2.0

22 2 0
                                    

                Włączyła laptopa, którego nie widziała od tygodnia, a właściwie dwóch, bo na delegacji miała innego. Zalogowała się na swoją skrzynkę pocztową, która jak się okazało, miała wiele nieodczytanych wiadomości. W niedzielę po powrocie miała odpowiedzieć przynajmniej na połowę żeby nie musieć siedzieć w pracy do późnych godzin, ale niestety przespała cały dzień, co było do niej niepodobne.

          Ilość wiadomości przytłoczyła kobietę, a trzecia kawa, którą właśnie wypiła już jej nie pomagała. Sfrustrowana wysłała odpowiedź i wypuściła powietrze ze świstem. Miała już serdecznie dość tej elektronicznej roboty. Telefony, które musiała odbierać od samego rana również ją denerwowały. Jeszcze nigdy nie miała tylu rzeczy do zrobienia. Zawsze miała wszystko dokładnie poukładane i ułożone, a z pracą nie musiała się spieszyć. Była na siebie zła, że po namowach mamy została jeszcze trzy godziny w mieście. Mogła tego nie robić dzięki czemu byłaby szybciej w domu i zdążyłaby częściowo przygotować się do pracy.

          Tego dnia nie poszła nawet na lunch. Przez całe osiem godzin siedziała w swoim biurze z rękoma na klawiaturze albo rozmawiała przez telefon. Oczy bolały ją niemiłosiernie, a głowa pulsowała od nadmiaru informacji.

- Nigdy więcej – szepnęła i powróciła do pracy. Dochodziła godzina szesnasta, a ona była dopiero w połowie pracy. Westchnęła zrezygnowana, gdyż wiedziała, że musi wykonać ją w domu. Nie miała zamiaru zostawiać firmie dłużej niż zamierzała. Nie chciała również pokazać koleżankom i kolegom z pracy, że nie wyrobiła się z zadanego jej zadania.

          Odwiesiła płaszcz na wieszak i ściągnęła buty. Z torebki wyciągnęła telefon i poszła do kuchni. Z lodówki ściągnęła ulotkę pizzerii, którą ostatnio znalazła w skrzynce na listy. Policzyła do trzech i upewniła się w myślach czy chce na pewno to zrobić. Odkąd skończyła osiemnaście lat nie jadła czegoś takiego jak pizza i nie stołowała się w knajpach, które oferowały fast foody. Wpisała numer do telefonu i nacisnęła zieloną słuchawkę. Zamówiła dwie pizze z kawałkami kurczaka i podwójnym serem. Jej obiad miał zjawić się za jakieś czterdzieści minut, więc poszła się przebrać. Założyła na siebie dresy i niebieską bluzkę. Weszła do kuchni i otworzyła lodówkę. Nie znajdowało się w niej nic co mogłaby się napisać do pizzy. Wyciągnęła z torebki portfel i w nieułożonym kucyku na głowie, zwykłych czarnych trampkach i wyciągniętej bluzce wyszła do sklepu, który znajdował się cztery bloki dalej. Miała ochotę na colę, której no cóż... również dawno nie piła.

          Brunetka podała mężczyźnie pieniądze, a ten życzył jej smacznego. Weszła do salonu, gdzie zrobiła sobie stanowisko do pracy. Do szklanki nalała colę i otworzyła pierwsze opakowanie pizzy. Wzięła pierwszy kęs i popiła go napojem. Miły smak rozprowadzał się po jej podniebieniu, a umysł dostał kopa do dalszej pracy. Chwyciła jeszcze sos czosnkowy i polała nim obiad. Teraz mogła wziąć się do roboty.

          Dawniej zamówiłaby chińszczyznę i poszła w nienagannym stroju kupić pomarańcze do sklepu, który znajdował się prawie pół godziny drogi stąd piechotą. Gdyby w pracy powiedziała, że na obiad zjadła to co zjadła i wypiła to co wypiła, ludzie wyśmialiby ją. Pizza i cola nie były zdrowe. Jeśli chciała być jedną z nich musiała robić to co oni i jak oni. W końcu teraz jej światem było biuro i wyniki, które jej firma odnosiła. Była jedną z lepszych pracownic firmy. Zawsze poukładaną i zaplanowanym planem dnia co do minuty. Jej świat, który tak dokładnie budowała zaczął się powoli sypać niczym domek z kart, a ona nie wiedziała jak go ma poskładać. Tyle czasu zajęło jej wyrobienie nowego „ja", że nie miała już więcej sił na to, aby stworzyć je na nowo. Zbyt dużo rzeczy i osób poświęciła, aby być tu gdzie jest.

          Praca chyliła się ku końcowi. Kobieta zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą dwadzieścia dwa. Mruknęła i wzięła się do dalszej pracy, której nie zostało już dużo. W zaciszu domowym szło jej o wiele szybciej i sprawniej niż w murach biura. Nie wiedziała dlaczego tak właśnie było. Jeszcze nigdy wcześniej odkąd skończyła studia, nie pracowała w domu, gdyż wyrabiała się ze wszystkimi rzeczami w czasie godzinach roboczych. W domu jadła obiad, który sama sobie przygotowywała, najczęściej ze świeżych warzyw. Potem brała to wszystko i szła do salonu, gdzie włączała telewizor i oglądała wieczorne wiadomości, a następnie jeden z tych durnych seriali telewizyjnych.

          Jej ciało dziękowało w tej chwili za to, że kobieta posiadała w domu wannę. Była zmęczona ciężkim dniem i miała ochotę zanurzyć się w pościeli, a następnie odpłynąć do krainy Morfeusza. Dzisiejszy dzień dał jej popalić. Przyrzekła sobie, że był to ostatni raz, gdy zostawiła pracę na ostatnią chwilę. Nie powinna tego robić i na pewno nie zrobi. Ona już to sobie obiecała.

---------------------------------------------------------------

Hej, hej, hej. Powolutku, powolutku idziemy w dobrym kierunku (mam nadzieję)! Jak wam mija wasz dzień?

Ta nasza kobitka dość zapracowana jest. Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu. Czekam na wasze opinie w komentarzach!

Do następnego!

Jej życieWhere stories live. Discover now