Rozdział 6

4.6K 281 26
                                    

Wróciłam do domu nad ranem. Siedziałam w lesie kilka godzin w kompletnym szoku. Po tym jak udało mi się opanować po przemianie w jak się okazało pięknego jasnego orła sawannowego... zwariowałam od nowa. Nie jestem nawet pewna jak to się stało, że z powrotem stałam się człowiekiem, ale jestem pewna, że sobie tego nie wymyśliłam. Nie wiem, czemu jestem po prostu... Oh no nie mogło mi się to przyśnić! Kurwa jakie to było fajne!

Co prawda latanie mi nie wyszło. Tak. Próbowałam. Jednak tylko chwile bo znów na cos wpadłam i się przemieniłam. A potem po prostu w szoku siedziałam do rana na zimnej, mokrej ziemi. Będę chora. Super.

Po powrocie poszłam spać i dopiero teraz wstałam. Jest godzina 13:46. Dziwne, że nie spałam dłużej. Serio. Byłam wykończona jak tu wlazłam. Rodzinka się do mnie nie odzywa, nie wiem czy tata w ogóle wie. Ale to w sumie mi na rękę.

Podniosłam się z łóżka i skoczyłam pod prysznic. Byłam dziwnie radosna jak na to wszystko co się działo wokół mnie. Po umyciu się ubrałam krótkie dżinsowe spodenki i bluzkę z krótkim rękawkiem w białym kolorze z napisem ,, Wildworld ''. Akurat wtedy kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Wzruszyłam ramionami nie przejmując się kto to. Tylko z początku, bo krzyk mojej mamy z dołu dał mi do zrozumienia kto to mógł być.

Z drugiej strony... Rin dał mi do zrozumienia, że to nie o mnie im chodzi. Po co więc mam się w to mieszać? A niech się sami męczą.

Postanowiłam zająć się czymś ciekawszym. Musiałam to sprawdzić bo przez całą noc o tym myślałam... no dobra tej nocy myślałam tylko o tym jak to się stało, że jestem cztery razy mniejsza, mam pióra i skrzydła zamiast rąk. Już nie wspominając o dziobie. Jednak chciałabym to powtórzyć. Naprawdę. Jakbym wiedziała jak to bym... O rzesz kurwa mać!!! A co jeśli to Rinor mi to zrobił!? CO ZA SKURWIEL!

Wystrzeliłam z pokoju jak oparzona lecąc schodami na dół i do salonu gdzie z rodzicami kłóciła się pani Kasia. Rin stał z boku, a kiedy mnie zobaczył chyba lekko się uśmiechnął. Oj ja ci pokarze. Czy wierzyłam w czary? Oj tak. W stu procentach po tym co przeżyłam. Niech teraz on poczuje moje czary.

- Myślisz że to było śmieszne?!

Wszyscy zwrócili się w moją stronę, a chłopak jakby bardziej się uśmiechnął. A więc jednak!

- Przestraszyłam się! Mogłeś ostrzec czy coś!

Przez chwile widziałam zakłopotanie w jego oczach. Ale ignorując to po prostu wzięłam wazon ze stołu i wylałam na zaskoczonego Rina. Dupek.

- Wsadź sobie gdzieś te swoje czary, ja się w to nie bawię. I oddaj mi mój naszyjnik!

- O co ci chodzi?!

Nie wytrzymałam, no po prostu facet mnie wkurza. Więc wyszłam. Tak. Po prostu wyszłam. Z salonu powędrowałam prosto do swojego pokoju. A tam rzuciłam się na łóżko oddychając głęboko.

Jak mógł zamienić mnie w ptaka?! Ygh...! Matko! A mi się to podobało...

Walnęłam z całej siły w ścianę i zaczęłam machać rękami jak wlezie. Byłam kurwa zła. Zła do czasu aż nie zapiekły mnie oczy i nie zatrzymałam się by odpocząć. Za moją ręką powędrowała jasna biała poświata... dokładnie taka jak wczoraj za ręką Rinora... Machnęłam w druga stronę i tam również pojawiła się linia. Nadymałam się jak żaba zatrzymując powietrze w płucach. Po trzech sekundach dziwne linie zniknęły ale ja nie wypuszczałam powietrza. Czułam... przerażenie i zaciekawienie.

Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zorientowałam się, że musze oddychać i oddając powietrze z płuc opadłam z powrotem na łóżko. To było co najmniej dziwne...

TajemnicaWhere stories live. Discover now