- Przyszedłeś na imprezę? - upewnił się. Przełknąłem z trudem ślinę i kiwnąłem głową - W takim razie zapraszam, zapraszam. - chłopak otworzył szerzej drzwi, bym mógł wejść do środka. Wyglądał naprawdę przyjaźnie i wtedy pierwszy raz pomyślałem, iż nie będzie tak źle jak początkowo mi się wydawało.

- Jesteś strasznie wystraszony. - stwierdził. - Przyniosę ci coś do picia.- zaoferował i zaczął się oddalać ode mnie.

- Nie trzeba. - powiedziałem to tak cicho, iż sam miałem wątpliwości, czy cokolwiek usłyszał.

- Głośno tu, nie uważasz? - zapytał pojawiając się z drinkiem po krótkiej chwili. Pokiwałem głową. - Mam nadzieje, że lubisz whiskey z lodem. - dodał podając mi szklankę. Cóż, nigdy nie piłem, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

- Jesteś nowy w szkole? - spytał, a ja zakrztusiłem się napojem, którego zdążyłem wziąć w usta. Chłopak wyglądał na przejętego. - Nie przepadasz za alkoholem, co?

Pokręciłem przecząco głową. Zupełnie nie o to miałem na myśli. Chodziłem do tej szkoły od roku i nagle ktoś pyta czy jestem w niej nowy? Jak nisko trzeba stać w hierarchii społecznej, aby usłyszeć takie pytanie?

- Nie jestem nowy. - odparłem, ale mój glos brzmiał, cały czas cicho. Widziałem po jego minie, że kompletnie nic nie usłyszał.

- Musisz mówić głośniej...a zresztą, nie ważne. - machnął ręką, a mnie zrobiło się niesamowicie przykro, ponieważ tak, spodziewałem się tego od samego początku, ale usłyszeć to jest sto razy gorzej. Myślałem, że odejdzie i już nie wróci, ale on wtedy dodał: - Chodź na schody, tam jest ciszej. - wskazał na nie palcem, a ja poszedłem za nim.

- Co wcześniej mówiłeś? - spojrzał na mnie, a że siedzieliśmy tak blisko siebie, poczułem się onieśmielony. Więc spuściłem wzrok na swoje buty.

- Nie jestem nowy. Chodzę od roku do tej szkoły. - powiedziałem w końcu.

- Naprawdę? - zdziwił się. - Nigdy wcześniej cię nie widziałem.

Cóż, ja po prostu nie rzucam się w oczy. - pomyślałem kolejny raz postanawiając nie wypowiadać moich myśli na głos.

Potrzasnąłem głową wracając do rzeczywistości.

- Halo? Ziemia do Harry'ego. - Niall pomachał mi dłonią przed oczami.

- Już jestem.

- Hurra. - klasnął w dłonie. . - Więc? Dokończysz wcześniej zaczęte zdanie? - zapytał zniecierpliwionym głosem.

- Cóż - westchnąłem postanawiając zachować prawdę dla siebie - Szczerze mówiąc zrobił na mnie fatalne wrażenie. I błagam, nie rozmawiajmy już o tym.

Odetchnąłem z ulgą, gdy oboje posłuchali mojej prośby.

*

Gdy zatrzymaliśmy się pod domem Louisa, chłopak gwałtownie się ocknął, ponieważ zacząłem go szturchać. Przetarł jeszcze zaspane oczy i z niezadowoleniem zdał sobie sprawę, że to koniec podroży - jak przyszło mi się domyśleć po wyrazie jego  twarzy.

- Zadzwoń, musimy gdzieś razem wyjść. - pożegnał go Niall machając mu. Ja tymczasem w ogóle nie zareagowałem, ponieważ nie wiedziałem, co miałbym mu powiedzieć? Na razie? Cześć? Spotkajmy się kiedyś?

- Jasne, jasne. Na razie. - mruknął i rzucając mi przelotne spojrzenie, otworzył drzwiczki od samochodu i nieco osiągając się, wysiadł z niego zamykając je za sobą z trzaskiem. Bethany również wyszła, aby pomóc mu z walizkami.

Letters to you | Larry StylinsonHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin