16

2.8K 116 23
                                    

- Tak to wszystko wyglądało. - Marie spuściła wzrok na swoje kolana. W jej oczach od kilku minut widziałem łzy, co sprawiało, że moje serce krwawiło jak po przebiciu jakąś strzałą. Pewnie Kupidyna, co nie? 

- To nie może być prawda Marie. - jej mama nachyliła się do niej i złapała za rękę patrząc na córkę z nadzieją w oczach. - Powidz, czy on zmusił cię, żebyś to powiedziała?

Halo, ja tu siedzę. Nie jest pani sama z córką haalooo.

- Nie! - dziewczyna wyrwała dłonie patrząc na matkę z wściekłością. - Przestań robić ze mnie idealne dziecko. Chris nic mi nie zrobił, sama to wszystko wymyśliłam. Pogódź się z tym. - spojrzała na Larsena. - Poniosę wszelkie konsekwencje. Niech pan nie oskarża o nic Chrisa, bo to, co powiedziałam jest w su procentach prawdą. 

- Hej, stop. - przerwałem patrząc na nią. Odwróciła głowę w moją stronę i zmarszczyła brwi zdziwiona. - Nie wymyśliłaś tego sama. 

- Chris, proszę... - pokręciła głową. 

- Christoffer, mów proszę. - Larsen spojrzał zdziwiony na dziewczynę, a potem zaciekawiony na mnie. 

- To Eva. Eva zastraszyła Marie. 

- Eva to najlepsza przyjaciółka mojej córki, chłopcze. - wycedziła matka. Spojrzałem na nią łagodnie. 

- Niech mi pani zaufa, nie chcę źle dla Rose. - sięgnąłem po dłoń dziewczyny. Zawahała się, ale splotła z moimi swoje palce. W tym momencie zobaczyłem na jej twarzy ulgę. Uśmiechnąłem się słabo i kontynuowałem: - Eva powiedziała Marie, żeby trzymała się ode mnie z dala, ale Marie tego nie robiła. Była jednak na tyle przestraszona, żeby uciec mi z pokoju. Tej samej nocy ja pokłóciłem się z Evą, czego ona nie chciała potwierdzić rozmawiając z panem. Nie wiem jak, ale Eva dowiedziała się o tym, że Marie zwiała i postanowiła wykorzystać to jako pretekst do zemsty. Prawie jej się udało.

- Wezwij proszę Evę Mohn. Tak, bardzo pilne. - Larsen szybko zatelefonował do swojej sekretarki. - Jesteście wolni. Dziękuję za przybycie rodzicom. Myślę, że sprawa jest już wyjaśniona. - kiwnął w stronę mojej mamy i rodziców Marie.




- Muszę jechać po Felixa do szkoły. - mama spojrzała na mnie przepraszająco. - Poradzisz sobie?

- Pewnie, że tak. - uśmiechnąłem się i uścisnąłem ją. - Dziękuję, że przyjechałaś.

- Nie ma za co, Chris. - szepnęła. - Idź do domu, zwolniłam cię z pozostałych lekcji. W lodówce jest obiad, odgrzej sobie.

- Oczywiście, kobieto zabiegana. - zaśmiałem się, po czym się pożegnaliśmy. Wróciłem do szkoły, żeby zabrać z szafki wszystkie potrzebne rzeczy. Kolejny raz tego dnia szedłem korytarzem. Nagle usłyszałem głośne krzyki.

- