Rozdział ósmy

127 6 2
                                    

[Espada]- Jill, wiem, że cukierki są bardzo fajne, ale musimy posprzątać po pokazie.

[Niebieskowłose rodzeństwo]- Możemy wam pomóc?

[Jill]- Ile mamy czasu?

[Espada]- Trzy godziny. Potem mogą się pojawić komplikacje...

[Lalkarz]- To ja złożę namiot.

[Jack]- A ja zostanę z Jasonem, dla bezpieczeństwa.

Wszyscy oprócz Jacka i Jasona wyszli, a ty nadal nie wiedziałaś o co chodzi.

[Ty]- O co chodzi?

Jason i Jack spojrzeli na ciebie zdziwieni.

[Jason]- 'O co chodzi' z czym?

[Ty]- Ze wszystkim. Jack mnie tu przyprowadził (czytaj: zaciągnął),

a nadal nikt mi nie wyjaśnił co się dzieje, kim jesteście...

[Jack]- Cukierka?

[Ty]- Czy cukierek wszystko mi wyjaśni?

[Jack]- ...

[Jason]- Jesteś dziwna...

Na krótką chwilę zapadła cisza.

[Jack]- HAHAHAHAHAHA!!!

Spojrzałaś na niego jak na wariata.

[Ty]- Z czego się śmiejesz?

[Jason]- To Roześmiany Jack. On zawsze się śmieje, czasem nawet bez powodu.

[Jack]- Teraz mam powód!

[Jason]- Jaki?

[Jack]- Powiedziałeś [T.I.], że jest dziwna, a ty tak nigdy nie mówisz!

[Jason]- Ale ona jest dziwna! Rozmawia z mordercami zamiast uciekać!

[Ty]- Nie rozumiem...

[Jack]- Wytłumaczę ci to bardzo prosto! Marionetkarz to Puppeteer, ale mówimy na niego Pupet. Ten z niebieskimi włosami i młotkiem to Candy Pop, a jego siostra to Candy Cane. Jill jest moją siostrą, Espada to... właściwie nie wiem, a Jason robi zabawki i lalki. Jesteśmy mordercami, hahahaha!

"Nie za bardzo rozumiem, co w tym zabawnego... to raczej nie jest też powód do dumy... ale mimo wszystko wydają się być fajni i nie powinno się oceniać książki po okładce... ucieczka teraz i tak nie ma sensu, więc chyba dam im szansę, ale..."

[Ty]- Czy ja przypadkiem nie wiem trochę za dużo...?

[Jack]- Nie przypadkiem, sam ci to powiedziałem, hahaha!~

[Jason]- Tak wiesz za dużo... Dlatego byłem taki zły, kiedy on cię tu przyprowadził!

Jego oczy znowu zrobiły się zielone, włosy zrobiły się trochę jaśniejsze, a ręce poniżej łokci zrobiły się czarne i paznokcie zmieniły się w szpony.

"Myśl logicznie! Nie ma Espady, ani Pupeta, Jack go tylko będzie prowokował. Sytuacja jest beznadziejna. Co mogę zrobić?!"

Jason atakował Jacka, Jack śmiał się i odskakiwał, ale ich krzyki na pewno było słychać dookoła namiotu.

[Ty]- Jason, uspokój się natychmiast! Tak się nie traktuje przyjaciół!

W tym momencie stało się coś, czego się nie spodziewałaś, Jason znieruchomiał, a oczy, włosy i ręce wróciły do pierwotnego stanu.

[Jason]- Masz rację, jego nie da się naprawić... Powinniśmy już wyjść, żeby Pupet mógł złożyć namiot...

Po tych słowach wyprowadził ciebie i Jacka.

[Espada]- Słyszeliśmy krzyki, wszystko dobrze?

[Ty]- Były pewne komplikacje, ale już wszystko dobrze.

Spojrzałaś jeszcze raz w stronę Jasona.

Co o tym wszystkim myślisz? (twój wybór)

1.) To psychole i mordercy. W dodatku niedługo się pewnie sami pozabijają. Poczekam aż będą bardziej zajęci i ucieknę jak najszybciej.

2.) To wszystko jest dziwne... To na pewno tylko sen i za chwilę się obudzę! A przynajmniej taką mam nadzieję. Chciałabym, żeby to wszystko już się skończyło...

3.) Są trochę zwariowani i niebezpieczni, ale... nawet ich polubiłam. Są bardziej prawdziwi niż większość zwykłych ludzi. Szkoda, że prawdopodobnie mnie zabiją... no i rodzice by się martwili...




Wybaczcie dłuższą przerwę i miłych wakacji.

Do napisania

~Tensa_Orihara

Będziesz piękną lalką...Where stories live. Discover now