Sięgnął prawą ręką za kurtkę i wyciągnął z niej czarny portfelik. Kiedy pokazał mi jego zawartość zamarłam.

- Jestem z F.B.I. pójdziesz ze mną.

Potrząsnęłam szybko głową nie rozumiejąc.

- Nigdzie nie idę. Nic nie zrobiłam.

- Jeszcze Rose... jeszcze...

Widząc moje wahanie uśmiechnął się miło.

- Naprawdę się nadajesz do tej roboty, choć, nic ci nie zrobię. Musisz tylko pogadać z moim szefem.

Westchnęłam. To facet z F.B.I ma za zadanie chronić a nie krzywdzić nie? Właśnie. Ruszyłam za nim, poprowadził mnie do samochodu stojącego nieopodal.

- Nie uśmiecha mi się wsiada...

- Wsiadaj nie gadaj, za dwie godziny będziesz z powrotem.

Raz kozia śmierć. Biedne kozy... No nic. Westchnęłam i usiadłam na miejscu pasażera. Jestem totalną kretynką!

- Czego chce ode mnie twój szef?

- Współpracy.

- I dlatego wyrwałeś mnie z kolacji... boże już nie lubię F.B.I.

Zobaczyłam jego lekki uśmiech po czym skupiłam się na drodze by jak coś móc wrócić. Tak wiem głupie... ale przezorny zawsze ubezpieczony.

+++++

Jechaliśmy zaledwie pięć minut. Dojechaliśmy pod jakąś fabrykę, gdzie facet kazał mi wysiąść. Kuźwa teraz to dopiero mnie ciarki przeszły.

- Dobra. Odwieź mnie do domu, albo tu zostaw. Mam dość tego, że nic nie rozumiem i nie wiem.

Szybko okrążył samochód i stanął przede mną.

- Nie pękaj młoda. Nie pokaże ci przecież drogi do siedziby F.B.I.

- Czemu?

Kiedy zadawałam to pytanie facet zawiązywał mi już oczy przepaską.

- Czekaj! Mogę wyciszyć telefon?

- Po co?

- Jak mi zadzwoni to nie chcę byś ty odbierał pacanie.

Usłyszałam jego śmiech ale pokiwał głową. Odwróciłam się od niego i wyciągnęłam telefon. Miałam go już wyciszonego jak wychodziłam, teraz włączyłam tylko aplikację która zapisywała dystans przeze mnie przebyty włącznie z położeniem na mapie dzięki GPS, lubiłam sport, a ta aplikacja pomagała mi w treningach. Teraz przyda się tez do czegoś innego. Zgasiłam ekran i chowając telefon dałam sobie zawiązać oczy.

Poprowadził mnie zdecydowanie w innym kierunku niż był samochód, którym przyjechaliśmy, a jednak jakimś cudem trafiłam na kolejne miejsce pasażera.

Facet ciągle milczał. To w sumie nie ułatwiało mi zadania. Postanowiłam nie polegać tylko na aplikacji, ale tez policzyć zakręty. Zgubiłam się po dwóch w prawo, lewo, prawo, lewo, lewo... I tu nie jestem pewna co było dalej.

- Nie widać żebyś się stresowała.

- Łał. Odezwałeś się. To może powiesz mi dokładnie co ja tu właściwie robię?

Znowu śmiech i wjazd na rondo. Tak zdecydowanie rondo. Koleś zrobił trzy okrążenia.

- Ile można kręcić się na rondzie?

W odpowiedzi oczywiście tylko kolejny śmiech.

- Lubię cię Rose, naprawdę cię polubiłem.

TajemnicaWhere stories live. Discover now