Cuarenta y cuatro

3K 232 12
                                    

CLARA

Minęły dwa tygodnie od naszego ślubu. Razem z Jamesem postanowiliśmy, że pojedziemy na miesiąc miodowy na Maltę. Spakowaliśmy się i od razu pojechaliśmy na lotnisko, gdzie wsiedliśmy do prywatnego samolotu. Po kilkunastu godzinach lotu, który nie był zbyt uciążliwy, pojechaliśmy do wynajętego domku. Tam rozpakowaliśmy się i od razu poszliśmy spać, było późno po pierwszej nocy, a ja, jak i mój mąż padaliśmy z nóg. 

Rano wstałam przed czarnowłosym, poszłam wziąć szybki prysznic. Kiedy wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam ciało w miękki niebieski ręcznik i ubrałam się w bardzo króciutki top i jeansowe szorty. Wzięłam się za makijaż, stwierdziłam, że nie będę robić takiego jak zawsze, bo szybko by mi spłynął. Pomalowałam więc rzęsy i usta szminką o kolorze skóry. Włosy związałam w wysokiego kucyka, po czym wyszłam z małego pomieszczenia. 

James nadal spał, jak zawsze wyglądał uroczo, ale darowałam sobie robienia mu zdjęcia. Wolałam go obudzić, kiedy zobaczyłam, która była godzina. Usiadłam na brzegu łózka i nachyliłam się nad chłopakiem. Nie mogąc go dobudzić, poszłam do kuchni, gdzie nalałam zimnej wody do szklanki, którą wylałam na chłopaka. Ten się szybko podniósł i mroził mnie wzrokiem, a po chwili rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Z tego wszystkiego upuściłam szklankę, która roztrzaskała się w drobny mak.

― Idź się ogarnąć i idziemy. Jest pierwsza po południu. Nie będziemy siedzieć cały dzień w domku. ― chłopak podniósł się ze mnie i również mi pomógł wstać.

― Będziemy tutaj cały miesiąc. Jeszcze się nachodzimy. ― powiedział. ― Możemy spędzić cały dzień w łóżku, najlepiej nago. ― pokręciłam głową.

― Nie marudź. ― powiedziałam, całując go w usta, po czym schyliłam się, aby pozbierać szkło.

JAMES

Około drugiej poszliśmy coś zjeść i pozwiedzać. Widziałem, że Clarze podobało się to miejsce, co bardzo mnie ucieszyło. Osobiście zawsze chciałem tu przylecieć, ale tylko dlatego, aby pozabawiać się z tutejszymi dziewczynami.  W tamtej chwili jednak chciałem to robić tylko z jedną kobietą, która była dla mnie wszystkim. 

― Idziemy później na plaże. ― zarządziłem. Dziewczyna nabijała się, że po dwóch tygodniach małżeństwa miałem dosyć i chciałem ją utopić. ― Jeszcze się zastanowię. ― powiedziałem ze śmiechem.

Po kilku godzinach spacerowania, wróciliśmy do domku i przebraliśmy się w stroje kąpielowe, po czym ruszyliśmy w stronę plaży. Było sporo ludzi, ale nie było tłoku, co nam jak najbardziej odpowiadało. Zostawiliśmy ręczniki i od razu poszliśmy do wody, wziąłem Clarę na barana i poszedłem głębiej. 

― Umiesz pływać? ― zapytałem, kiedy nie dotykałem już dna. 

― Ta, po warszawsku. ― powiedziała, a ja uniosłem brew. ― Dupą po piasku. ― zaśmiałem się, co ona również zrobiła.  

CLARA

James po tym jak wziął mnie na barana, poszedł w głąb morza, co łączyło się, z tym że było tam głębiej. Spięłam się, kiedy nie widziałam dna i kiedy chłopak zaczął płynąć, a nie iść. Nie umiałam pływać, co mu powiedziałam, kiedy o to pytał. On ściągnął mnie ze swoich pleców i zanurzył w wodzie, jednocześnie przytulając się do mnie.  

― Nie bój się, nie mam zamiaru Ciebie puszczać. ― uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Położyłam swoje ręce na kark chłopaka, ten schylił się i  ponownie złączył nasze usta. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, stwierdził, że nauczy mnie pływać. Tak więc, następne trzy godziny uczył mnie pływać, co chyba nie było zbyt dobrym pomysłem, bo cały czas podtapiałam sama siebie i musiał mnie wyławiać. Na szczęście pod koniec tych męczarni nauczyłam się utrzymać na wodzie. ― Zaczynasz łapać. ― zaczął się śmiać.

Wróciliśmy do domu i poszliśmy pod prysznic. Po wyjściu przebraliśmy się i znów ruszyliśmy w miasto, tam James zabrał mnie na romantyczną kolację. Po wyjściu z restauracji poszliśmy na spacer, cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się z byle czego.

― A co z dziećmi? ― zapytał nagle, a ja zamilkłam. Zaczął temat dosyć dla mnie trudny, bo mówiąc szczerze, bałam się tego. Wiedziałam, że on chciałby mieć potomstwo, ale ja nadal byłam do tego niezbyt pozytywnie nastawiona. ― Wiesz, że to nie będzie nic strasznego. ― powiedział. ― Jeżeli myślisz, że może się powtórzyć ta sama sytuacja, co kiedyś Tobie, to możesz być spokojna, nigdy na to nie pozwolę. ― przytuliłam go. 

Jeszcze z godzinę rozmawialiśmy na temat dzieci, aż w końcu ustaliliśmy, że nie będziemy obsesyjnie się o nie starać. 

########


To SkomplikowaneWhere stories live. Discover now