8.

11.8K 704 73
                                    

Eryka nie widuje często staram się go unikać. Gdy tylko na horyzoncie pojawia się jego czarna i mroczna postać, zmieniam kierunek swojej ścieżki. Na szczęście dom jest ogromny. Wiem od pozostałych mieszkańców, że wydobrzał. Ten jego pokaz zabrał mu wyjątkowo dużo siły i dlatego musiał tak długo wypoczywać. Klaudia nie odstępuje go na krok. Wlecze się za nim jak cień. Zastanawiam się kim on dla niej jest. W jej zachowaniu wyczuwam coś na kształt ślepego oddania, rodzaj nie zachwianej więzi. Na pewno nie są przyjaciółmi, nie łączy ich także żaden rodzaj miłości. To raczej więź zbudowana na strachu, który czasami widuje w sposobie zachowania kobiety. Udaje pewną siebie, ale jej ruchy są nie zgrabne i chwiejne gdy znajduje się w pobliżu Eryka. Widzę jak nerwowo przełyka ślinę, gdy on marszczy brwi z niezadowolenia. Chociaż gdy on nie patrzy, widzę jak dyskretnie wodzi wzrokiem po jego twarzy z wyrazem podziwu. Inni członkowie jego ,,służby" starają się wypełniać jak najlepiej jego zachcianki, gdy są niepotrzebni wtapiają się w szare mury jego posiadłości i znikają. Są cisi i gotowi na każde jego polecenie. Idealna służba. Z jakich przyczyn tkwią u jego boku? Wszyscy unikają odpowiedzi, a ja pytam cały czas. I nadal nie dostaje odpowiedzi. Zachodzi zmrok. Nie wiem co ze sobą począć, jest za wcześnie żeby położyć się spać. Dziś dzień wolny od nauki. Sebastian gdzieś wyjechał, a Ponczenko dostał jakąś wielką czarną księgę i studiuje ją zawzięcie. Laura powiedziała, że więcej mnie nauczyć nie może. To kres jej wiedzy. W blasku licznych lamp, podziwiam po raz kolejny kolekcję obrazów Eryka. Kolekcja jest niesamowita, wszystkie obrazy dobrane są z wielkim smakiem. Znajduje tu dużą ilość obrazów sakralnych, aniołów, demonów i dużo wizji raju. Osobliwy wybór. Wiem, że niektóre obrazy są warte fortunę inne nie są znane na szeroką skalę. Kolekcja jest tak duża, że mam wrażenie, iż jej zbieranie zajęło Devlinowi bardzo dużo czasu. Przyglądam się w skupieniu temu samemu obrazowi na który zwróciłam uwagę w dzień mojego przyjazdu. Obrazu nie wiesza się ponieważ pasuje nam do wystroju. Obraz zawiesza się ponieważ do nas przemawia. Zastanawiam się co on mówi do Eryka? Coś za moimi plecami szeleści. Przestraszona łapię się za serce i obracam, chcąc wychwycić źródło dźwięku. Ktoś stoi w mroku na końcu korytarza. Nie mogę dostrzec kto to taki ponieważ akurat w tej części nie oświeciłam światła.

- Hej! - macham rękom w stronę postaci.

Echem odbijają się kroki na posadzce. Postać przybliża się do mnie. Serce podchodzi mi do gardła. Gdy pierwsza struga światła oświetla nieznajomego oddycham z ulgą. Ale czy na pewno jestem bezpieczna? Ku mnie podąża Eryk we własnej osobie. Minę ma bardzo poważną, co wywołuje u mnie falę lęku. Obracam się do obrazu. Stoimy teraz ramię w ramię. Jest tak blisko, że czuję ciepło bijące od niego.

- To mój ulubiony - mówi łagodnie, czym mnie bardzo zaskakuje. Wzruszam ramionami. Nie chcę z nim rozmawiać, wciąż czuję się nieswojo w jego towarzystwie.

- Jak treningi?

Pyta zapewne ze strachu iż nie dam rady go bronić. Tak jakby miałam jakiś wybór. Nie daje się nabrać na jego udawaną grzeczność.

- Dobrze. - syczę tylko.

Słyszę jak wzdycha. Nie próbuje już więcej nawiązać rozmowy, stoimy w całkowitej ciszy. Po chwili do mych uszu dobiega ciche miauknięcie. Rozglądam się dookoła. Coś rudego przebiega między kolumnami w głębi korytarza. Kot nieśmiało wychyla się zza jednej. Podąża dumnym krokiem w naszą stronę. Zatrzymuje się na wysokości łydki Eryka i zaczyna z cichym pomiaukiwanie ocierać się o jego nogę. Eryk bierze go na ręce. Zaczyna go głaskać, a kot z pomrukiwaniem oddaje się tej przyjemności. Podnoszę zdziwiona brew.

- Jesteś fanem kotów?

Musiałam go o to zapytać. Po prostu widok Eryk głaskającego czule kota, zwala z nóg. Myślałam, że nie ma w nim żadnych ludzkich uczuć.

Kąciki ust Eryka drgają lekko. Uśmiecha się do mnie nie arogancko, ale tak prosto z serca. Drugi raz zaskakując mnie zupełnie. Wyciągam rękę chcąc pogłaskać małego pieszczocha, jednak ten syczy na mnie i drapie wierzch mojej dłoni. Zeskakuje z ramion Eryka i znika gdzieś w mroku korytarza. Nieruchomieje, zdziwiona zachowaniem kota.

- Koty potrzebują więcej czasu, żeby nam zaufać. On musi cię lepiej poznać, a ty obdarzyć go zaufaniem. Wtedy będzie twoim oddanym przyjacielem. - tłumaczy Eryk.

Nie wiem, czy mówi to o sobie, czy o swoim włochatym przyjacielu. Delikatnie bierze moją dłoń w swoją i obuszkiem palca kreśli po linii zadrapania. Przez tą chwilę patrzymy sobie w oczy. Jest w tym coś magicznego i niezwykle intymnego. W miejscu dotyku jego palców czuję przyjemne ciepło, które rozlewa się falą po mym wnętrzu. Zerkam ponownie na zadrapanie. Na dłoni nie został nawet ślad. Eryk trzyma nadal moją dłoń. Gładzi jej wnętrze.

- Potrafisz leczyć? - pytam zdziwiona.

- Dawno już tego nie robiłem. - mimo uśmiechu na ustach z jego oczu wydziera żal.

To inny rodzaj energii. Wcześniej czułam mrok, a teraz to tak jakby delikatne iskierki pieściły moją skórę. Radykalna zmiana. Po chwili puszcza moją dłoń i jak zwykle odchodzi bez słowa. Patrzę przez chwilę jak się oddala. W końcu znika zupełnie. Przyglądam się ponownie mojej dłoni. Gdy także chcę odejść dostrzegam dwa fosforyzujące punkciki, które obserwują mnie w ciemnościach nocy. Czuję się śledzona. I pomyśleć, że kiedyś lubiłam koty...

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaWhere stories live. Discover now