2.1

25 3 0
                                    

            Po zaparkowaniu auta, przeszła na drugą stronę, gdzie znajdowała się kawiarnia „Bluey Ye". Dzwoneczek zadzwonił, gdy kobieta otworzyła drzwi i przez nie przeszła. Podeszła do lady, gdzie stał mężczyzna w lokach, który zawsze miał poranną zmianę.

- Czarną kawę z mlekiem i cukrem – mruknęła do szatyna, który od razu nabił jej zamówienie.

- 2,50$ - odpowiedział wesoło i wystawił rękę, aby kobieta położyła na niej wyznaczoną kwotę pieniędzy. Ta natomiast przewróciła oczami i wyciągnęła z torebki portfel, a z niego kartę. – A, okej – powiedział speszony. Brunetka zapłaciła i odeszła kawałek od lady, aby nie zajmować miejsca, którego i tak tam nie było dużo. Cały czas dziwił ją obraz, który był zawieszony tuż naprzeciwko wejścia. Bohomazy Picassa. Nigdy nie rozumiała jego twórczości, a tym bardziej jego fanów. Usłyszała swoje imię (nie tym razem moi drodzy) i podeszła odebrać swoje zamówienie. Podziękowała pod nosem. – Nie nudzi ci się?

- Co? – mężczyzna skinął głową na kubek, który trzymała w dłoni. – Od poniedziałku do piątku zawsze o tej samej godzinie przychodzisz do naszej kawiarni i zamawiasz to samo. Zawsze.

- Przez ostatnie dwa tygodnie tak nie było.

- Tylko wtedy. Nie nudzi ci się to?

- A tobie nie nudzi ci się poranna zmiana, którą jak widzę, masz zawsze?

- Ale co to ma wspólnego z twoją kawą?

- Dużo – westchnęła. – Popatrz, to tak jakby miała ci się znudzić praca. Chodzisz do niej pięć dni w tygodniu, spędzasz osiem godzin w ciągu jednego dnia w tym samym miejscu. Łącznie wychodzi czterdzieści godzin tygodniowo spędzonych w tym samym pomieszczeniu i robieniu tego samego. Gdybym miała spojrzeć na pracę tak jak ty na moją kawę to pewnie musiałabym ją opuścić tylko ze wzgląd na to, że mi się znudziła? Nie miałabym z czego żyć. To jest codzienność, mój drogi. Do widzenia – opuściła budynek będąc lekko zirytowaną. Miała dość szatyna o zielonych oczach z dołeczkami w policzkach, który zawsze gdy była w kawiarni, próbował ją poderwać. Ten człowiek nigdy się nie poddawał, ale ona również taka była, więc może dlatego czuła irytację, gdy tylko go widziała.

          Spojrzała na zegarek i ułożyła papiery w równą kupkę, którą położyła w lewym rogu biurka. Założyła nogę na nogę i upiła łyk kawy, a następnie wzięła się do dalszej pracy. Jej palce zwinnie przesuwały się po klawiszach, a oczy po ekranie, sprawdzając czy palce nie popełniają błędu. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy wysłała ostatnią wiadomość do dość ważnej osoby. Upiła jeszcze trochę napoju i przeniosła swój wzrok na współpracowników nad którymi miała minimalną kontrolę. Szef podczas ich delegacji poprosił, aby czasem rzuciła okiem na to co dzieje się za ścianami jej biura. Wiedział, że na niej można polegać. W końcu praca dla kobiety była najważniejsza.

          Ściągnęła ze stup szpilki i odłożyła je na półeczkę pod wieszakiem na którym powiesiła swój płaszcz. Wielkimi krokami zbliżał się listopad co oznaczało spadek temperatury. Dodatkowo na ulicach zaczęły pojawiać się dekoracji związane z Halloween. Tego piekielnego wydarzenie przez które kobieta musi siedzieć cicho w domu oraz oglądać seriale i filmy ze słuchawkami w uszach. Dzieci biegające od domu do domu proszące o cukierki były dla niej istną udręką. Te małe dziecięce buźki mówiące „Cukierek albo psikus" prosiły się o to, aby to im zrobić psikusa. Od tych piekielnych słodyczy na ich zębach mogła pojawić się próchnica. Tradycje tradycjami, ale może zamiast tego można by było im dawać warzywa lub owoce. Kobieta potrząsnęła głową i wyrzuciła z głowy te myśli. Ona by ich nie wpuściła, nawet wtedy, gdy przyszliby po warzywa czy owoce. Nie lubiła, gdy ktoś przerywał jej spokój i wdzierał się nieproszony do jej mieszkania.

          Wzięła, jak co wtorek, swoją sportową torbę i opuściła mieszkanie. Będąc w aucie położyła ją na siedzeniu obok kierowcy i po zapięciu pasów bezpieczeństwa, ruszyła na siłownie, którą odwiedzała dwa razy w tygodniu. Musiała utrzymać formę, a to miejsce pomagało jej w tym. Mogła również oczyścić umysł ze zbędnych myśli oraz swój organizm. Po jej głowie krążyła pizza, którą ostatnio zjadła. Miała wyrzuty sumienia.

          Przebrała się w czarne leginsy i biały t-shirt, chwyciła telefon, słuchawki oraz butelkę wody i udała się do łazienki, gdzie przemyła twarz. Stojąc przed lustrem spojrzała w swoje odbicie i pogładziła się ręką po brzuchu. Westchnęła cicho. Ostatnio zjedzony fast food wdał się we znaki. Widziała w swoim odbiciu brzuch, który nie należał do najchudszych. Złudzenie objęło jej myśli. W końcu ona musiała być naj.

------------------------------------------

Hej!

Dzisiaj coś krótszego (mimo tego, że dziś sobota). Coraz bliżej poznania imienia głównej bohaterki. Ale następuje teraz kolejne pytanie. Kiedy pojawi się nasz Janusz? Zayn pojawi się o odpowiedniej godzinie i odpowiednim miejscu :) Nie będziecie zawiedzenie okolicznościami, heh. Może nasza kobitka przygotuje mu pyszny obiadek? A kto to tam wie... No dobra ja wiem.

Eh, nie jestem śmieszna.. (i wcale nie zamierzam taka być, ehh, to nie dla mnie).

Czekam na wasze opinie w komentarzach!

Do następnego!

Jej życieWo Geschichten leben. Entdecke jetzt