2.2

31 2 0
                                    


                Należała do grupy osób, która nienawidziła sobót. Był to dla niej dzień przeklęty. Nie dość, że musiała udać się w tym dniu tygodnia na zakupy do najbardziej obleganego supermarketu to miała zamiar udać się jeszcze na siłownie. Taki był jej rytuał dnia i nikt nie mógł na to nic zaradzić. Przechodziła między sklepowymi alejkami, wkładając potrzebne produkty do wózka. Mruczała pod nosem wyrazy, które nie składały się w żadną całość. Miała ochotę opuścić ten sklep, lecz jeszcze nie miała wszystkich potrzebnych produktów.

               Westchnęła, gdy kluczyki od jej auta wypadły jej z rąk. Schyliła się i zabrała je z ziemi. W tym momencie do kobiety zaczął dzwonić telefon. Sfrustrowana wsiadła do samochodu i położyła torebkę na kolanach, aby zacząć w niej grzebać, w celu znalezienia telefonu, który cały czas nie przestawał dzwonić. Z jej ust wymsknęło się przekleństwo, gdy urządzenie przestało wydawać z siebie odgłos. Zdenerwowana rzuciła torebkę na fotel obok i odpaliła samochód, aby następnie włączyć się do ruchu drogowego.

                Ten dzień nie należał do najlepszych. Właśnie w środku miasta dwa auta osobowe zderzyły się ze sobą czołowo. Kobieta nie mogła trafić gorzej, bowiem znajdowała się w samym środku korku z którego.. cóż.. nie miała jak wyjechać. Po raz kolejny dzisiejszego dnia z jej ust wydobyło się, tym razem, siarczyste przekleństwo.

               Zmęczona opadła na kanapę w salonie, pozostawiwszy wcześniej zakupy na blacie w kuchni. Miała dość dzisiejszego dnia. W duchu miała ochotę wejść pod kołdrę i nie wychodzić z niej do końca życia. Szybko wymazała ten pomysł i wstała, aby rozpakować reklamówki z zakupami, których nie było mało.

               Oparła się czołem o szafkę kuchenną i wzięła głęboki oddech, a następnie odwróciła się napięcie i rzuciła okiem na kuchnie, w celu sprawdzenia czy gdzieś nie pozostawiła jakiegoś śladu brudu. Mruknęła pod nosem, gdy nic takiego nie znalazła. Udała się do sypialni skąd wzięła sportową torbę i zapakowała do niej sportowe ubrania. Wzięła z lodówki butelkę wody, którą również schowała. Postanowiła zrobić sobie drobną, słodką przekąskę. Zabrała z lodówki jogurt naturalny, z szafki, która znajdowała się na palnikami, wyciągnęła płatki owsiane, z koszyczka, który stał na wyspie kuchennej, wzięła jabłko, które umyła i pokroiła w kawałki. Z innej szafki zabrała plastikowe opakowanie i nalała do niego jogurtu, dodała cztery łyżki płatków owsianych oraz pokrojone jabłko. Na sam koniec wymieszała wszystko razem ze sobą, a opakowanie zamknęła, po czym wsadziła do torby.

               Będąc w szatni, postanowiła szybko zjeść swoją przekąskę. Gdy to uczyniła, przebrała się w swój sportowy strój, który składał się ze sportowego stanika oraz z markowych leginsów. Na jej stopach znajdowały się jedne z najnowszych modelów sportowych butów. Kobieta chwyciła telefon do którego podłączyła słuchawki oraz butelkę wody. Idąc na salę minęła lustro. Stanęła i zaczęła się przyglądać swojemu odbiciu. Jej ciało nie było idealne. Tak myślała. Tylko ona. Ona.

               Nie miała ochoty na robienie obiadu w domu, dlatego postanowiła zjeść go na mieście. W końcu każdy jej znajomy tak robi oraz po prostu było ją na to stać. Przez cały dzień nie miała w rękach telefonu. Okrzyczała się w myślach za to, gdy przypomniało jej się, że ktoś usilnie chciał się z nią skontaktować. Postanowiła naprawić swój błąd, gdy wróci do domu. W sumie postanowiła nie jest tu dobrym słowem. Ona chciała. A właściwie.. myślała, że to zrobi.

               Zamówiła kurczaka w sosie curry. Cieszyła się, gdyż zajęła ostatni wolny stolik w restauracji. Wszystkie miejsca były zajęte przez pary, które co jakiś czas okazywały sobie swoją miłość. Kobieta wzdrygnęła się na ten widok i przeniosła swój wzrok na ulicę. Miasto nocą wyglądało wspaniale. Duże wieżowce widniały na tle granatowego nieba na którym mieniły się gwiazdy. Loga restauracji świeciły różnymi kolorami, oświetlając mokrą nawierzchnię. Drzewa ozdobione różnymi lampkami. Stoliki znajdujące się przed lokalami były oświetlane świeczkami na stolikach oraz neonami. Tą ulicą przechodziło wielu ludzi, ale nie każdy zauważał to co działo się wokół. Nie widzieli starszej pary, która siedziała w jednym z lokali. Nie spoglądali się na dzieci, które wierciły się na swoich krzesełkach, czekając na deser. Nie zauważali pary, która kłóciła się niedaleko pięknie ozdobionego drzewa. Nie widzieli jej łez, gdy jej ukochany zrywał ich zaręczyny. Oni byli wpatrzeni w siebie i w swój portfel. W końcu była to jedna z bogatszych dzielnic.

Jej życieWhere stories live. Discover now