Rozdział 18

3.7K 246 6
                                    

Zwinnie zmieniłam bieg na czwórkę i przyspieszyłam na ostatniej prostej. Tak jak już od trzech tygodni zaparkowałam swoim autkiem w mieście. Dochodziła czwarta w nocy, więc nie miałam, co liczyć na zakupy.

Weszłam prosto w znaną mi drogę, a tam między drzewa i do lasu. Powrót z treningu od tych dwudziestu dwóch dni był taki sam. To już miesiąc od początku roku szkolnego. Okazuje się, że mam lekkie braki w materiale standardowym czyli tak zwana matma, polaki, fizyka itp. Z magii jestem niezła choć nie rzucamy na lekcji zaklęć. Chyba, że chcemy.

Widząc, że jestem już wystarczająco schowana przyspieszyłam kroku by po chwili zmienić postać i wzbić się w powietrze w postaci jasno brązowej orlicy.

Znałam już trasę na pamięć. Teraz treningi miałam od pierwszej do trzeciej w nocy mniej więcej. Specjalnie tak, bym mogła niepostrzeżenie wyjść i nie spodziewać się podejrzeń. Asia była pewna, że śpię tak jak wtedy kiedy to i ona zasypiała. Chłopaki nawet nie myślą bym faktycznie gdzieś wychodziła...

Mimo tego, że mam mnóstwo zajęć to moje życie nabrało dla mnie znaczenia. Agencja coś we mnie widzi, i choć jeszcze nie wtajemniczono mnie we wszystko to sama sobie dobrze radzę. 13 i 09 bardzo mi pomagają. Nadal nie znam ich imion i raczej szybko nie poznam.

Widziałam mój cel, czyli otwarte okno w łazience na piętrze gdzie był mój pokój. Ostatni zamach skrzydłami i wślizg przez wąski otwór. Okienko było stosunkowo nie wielkie, ale nauczyłam się już jako tako panować nad ciałem mojej orlej strony. Naprawdę ją polubiłam. Choć bywa, że te instynkty mnie wkurzają.

Już przemieniona z powrotem, wyszłam z łazienki i weszłam do swojego pokoju. Tak jak myślałam Asia spała. Nie czułam się źle nic jej nie mówiąc. Nie będę jej w to wplątywać. Ona woli kwiatki, słońce i wakacje. Ja pokochałam ostatnimi czasy ciężką pracę i treningi. To jest mój żywioł.

Ziewnęłam przeciągając się i idąc szybko pod prysznic. Moje obolałe ciało potrzebowało chwili relaksu. Dziś ćwiczyłam z 09. Brunet powalił mnie na mate około trzydziestu razy. I to kuźwa tylko w dwie godziny. Za każdym razem kiedy to robi powtarza ,,nie żyjesz''. No jakbym nie wiedziała. Moje mięśnie mówią nie. A jednak nie zamierzał rezygnować czy sobie odpuszczać. Fakt, że nie jestem bezsilna sprawia, że czuję się lepiej. O wiele lepiej.

+++++

Rano, jak to rano poszłyśmy na śniadanie na ósmą. Tam czekały już Meg i Karo z którymi Asia zdążyła się zaprzyjaźnić... ze mną też próbowały, ale chyba mój charakter im na to nie pozwala.

- Mam dość nauki. Nie zdam z fizyki. To jakaś porażka.

Zaskoczona zerknęłam na Meg w dołku.

- EJ, a gdzie twój optymizm? To dopiero początek roku, nie martw się.

Wszystkie pokiwały głowami. No tak, im powiedzieć coś optymistycznego to do końca dnia uśmiechy z twarzy nie zejdą.

- Dziś praca klasowa co nie?

Asia pokiwała głową a ja od razu się skrzywiłam.

- Z czego?

- Nie uczyłaś się? Rose to naprawdę ważny test z magii. Jeśli oblejesz...

Szybko jej przerwałam wiedząc co chce powiedzieć.

- Nie pamiętam by zapowiadał prace klasową. Po za tym z czego. Ostatnio było tylko o zaklęciach jasności.

Karo łapiąc kanapkę z talerza przed nami uśmiechnęła się kręcąc głową. Coś czuje, że po prostu palnęłam cos głupiego. I tak właśnie było.

TajemnicaWhere stories live. Discover now