14.

10.3K 564 36
                                    



Po nocy spędzonej w hotelu, ruszamy z powrotem do rezydencji. Eryk nigdy nie zostaje w jakimś miejscu długo, nie może sobie pozwolić na to by anioły go wytropiły. Tak naprawdę bezpieczny jest tylko w swoim domu. Gdy siedzimy w samochodzie wyjaśnia mi to wszystko cierpliwie.

- Dom powstał dawno temu, otaczają go runy, które ulepszyłaś i wykonano tam mnóstwo innych rzeczy bym był bezpieczny. Poza tym mam tam także swoją straż przyboczną.

- Czyli?

- Klaudię - która leczy moje rany, Dimitri zna kilka run, Laura tworzy całkiem niezłe tarcze, a Sebastian jest siłą. Aleks - Aleks jest no cóż... dobrym kierowcą.

- Czy oni także nie mają dusz?

Eryk przez chwilę milczy, rozpadało się na dobre, deszcz z głuchym łomotem odbija się o karoserię samochodu, a wycieraczki ledwo nadążają z zebraniem wody.

- Tak, dałem im to czego pragneli najbardziej na świecie. Sama zapytaj, to ich tajemnice. - Z uwagą spogląda na drogę. - Prawie jesteśmy na miejscu.

Gdy zatrzymujemy się, uświadamiam sobie, że stoimy przed rezydencją. Ociągam się z wyjściem z powodu ulewy, nienawidzę moknąć. Eryk wyskakuje z samochodu, otwiera moje drzwi i pomaga mi wysiąść. Nade mną rozkłada swój płaszcz, niczym wielki parasol. Deszcz spływa po jego twarzy, ale on zdaje się nic z tego nie robić.

- Przecież się nie roztopię. - Mimo wszystko uśmiecham się szeroko.

To, że troszczy się o mnie sprawia mi nieoczekiwaną przyjemność. Eryk podaje mi rękę. Chwytam ją. Po chwili stoję w jego ramionach z narzuconym na głowę płaszczem. Biegniemy do drzwi. W połowie drogi dzieje się coś złego. Okrywający mnie płaszcz spada z mojej głowy. Osuwam się na ziemię. Deszcz szybko skleja moje włosy, moczy ciuchy. Leżę w kałuży u stóp Eryka. Krew miesza się z deszczem. Dopiero gdy ją widzę, zaczynam odczuwać przeszywający ból w ramieniu. Palcami próbuję wybadać jak głęboka i poważna jest rana. Nie wyczuwam nic, nawet najmniejszego draśnięcia. Nikt mnie nie zaatakował, nic nie widziałam, nie wyczułam ani grama magii, mimo tego ból jest realny, a zagrożenie z każą chwilą sprawia, że zaczynam się trząść. Próbuje się podnieść z mokrej ziemi. Jest mi słabo. Wstaje tylko dzięki pomocy Eryka, który ciągnie mnie do góry. Gdy patrzę oszołomiona na jego twarz widzę, że jest zaniepokojony. Zaciska mocno szczękę. I wtedy dostrzegam, że to nie ja zostałam ranna tylko on. Krew przesiąka przez jego białą koszulę.

- Dasz radę walczyć? - pyta.

Kiwam na potwierdzenie głową. Obracamy się do siebie plecami, chcą mieć widok z obu stron. Jesteśmy niesamowicie czujni. Gotowi na kolejny atak. Nasze oczy przeszukują teren przed nami.

- Nikogo nie widzę. - mówię szczękając zębami.

- Tam są.

Eryk wskazuje na dwie idące ku nam postacie. Stoimy teraz ramię w ramię. Jeszcze bardziej przygotowani na nieuchronną bitwę. Mam czas, przymykam oczy. Przywołuję swoją tarczę. Nic... Pustka... ' mamo!' 'mamo!' - krzyczę w myślach. 'Pomóż mi!'. Nie mogę jej znaleźć. Jej ramiona nie udzielą mi schronienia, jestem skazana tylko na siebie. Serce podchodzi mi pod gardo, gdy otwieram oczy. Postacie zbliżają się coraz bardziej. Ich tarczę lśnią wszystkimi kolorami tęczy, tak jakby dookoła nich była wielka mydlana bańka. Facet po lewej kreśli coś, gdy czytam jaki to run, rozwieram szeroko oczy i popycham Eryka na ziemię, sama padam, tak, że syczę z bólu, a do oczu napływają mi łzy. To nas ratuje. Moc rozpryskuje się omijając nas. Gdyby tak było, zostałaby po nas tylko para. Są silni. Może nawet zbyt silni dla takiej nowicjuszki jak ja. Potrafię wiele, ale wiele jeszcze muszę się nauczyć. Niestety moi nauczyciele nauczyli mnie wszystkiego co sami potrafią. A to niestety okazuję się zbyt mało. Drzwi rezydencji otwierają się z hukiem. Udaje mi się wychwycić rozkazujący głos Sebastiana i ponaglający Klaudii. Nareszcie. Mamy przewagę. Jest nas więcej. Ulga sprawia, że mam ochotę się zaśmiać głośno. Wsparcie dodaje mi sił. Wstaję mimo rozdzierającego bólu ramienia. Unoszę swoje dłonie chcąc nakreślić jakiś naprawdę mocny symbol. Mój umysł szybko posyła mi wzory naprawdę silnych czarów, których do tej pory nie miałam okazji użyć. Jednak gdy kreślę symbol burzowej kuli i z oczekiwaniem czekam na efekt, nic się nie dzieje. Zimny pot wpełza na moje plecy. Czyżbym straciła swoje moce? A może to zasługa runów moich wrogów? Sebastian widzi moje rozdarcie.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaWhere stories live. Discover now