EPILOG

3.7K 281 39
                                    

Miesiące miały niebłagalnie, zbliżał się termin, kiedy Clara miała urodzić dziecko. Młode małżeństwo nie podjęło jeszcze decyzji, jakie imię wybiorą dla swojej pociechy. Nie to, że nie mogli dojść do porozumienia, ale nie mieli czasu nad tym myśleć. Półświatek nie mógł poczekać, każde z nich robiło swoje, nawet Clara, która, mimo że była odcięta od wszystkich akcji, pomagała swojej rodzinie. 

― Chyba w końcu trzeba wybrać imię dla naszego łobuza.  ― powiedział James, który usiadł obok swojej żony, podając jej gorącą czekoladę z bitą śmietaną. ― Masz jakiś pomysł? 

― Może Cameron? ― spojrzała na czarnowłosego, który się uśmiechnął, zgadzając. W pewnym momencie kobieta złapała się za brzuch. Popatrzyła przerażona na swojego męża i dała jasno do zrozumienia, że poród się zaczął. James przerażony wziął ją na ręce i zniósł do samochodu. Wrócił do domu po torbę z potrzebnymi rzeczami i nie patrząc na przepisy czy innych kierowców jechał jak najszybciej do szpitala.

Tam lekarze wzięli ją na porodówkę, James mógł wejść razem z nimi. Cały czas trzymał swoją żonę za rękę i dodawał otuchy.

Cały poród trwał niecałe dwie godziny. Clara zmęczona zasnęła, a James poszedł do lekarza, aby zapytać się, czy z dzieckiem wszystko w porządku.  Na szczęście tak było, Cameron był jak najbardziej zdrowy. Po kilku godzinach brunetka obudziła się i z wielkim uśmiechem przywitała swojego męża, brata i przyjaciółkę.  Poprosiła pielęgniarkę, aby przyniosła jej syna.

Na pierwszy rzut oka widać było, że ma oczy po mamie, a cała reszta była jak taty. Chłopiec nie był zbyt duży, mimo to był bardzo silny. Choroby też nie chciały się go trzymać, co ogromnie cieszyło rodziców malca. 

######

Z poprawianiem trzeciej części wstrzymam się do zakończenia "Enemy of the family"


To SkomplikowaneWhere stories live. Discover now