Rozdział 18

2.7K 156 12
                                    

Przystaję na szczycie schodów i przyglądam się zamyślonemu Erykowi, który hojnie raczy się dziwnie wyglądającym specyfikiem. Patrzę na jego silne dłonie, rozwichrzone czarne włosy i kpiący wyraz ust. Znam jego wygląda, ale zupełnie nie znam jego serca. Nie wiem co w nim siedzi i czy kolejny raz nie będzie chciał mnie wykorzystać do swoich ukrytych celów. Schodzę powoli ze schodów, nie spuszczając go z oczu. Zerka na mnie dopiero wtedy, gdy dosiadam się do niego.

- Napijesz się? – Eryk leje do przygotowanej wcześniej szklanki granatowy napój. Wiedział, że do niego przyjdę.

- A co jeśli postanowiłeś mnie otruć? – Biorę szklankę do ręki i przyglądam się zawartości.

Mój towarzysz upija duży łyk i krzywi się lekko.

- Jest mocne, po za tym nie mam powodu by cię zabić.

Jednym haustem wlewam w siebie zawartość szklanki. Eryk miał rację, jest cholernie mocne. Łzy stają mi w oczach, a przełyk zaczyna palić. Mimo to smakuje całkiem dobrze i przynosi odrętwienie, którego potrzebuję.

- Nic byś z tego nie miał, prawda?

- Od dawna nie mam tego czego chcę.

Zerkam na niego, zaskoczona.

- Użalasz się nad sobą, demonie?

Nasze łokcie stykają się, gdy Eryk ponownie uzupełnia nasze puste szklanki.

- Spełniam pragnienia, a nigdy nie pragnąłem niczego dla siebie. Dlatego po wygnaniu na ziemię, postanowiłem zawalczyć o siebie, dlatego cię stworzyłem. – Uśmiecha się słabo. – Broń, która nawet dla mnie okazała się zgubą.

Przez chwilę milczymy, popijając w ciszy. Od alkoholu zaczyna szumieć mi w głowie.

- Nie powinnam pić, czeka nas walka. – Chcę wstać, ale Eryk zatrzymuje mnie.

- To piekło, tu można pić i, pić i nigdy nie mieć kaca. Szum przejdzie w parę sekund.

Rzeczywiście wszystko przechodzi, ponownie siadam obok demona.

- Nadal chcesz być królem?

Spogląda mi prosto w oczy.

- Nareszcie zadajesz odpowiednie pytania.

- Odpowiedz. – Wstrzymuje oddech, dopiero, gdy pytanie wypadło z moich ust, uświadomiłam sobie, że boję się odpowiedzi.

Eryk przysuwa się bliżej. Spogląda na mnie uważnie. Przesuwa leniwie swoim wzrokiem po moich ustach, by zatrzymać spojrzenie na czarnych tęczówkach.

- Nigdy nie chciałem władzy. Chciałem wrócić z wygnania i zająć poprzednie stanowisko. Wierzysz mi? – Delikatnie kładzie swoją dłoń na mojej, a ja wstrzymuję powietrze.

- Oddaj mi duszę. – Zabieram swoją rękę, bo boję się tego prądu, który rozbudza we mnie jego dotyk. Czuje, że jeżeli pozwolę mu na coś więcej, jego ogień mnie spali, doszczętnie.

- Chciałbym ci coś pokazać, jeśli pozwolisz.

Wstaję gwałtownie.

- Nie mamy na to czasu.

- Czas jest względny. – Eryk wskazuje na mój pierścień.

- Należał do mojej matki. Poza podróżowaniem między Piekłem a Ziemią, potrafi przenieść w głąb wspomnień, dlatego matka była taka niebezpieczna, znała na wylot każdą tajemnicę twojego serca.

- Nie rozumiem, po co mam zagłębiać się w twojej głowie.

Eryk uśmiecha się.

- Nie chcę tego, ale to jedyny sposób byś odzyskała swoją duszę. Musisz ją wydostać z moje środka, ukryłem ją tam. Powiedziałem Desdemondzie, że musi zdobyć pierścień za wszelką cenę, jednak nie wyjawiłem jej jak bardzo ważny to relikt. Dzięki temu poznasz głęboko skrywane sekrety.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaWhere stories live. Discover now