Cuarenta y uno

3K 242 23
                                    

JAMES

Rano obudziłem się w swoim łóżku. Koło mnie jak zawsze spała Clara, uśmiechnąłem się i przytuliłem się do niej. Nie miałem ochoty wychodzić jak na razie z łóżka, bardziej interesowało mnie to, jak wróciłem do domu. Po kolei: skończyłem pisać z Clarą i jakaś czarnowłosa dziewczyna się do mnie dosiadła. Później kazała usiąść na krześle, po czym mnie związała i zaczęła tańczyć. Ściągnęła wszystko oprócz majtek i usiadła mi na kolanach. Zbliżyła swoją twarz do mojej i zaczęła coś gadać. Podali mi butelkę wódki, z której się napiłem, a później film się urywa. Miałem nie pić dużo, a wyszło jak zawsze. Sięgnąłem po telefon, aby napisać do kogoś z zapytaniem, czy czego nie narobiłem. Miałem trzy wiadomości:

Od: Milo

Nie musisz się martwić, nie zdradziłeś jej. 

Od: Pedro

Kilka lasek się o Ciebie pyta.

Od: Alan

Powiedz, że ja jej nie zdradziłem...

Otworzyłem szeroko oczy. Alan miałby zdradzić Valerię? Tę blondynkę, w której zakochany był po uszy? Nie chciało mi się w to wierzyć, ale i tak powinien popytać chłopków. 

Do: Alan

Nie pamiętam nic od skończenia tańca tej laski. 

Do: Pedro

Ej, Alan z żadną do łóżka nie poszedł?

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. 

Od: Pedro

Miał zamiar, ale chłopaki go odciągnęli. 

Napisałem szybko do Alana, że żadnej nie wydymał i odłożyłem telefon. Popatrzyłem na brunetkę i od razu moją twarz wypełnił szeroki uśmiech. Nie mogłem uwierzyć, że następnego dnia będziemy już małżeństwem. Stresowałem się, może nie samym ślubem, ale tym, że znajdzie się jakaś osoba, która to wszystko spieprzy. 

Dziewczyna otworzyła powoli oczy, popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. Pochyliłem się nad nią i złączyłem nasze usta w krótkim, ale czułym pocałunku.  Nie zdziwiło mnie to, że głowa ją bolała, bo z opowieści chłopaków wiedziałem, że umiała przesadzić z alkoholem. Wstałem i poszedłem po tabletki i wodę dla nas. W salonie spało kilkunastu chłopaków, którzy nie dość, że pomylili domy, to jeszcze nie doczołgali się do pokoi.

Tego dnia miała przyjechać reszta naszych rodzin, którzy z obu stron nie byli bardzo mile widziani, ale Alan i mój ojciec się uparli, że powinniśmy ich zaprosić. Nigdy nie pałałem miłością do mojej rodziny, może było kilka wyjątków, które lubiłem, ale poza tym to nic. 

CLARA

Poleżeliśmy jeszcze kilkanaście minut i poszliśmy pod prysznic. Razem, bo tak jest szybciej, zadzwoniłam do Valerii i poprosiłam ją o spotkanie, bo kompletnie nic nie pamiętałam z poprzedniego wieczoru. Oczywiście James pytał się, gdzie jechałam i przypomniał, że mieliśmy jechać po jego bliskich, którzy nie chcieli jechać taksówką do domu ojca chłopaka. 

Kiedy byłam już w swoim rodzinnym domu, od razu udałam się do sypialni mojego brata, gdzie oboje spali. Na szczęście Alan spał jak zabity, a blondi już była na nogach. Poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie w spokoju mogłyśmy pogadać.  Dziewczyna streściła wszystko, co się działo i na szczęście nie zdradziłam Jamesa. Zamiast tego skopałam dupę dwóm kolesiom, którzy próbowali poderwać każdą z nas. Po tym wywalili nas z klubu, ale była na tyle późna godzina, że pojechałyśmy do naszych domów jedną taksówką. 

 Porozmawialiśmy jeszcze parę minut i zadzwonił do mnie James z informacją, że jego babcia, ciotka i ktoś tam jeszcze przyjechali i trzeba ich odebrać. Zebrałam się i pojechałam na lotnisko, gdzie czekał na mnie już mój narzeczony.  Przywitałam się z nim i oboje weszliśmy do budynku, nie minęło nawet dziesięć minut, a jego rodzina już szła w naszym kierunku. James uprzedził mnie, że są okropni i poprosił, abym nie dała się sprowokować, co mogło być naprawdę ciężkie. 

Podeszło do nas na oko siedem osób. Jedna kobieta, która była mniej więcej w wieku Georga. Dwie dziewczyny, które na oko były w moim wieku. Było trzech chłopaków, którzy mogliby mieć z dziewiętnaście do dwudziestu lat. Na końcu przyszła starsza pani, która mimo podeszłego wieku widocznie dobrze się czuła. 

― Cześć. ― mruknął od niechcenia. ― Cztery osoby jadą ze mną trzy z Clarą. ― wziął mnie za rękę i już chciał iść w stronę samochodu. Jego ciotka zaczęła coś burczeć pod nosem, a przy tym mierzyła mnie wzorkiem. Miałam nadzieję, że ona nie będzie ze mną w jednym aucie. ― Mia, babcia i Robert jadą z Clarą, reszta ze mną.

#######



To SkomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz