Dieciocho

4.3K 322 50
                                    

JAMES

Abym pocałował Clarę, poradziła mi Valeria. Dobrze, że się jej posłuchałem, bo po tym, jak mnie nie odepchnęła, byłem pewny, że wciąż coś do mnie czuła. Zostało mi tylko czekanie, aż sobie wszystko przemyśli. Ona musiała do mnie wrócić, nie miała wyboru, jak sama z siebie do mnie by nie wróciła, to starałbym się tak długo, ile by trzeba było. 

Blondynka miała wielką satysfakcję z tego, co się wydarzyło. Znała ją na tyle dobrze, że wiedziała, jaki finał to będzie miało. Podziękowałem jej, mocno przytulając ją, co nie spodobało się Alanowi. Był zazdrosny o nią do tego stopnia, że najbliższemu kumplowi, strzeliłby w głowę za coś nietaktownego wobec niej. Byłem zdania, że ta jego zazdrość w końcu zamieni się w obsesję i Valeria nie będzie mogła z nim wytrzymać. 

Kiedy ona poszła na górę, podzieliłem się z nim tym. Chciałem mu wytłumaczyć, że takim zachowaniem doprowadzi do ich rozstania. Wiedziałem, że blondynka myślała, że Smith jej nie ufał, a to ją raniło i wkurwiało jednocześnie. Powiedziałem mu jasno, że ona też potrzebowała odetchnąć od niego i nawet jeśli zostawiłby ją z ochroną, to nic by się nie zadziało. Valeria miała mózg na miejscu, a każdy z jego ludzi panicznie się go bał. Poradziłem mu, aby porozmawiał z nią na spokojnie. 

CLARA

Podczas drogi do Vegas, moje myśli zajmował James. Wiedziałam, że on nie odpuści tak łatwo, a ja długo nie byłabym się w stanie mu opierać. To wszystko było takie zagmatwane, kochałam go, a nie chciałam z nim być. Czułam się, jak straszna dziwaczka. Z jednej strony była moja nowa rodzina i życia, z drugiej mój brat, przyjaciele i James. Decyzja stała się trudniejsza od tego pocałunku, wcześniej moja odpowiedź była jasna. "Nie mogę z Tobą być, zmieniłam się, mam nowe życie. Zapomnij o mnie James."  Musiałam się porządnie nad tym zastanowić, uporać się z własnymi uczuciami. Jednak nie mogłam robić tego w Vegas ani w San Francisco. Powrót do Madrytu, to jedyny rozsądny wybór, miałam pewność, że tam nikt nie będzie mnie do niczego namawiał. Każdy z mojej rodziny uczył mnie, abym nie ulegała wpływom, decydowała sama. 

Po długich godzinach jazdy w końcu znajdowałam się w miejscu docelowym. Zaparkowałam przed domem chłopaków i zastanawiałam się, czy wysiąść, czy nie. Stres zacisnął się na moim żołądku i nie chciał odpuścić. Co jeśli jednak będą mnie nienawidzić? Nie zdziwiłabym się, rozumiałabym to, ale jednak nadzieja pozostała i miałam nadzieję, że jednak mi wybaczą. 

Kiedy miałam już wysiąść z samochodu, drzwi wejściowe się otworzyły. Wyszedł Aaron i szedł w moją stronę, wzięłam głęboki wdech i wysiadłam z samochodu. Co mogłoby pójść nie tak? To mój przyjaciel, jeden z braci. Tak wiele w końcu mnie z nim łączyło. Gdy do mnie podszedł, zmierzył mnie z góry na dół, widziałam po jego minie, że nie wierzył, że to ja. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, przytuliłam go. Najmocniej, jak potrafiłam.

― Dobra świrusko, udusisz mnie zaraz. ― zaśmiał się, a ja się odsunęłam. Dotknął mojej twarzy w miejscu, gdzie miałam bliznę. Zagryzłam policzek od wewnątrz. Wiedziałam, że będę musiała im o wszystkim opowiedzieć.  ― Nie powiedziałem im, że przyjedziesz. ― mruknął, kiedy byliśmy pod drzwiami. ― Będą mieli niespodziankę. ― przełknęłam głośno ślinę. 

Weszliśmy do domu, w salonie, na kanapie siedziała reszta moich przyjaciół. Gdy spostrzegli, że oprócz Aarona był ktoś jeszcze, dokładnie mi się przyjrzeli. Zacisnęłam pięść i czekałam na rozwój wydarzeń. Aaron powiedział, że "mają specjalnego gościa", od tamtej chwili każdy z nich wiercił we mnie dziurę. 

― Chciałem Wam przedstawić Clarę Smith. ― podrapałam się po karku. Wybałuszyli oczy ze zdziwienia, ale kiedy do nich wszystko dotarło, doskoczyli do mnie i uwięzili w niedźwiedzim uścisku. Kamień spadł mi z serca, myślałam, że będą kazali mi wrócić stamtąd, skąd przyjechałam. 

― Przepraszam, że nie odezwałam się przez tyle czasu ani nie powiedziałam Wam, że wyjeżdżam. ― powiedziałam w końcu. Oni powiedzieli, że to nieważne i cieszą się, że znów mnie widzą. Kazali mi usiąść i powiedzieć, gdzie byłam i co robiłam. Aaron nakazał mi również opowiedzieć o mojej bliźnie na twarzy. ― Mieszkam teraz w Madrycie. ― powiedziałam. Zdziwiło ich to, że nie wróciłam na stałe. ― Muszę załatwić pewną sprawę, a tak dokładnie to osobę. ― ich zdziwienie sięgało zenitu. 

 Opowiedziałam im o gangu i o tym, że Antonio kazał mi tu przylecieć, aby wykończyć Hetfielda. Jednak zanim do niego nawiązałam, opowiedziałam im, jak to Jeff załatwił mi fałszywe dokumenty, o moich początkach w Hiszpanii i o braciach. Nie ominęłam również postrzału i dołączenia do gangu. Kiedy powiedziałam im, że ja byłam "tym" Muerte, kapary im opadły. Później stwierdzili, że mi nie wierzyli, pokazałam więc im broń, stwierdzili, że to nic nie znaczyło. W końcu powiedziałam, że jeśli nie chcą, to nie muszą mi wierzyć. Wystarczyło mi, że powiedziałam im prawdę i tyle. Na samym końcu powiedziałam im historię mojej blizny, znów mi nie uwierzyli. 

#######

To SkomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz