Nueve

4.7K 299 36
                                    

ALAN

Kazałem dwóm moim ludziom śledzić Muerte. Nie dawała mi spokoju to, że wyglądała,  jak moja siostra. Może miała te tatuaże i tak dalej, ale coś czułem, że intuicja mnie nie myliła. Musiałem tylko poczekać na nich w moim biurze. Miałem nadzieje, że mieli niezbite dowody, że to moja siostra. Gdy weszli do biura, potwierdzili moje przypuszczenia. Ponoć dziewczyna była nad grobem moich, a raczej naszych rodziców i "rozmawiała z nimi". Mówiła, że nie wie co zrobić, że ma mętlik w głowie i niedługo zwariuje. Dodali te, że powiedziała "żałuje, że Was już nie ma. Może nie musiałabym się ukrywać przed Wami i byście mi pomogli". Gdy wyszli z pomieszczenia, zadzwoniłem do Pedro, który na pewno wiedział, kim ona była. Przez myśl mi też przyszło, aby porozmawiać z Jamesem, ale nie mogłem dać mu nadziei. Nawet nie wiedziałem, czy ona chciała się z nim pogodzić i pewnie dalej żyła ze świadomością, że on ma dziecko z tym rudzielcem. 

Alan: Muszę porozmawiać z Muerte, o której kończy lekcje?

  — zapytałem, nie owijając w bawełnę. 

Pedro: Za godzinę powinna być, a o co chodzi? 

— zapytał podejrzliwie. 

Alan: Prywatna sprawa

Pedro: Wiesz już? 

— byłem już w stu procentach pewny, że on o wszystkim wiedział. 

Alan: Wiem. 

Pedro: Spróbuj się na nią nie drzeć, ona strasznie przeżyła przyjazd tutaj. 

Alan: Będę za godzinę. 

CLARA

Pedro do mnie pisał, że mam od razu po lekcjach wrócić do domu. Nie wiedziałam, o co chodziło, czyżby James zdążył się poskarżyć ojczulkowi, że nie byłam dla niego miła? Tyle miesięcy minęło, a on dalej był jak pięcioletnie dziecko. Kiedyś mi się to podobało, ale zaczął mnie irytować. Nie chciałam z nim gadać, ale musiałam go uświadomić, żeby nie obściskiwał się z rudą, bo nie miałam czasu. On popatrzył na mnie podejrzliwie i zaczął nawijać, że nie chciał mieć z nią nic wspólnego, nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała mu, że rano to wszystko inaczej wyglądało. On tylko pokiwał głową i powiedział, że to ona się do niego przyssała jak pijawka. 

— Zawsze taka jesteś? — uniosłam brew. Nie wiedziałam, o co mu chodziło. — No wiesz, taka sukowata dla wszystkich wokół, nawet gdy ktoś jest dla Ciebie miły.— przewróciłam oczami, to kolejny odcinek typu "poszkodowany James". Koniec końców nie odpowiedziałam na jego pytanie, bo po pierwsze, nie chciałam, a po drugi, ruda wywłoka do nas podeszła. Chciałam odejść, ale James złapał mnie za ramię. — Kazałem Ci się ode mnie odpierdolić. — warknął, zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć. Ona popatrzyła mi w oczy, chyba chcąc do zrozumienia, abym się ulotniła. 

— Długo się jeszcze będziesz wściekać? — zapytała smutno. — Zapomnijmy o tym wszystkim. Możemy zacząć wszystko od nowa, ona nam już nie stanie na drodze. Będziemy szczęśliwi, zobaczysz. — przewróciłam oczami. Byłam świadoma tego, że mówiła o mnie. Na język cisnęło mi się, aby ją oświecić, po czym strzelić jej prosto w ten pusty w łeb. — Koleżanko, idź już sobie. Rozmawiam z moim chłopakiem. — James prychnął i mocniej ścisnął moje ramie. 

— Zostawisz mnie, czy mam Ci odciąć tę rączkę? — mruknęłam do niego. — Wasze sprawy latają mi koło dupy. — popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. — Załatw z tą niunią wszystko, co musisz, bo mi się trochę śpieszy do domu. Nie będę Cię całe życie niańczyć. — przewrócił oczami. 

