Szybko wróciłam do wydarzeń sprzed miesiąca kiedy to pomogłam tej pani w wypadku. Zdążyłam jeszcze złożyć zeznania zanim blizna się pojawiła. Oczywiście teraz jasne dla mnie jest, że ten wypadek był upozorowany, tak samo jak to imię którym przedstawił się mi z początku 09. Sprawdzali mnie, tak po prostu. A ja głupia się nie skapnęłam.

- Ale ja poczułam takie mrowienie na ramieniu... to na pewno blizna.

Pokiwałam głową.

- Podwiń rękaw. Sprawdź. Tam pojawi się znamię ale daj mu jeszcze kilka do kilkunastu minut.

Posłałam jej uśmiech jednocześnie obserwując jak sprawdza czy miałam racje. Ramie w nienaruszonym stanie czekało na bliznę.

Kątem oka zauważyłam siadającego przy swoim stole Arona. Przypomniało mi to ważną rzecz. Chciałam odwiedzić tą dziewczynę, która była dziś zaatakowana. Nie poniosła żadnych obrażeń, tak myślę. Więc chyba jest u siebie w pokoju. Albo przyszła na obiadokolację.

Rozejrzałam się. Kiedy ją dziś widziałam byłam pewna że jest z drugiego roku. Konkretnie nie wiem z jakiej klasy, ale... ale coś mi mówi, że już ją widziałam.

+++++

Kolejny dzień był spokojny. Jak to czwartek. Jutro kolejny trening w agencji. Chcę wypytać o Arona. O ile mi dadzą o cokolwiek zapytać bo ostatnio zarówno 13 jak i 09 stali się tajemniczy.

Ruszyłam na lekcje o stworzeniach magicznych i usiadłam w swojej znienawidzonej już ławce. Nudno tak nie zmieniać sal... i miejsc... Każdy sprawdzian w tym samym miejscu? To sprawia, ze pani zna już wszystkie sposoby na ściąganie! Ja tak długo nie wytrzymam.

- Moi drodzy dziś zaczniemy temat o stworzeniach z krwi magicznej.

Westchnęłam. Czyli znowu o magach i czarownicach. Wydaje mi się, że ten temat już wyczerpała. Po za tym czego możemy nie wiedzieć o samym sobie?

- ...Dzielą się one na dwie podgromady...

Oooo tego jeszcze nie było. Jakie dwie podgromady?

- ... te co mają w sobie krew magiczną ludzką i te co mają w sobie krew zwierzęcą. Zarówno jedni jak i drudzy będą przeze mnie omawiani. Dziś zajmiemy się grupą pierwszą...

Otworzyłam podręcznik zainteresowana tym, że mówi coś nowego. I kuźwa mało mi oczy nie wypadły. W grupie pierwszej są driady, wampiry, elfy, chochliki... Nie wiedziałam, że to istnieje.

-... wampiry różnią się od tych z ludzkich opowiadań i legend. Prawdziwe nie muszą żywić się krwią co dziennie a wystarczy raz na około miesiąc, dokładniej od 28 do 34 dni. Koniecznie krew ludzka, nie magiczna i nie zwierzęca. Charakterystyczne znaki to mocno czerwone tęczówki, blada cera i ekstra prędkość. Nie posiadają super słuchu ani siły te wartości należą do drugiej grupy...

Czerwone tęczówki... super prędkość... blady jak ściana. Wiedziałam, że te oczy coś mi mówią. Mogłabym się założyć, że agent 13 to wampir. Choć nie jestem pewna jak to sprawdzić. Ani czy chce to sprawdzać.

- Zapiszcie prace domową i zacznijcie robić ćwiczenia. Do dzwonka jeszcze kilka minut.

Suuuper. Jeszcze dwie lekcje. Postanowiłam tym razem nie ruszać się z miejsca i poczekać w Sali na kolejną lekcję. Chciałam jeszcze poczytać o wampirach. Dużo ich różniło od tych z legend. Albo taki Drakula. Serio nic ich nie łączy oprócz picia krwi.

+++++

Dzwonek zadzwonił a ja wybiegłam z klasy i ruszyłam pod salę numer 47. To sala klasy tej dziewczyny którą widziałam wczoraj. Wieczorem nie mogłam jej znaleźć, ale dowiedziałam się do której klasy chodzi więc czekam sobie tutaj aż wyjdzie.

Tak jak sądziłam chodzi do drugiej klasy, nie znam jej imienia. Pamiętam ją jednak doskonale i mam wrażenie, że w tłumie dam radę ją wypatrzeć.

Nie myliłam się. Rozpoznałam ją jak tylko dziewczyna wyszła z Sali, śmiała się i rozmawiała z jasnowłosą dziewczyną. Obie radosne, roześmiane... dlaczego mnie to nie dziwi.

Szybko podeszłam do dziewczyn wiedząc, ze jak skończy się przerwa to koniec rozmowy.

- Hej.

Obie dziewczyny spojrzały na mnie delikatnie mówiąc zaskoczone.

- Chciałam tylko spytać czy wszystko w porządku. No wiesz po wczoraj, stałam blisko całego zajścia i...

- Och to oczywiste, że się martwisz.

Zamurowało mnie.

- Słucham?

Od razu wtrąciła się jej przyjaciółka lekko się śmiejąc.

- Nie słyszałaś. Wszystko gra. Nie potrzeba nam pierwszaka, i tak nie wejdziesz do klubu więc spadaj.

Stałam tam jakby mnie ktoś zaczarował. Przez sekundę nawet brałam to pod uwagę... są... kurde są nie miłe. Jak to możliwe, że spotkałam niemiłe czarownice dnia. Dziwne uczucie, ale będę próbować dalej.

- Jaki klub?

Teraz to one zastygły w miejscu.

- Udajesz prawda?

Pokręciłam głową na znak, że nie wiem o co jej chodzi na co obie tylko na mnie zerknęły i odwracając się po prostu odeszły. Ej no co jest? Jak na złość kiedy chce pogadać z kimś kto nie jest przesadnie miły to nikogo nie ma, a jak potrzebuje porozmawiać z radością i spokojem to mi podsyłają takie laski. No nie wytrzymam.

- Nie uda ci się póki nie podejdziesz w odpowiedzi sposób.

Odwróciłam się szybko słysząc znajomy glos. O ścianę przy schodach opierał się czarnowłosy Aron. Myślałam, że nie prędko go zobaczę.

- A ty coś taki spec?

Chłopak wzruszył ramionami i podszedł do mnie na tyle blisko, że dzielił nas mniej więcej metr.

- Jestem na trzecim roku i znam już co niektóre osoby w tej akademii. Po za tym umiem trochę więcej niż przeciętny mag w moim wieku.

- Ach... no tak, mówiłeś u dyrektora. Zajęcia dodatkowe tak?

Widziałam jak mruży na sekundę oczy by wyczytać coś z mojej twarzy, ale ja tylko się uśmiechnęłam by wyglądać jak każda przysłodzona wiedźma w tym budynku.

- Nie sądziłam, że się jeszcze spotkamy.

Moje słowa lekko go obudziły z krainy myśli bo wzdrygnął się jak je usłyszał.

- Musiałem jeszcze podziękować.

Dzwonek zadzwonił a chłopak westchnął. Zgaduje, że ma jeszcze lekcje, w końcu jest na trzecim roku. Sam tak powiedział.

- No leć bo się spóźnisz. Podziękowania są nie potrzebne. Zwykły fart.

Chłopak lekko się zaśmiał i za pleców wyciągnął mój sztylet trzymając za ostrze.

- To chyba powinienem ci oddać.

Zamrugałam chwile po czym wyciągnęłam rękę by go zabrać. Dosłownie kiedy byłam centymetr od sztyletu chłopak specjalnie go odkręcił. Chciałam zabrać dłoń, bo takie ćwiczenia już robiłam z brunetem, ale powstrzymałam odruch i poczułam pieczenie na palcach.

- Och, no co ty?

Lekko zaskoczony chłopak przeprosił mnie i mocno zamyślony z powrotem ruszył do Sali w której jak sądzę ma zajęcia. Teraz nie mam wątpliwości, że wie co to szkolenie F.B.I. Użył tego samego chwytu co podczas ćwiczeń z brunetem. Dobrze, że miałam rękawiczki to moja dłoń nie ucierpiała, tylko palce... Ych... Co ja najlepszego wyprawiam?

================================================================================

Równiutko dwadzieścia rozdziałów! Jej! Niestety wakacje zmuszają mnie do wyjazdów... a ztym wiążę się brak internetu, przynajmniej w moim przypadku :/
Wielkie dzięki dla moich przyjaciółek, które wstawiały te dozdziały za mnie ;) Jednak teraz kolejny wyjazd i muszę na tydzień was zostawić. Rozdział kolejny pojawi się jak tylko będę mogła... przepraszam.

To co? Do kolejnego! Dzięki wielkie, pozdrawia KasiaAS.

TajemnicaWhere stories live. Discover now