udają, że mnie nie ma rozmawiając o mnie? Bzdura. Choć mogę z radością powiedzieć, że jeśli w przyszłości miałabym sobie wybrać jakiś zawód oprócz bycia wiedźmą... zdecydowanie chętna byłabym do siedzenia w tej ogromnej siedzibie i segregowania jakiś papierków. Przerwałam rozmyślanie słysząc lekki śmiech faceta za biurkiem.

- Tak się składa 09, że o to nie musisz się martwić.

Podniosłam teraz wzrok na owego mężczyznę, który stał kilka centymetrów ode mnie. Wyczułam jak z mojej tylnej kieszeni spodni wyjmuję mój telefon, na co od razu zareagowałam. Nic z tego, facet był szybszy. A wydawał się taki... mało ruchliwy.

- Oddawaj mi mój telefon!

- Aplikacja do zapisywania drogi... sprytne.

Zacisnęłam szczękę chcąc wyrwać mój telefon. Był wyższy. Od razu pomyślałam o kolanie. Z całej siły kopnęłam go w zagłębienie pod nim, trafiłam a telefon wypadł z rąk mężczyzny. Uradowana złapałam go i sprawdziłam czy zdążył usunąć trasę. Na szczęście nie, więc szybko przesłałam ją do komputera na maila.

- Mówiłeś coś o instynktownym działaniu... 09?

Rudy się wtrącił, na co ja lekko się uśmiechnęłam, co było zbyt wczesne bo telefon jak się pojawił tak teraz znów znikł z moich rąk i pojawił się w rękach tego samego faceta.

- Oddawaj!

- Nie mogę, miejsce naszej siedziby jest tajne i nie możesz mieć zapisanej trasy do niego od tak sobie w telefonie.

- Świetnie, teraz nie trafię do domu... Mogę wiedzieć po co w ogóle mnie tu wzięliście i czemu mnie śledziliście i... w ogóle co jest grane? Czemu mnie oceniacie i porównujecie do jakichś agentów. Nie wiem też skąd w ogóle wiecie o moim istnieniu co również było by miło mi wytłumaczyć.

Znów tajemniczy uśmiech na twarzy kolejnego z tajemniczych facetów. To pewnie takie zboczenie zawodowe. Każdy garniak nadmiernie uśmiecha się tajemniczo do swych ofiar. Świetnie.

- Potrzebna nam jest twoja pomoc. Jesteś wiedźmą nocy i wyjeżdżasz do akademii magii. Akurat kogoś takiego nam potrzeba.

Rozłożyłam ręce odwracając się teraz do biurka, gdzie wcześniej usiadł z moim telefonem pan szef.

TajemnicaWhere stories live. Discover now