3.3

20 1 0
                                    

               Już od samego rana można było słyszeć wesołe krzyki i rozmowy. Ludzie na ostatnią chwilę zakupywali alkohol i inne przekąski, a jeszcze inni zastanawiali się co ubiorą w ten dzień, 31 grudnia, w sylwester. Chcieli oni przywitać nowy rok jak najlepiej i bawić się do późnych godzin.

                Brunetka właśnie kończyła myć podłogę, gdy dostała wiadomość. Wyciągnęła z kieszeni telefon i z zaciekawieniem sprawdziła, kto do niej napisał.

Amy: Robię imprezę sylwestrową. Wpadnij! Będzie świetnie! Poznam cię z moimi znajomymi, wyluzujesz trochę i będziemy mogły się lepiej poznać! Proszę!

Ja: Dziękuję za zaproszenie, ale muszę odmówić. Mam psa i nie mam go z kim zostawić.

              Kobieta schowała z powrotem telefon i wróciła do szorowania podłogi, co jakiś czas krzycząc na Zanny'ego, aby ten usiadł na dywanie i jej nie przeszkadzał, gdyż zostawiał wszędzie ślady łapek. Była monotonną perfekcjonistką, która uwielbiała czystość i ład oraz rzeczy, które były na swoim miejscu.

               Wylała wodę z wiaderka, opłukała je i schowała. To samo poczyniła z mopem. Chwyciła ścierki i preparat do wycierania mebli, a następnie wzięła się za wycieranie kurzy. Dokładnie wycierała każdy kąt, każdy zakamarek, aby nigdzie nie pozostawić chociażby grama brudu. Gdyby do jej domu przyszła perfekcyjna pani z białą rękawiczką to, pozostałaby ona czysta. Taki porządek musiał panować w jej domu.

              Tak jak w każdą sobotę, o tej samej godzinie co zawsze czyli czternastej zakończyła sprzątanie. Wszystkie rzeczy, które były jej potrzebne do sprzątania, znajdowały się na swoim miejscu, a ona sama była już w łazience, gdzie przygotowywała sobie kąpiel. Dolała cytrusowego płynu do kąpieli i wrzuciła kilka płatków kwiatów. Zawsze organizowała sobie taką kąpiel, dzień przed niedzielą. Kiedyś zrobiłaby zdjęcie i wrzuciła na swojego instagrama, ale teraz taka nie była, gdyż nie miała już kilkunastu lat i nie kręciły ją portale społecznościowe.

                Zanurzyła się w gorącej wodzie, która delikatnie szczypała jej ciało. Mięśnie kobiety napięły się na chwilę, aby po chwili wrócić do stanu sprzed wejścia do wanny. Przyjemny zapach dotarł do jej nozdrzy. Przymknęła oczy i zaczęła czerpać przyjemność z obecnej chwili.

               Uwielbiała soboty, nie tylko dlatego, że jej mieszkanie lśniło wtedy blaskiem, ale także dlatego, że po tym wszystkim mogła wziąć kojącą kąpiel i odpłynąć, nie myśleć o niczym. Przestawała wtedy funkcjonować.

               Brunetka napawałaby się dalej, lecz ciszę przerwał dzwonek telefonu. Zdenerwowana Davis oparła głowę o kant wanny i wzięła głęboki oddech. Wyszła z wody i otuliła się ręcznikiem, ówcześnie wycierając ręce. Wzięła telefon, w celu sprawdzenia, kto zakłócił jej błogi stan odpoczynku.

Amy: Masz psiaka?! Czemu się nie pochwaliłaś?! Przyjdź razem z nim. To ma być kameralna imprezka w gronie najbliższych znajomych. Proszę, przyjdź. Będzie fajnieee!

Amy: Właśnie przed chwilą kilkoro znajomych odwołało przyjście. Tak ładnie cię prooooszę!

Ja: Podaj adres. Przyjdziemy o dwudziestej.

              Przeklęła w myślach. Przecież ona nie chciała mieć tutaj żadnych znajomych, a tym bardziej Amy, który co jakiś czas wypisywała do niej, z pytaniem czy się nie spotkają. Różowowłosa należała do osób szalonych, które najpierw robiły, a potem myślały. Szła przez życie z wielkim napisem „YOLO" i nie zwracała uwagi na innych. Znaczy się, broń boże nie mówiła obraźliwych rzeczy w kierunku drugiego człowieka. Chodzi tutaj bardziej o jej wygląd, który był przeciwieństwem szatynki, która wolała stonowane kolory.

Jej życieWhere stories live. Discover now