— Poczekaj jeszcze chwilę. — westchnęłam, a on popatrzył na nią — Powiem to ostatni raz. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Zniszczyłaś mi życie i przez kilka miesięcy oszukiwałaś mnie, że zrobiłem Ci pierdolonego bachora. Myślałaś, że jak Clara wyjechała, to i tak będę z Tobą? — uniosłam brew. Czyli co? Jednak nie ma dziecka? Fajnie wiedzieć. — Jeszcze raz wpieprzysz się w moje życie... 

— To co? — prychnęła pod nosem. Mimo że nie chciałam brać w tym wszystkim udziału, to nie mogłam pozwolić, aby ona się aż tak panoszyła. Zniszczyła nam życie, gdyby nie ona to w tamtej chwili byłabym szczęśliwą mężatką. 

— To będziesz gryźć piach. — zbliżyłam się do niej i przyłożyłam nóż do jej brzucha. — Nie marnuj więcej mojego czasu rudzielcu, bo pożałujesz, że kiedykolwiek mnie spotkałaś. — wzięłam chłopaka za rękę i zaciągnęłam w stronę wyjścia. Biedny musiał za mną kicać. — Jadę do domu, zawieźć Cię?

— Może dasz się namówić na kawę? — zastanowiłam się chwilę.  — Nie daj się prosić, chciałbym Ci jakoś wynagrodzić te kilka zmarnowanych minut i podziękować. — uniosłam brew. — W końcu bym sam wyciągnął broń i strzelił jej w łeb. — zgodziłam się, chłopak uśmiechnął się, po czym poprosił, abym z jego telefonu napisała do Michaela, że nas nie będzie na ostatniej lekcji. Gdy to zrobiłam, przyjrzałam się jego tapecie, byłam na niej ja. Spałam przytulona do poduszki. 

JAMES

Gdyby nie to, że Sky zaczęła jej grozić, to przyjebałbym tej lasce z kuli. Taylor mnie oszukała, przez nią Clara uciekła. Zniszczyła nam życie. Cieszyłem się z faktu, że Muerte zgodziła się pojechać ze mną na kawę. Chciałem ją bliżej poznać, wymyśliłem, że popytam ją o błahe rzeczy i powiąże z Clarą. Chciałem się dowieść, czy przypuszczenia Alana były błędne, czy też nie. W kawiarni byliśmy po kilkunastu minutach. Zamówiliśmy po kawie i w milczeniu czekaliśmy. Ona patrzyła przez okno, a ja wpatrywałem się w nią, była ładna, nie mogłem tego ukryć. Jednak te blizny na twarzy, inny makijaż i ciemniejsza karnacja nie zgadzały mi się z moją brunetką. 

— Jak długo pracujesz u Antoniego? — zagadałem w końcu. Ona odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się, po czym powiedziała, że od prawie roku. Po chwili dodała, że ja pewnie siedziałem w tym od pieluch, skoro mój ojciec był bossem. — Od pieluch może nie. — zacząłem się śmiać. — Od piątego roku życia. — pokręciła głową. — Jak to się stało, że trafiłaś do tego świata? — zastanowiła się chwilę. 

— Przesłuchujesz mnie Morgan? — uniosła brew. Zaprzeczyłem od razu, co ją rozbawiło. — To dość głupia historia. Nie uwierzyłbyś.  — poprosiłem, aby opowiedziała. — Jakby to powiedzieć, podczas nocnego spaceru Milo mnie postrzelił. — westchnęła. — Był pijany, wszyscy byli. Strzelali do gołębi, robili zawody, czy coś w tym rodzaju. — pokręciła głową. — Wyszło na to, że upolował mnie. — wzruszyła ramionami. — Nie wspominam tego za dobrze. — nie dziwiło mnie to. — Wiesz co? — uniosłem brew. — Nigdy mi nikt o Was nie wspominał, ani o Tobie i Twoim ojcu, ani o Alanie. Jak to się stało, że doszliście do porozumienia? Przez Hetfielda? 

— Też, ale w dużej mierze to dlatego, że ja i siostra Alana mieliśmy się ku sobie. — uśmiechnąłem się na samą myśl. — Straciłem dla niej głowę. Może byś ją poznała, gdyby Taylor nie weszła z buciorami w nasze życie. — westchnąłem. — A ty dla kogoś straciłaś głowę? — zapytałem ciekawy, miałem nadzieję, że powie "tak". 

— Wiele ludzi straciło głowę przeze mnie. — zarechotała, tak samo, jak to robiła Clara. Popatrzyłem jej w oczy, miała w nich iskierki i dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie, że to mogłaby być moja brunetka. 

#######

To SkomplikowaneWhere stories live. Discover now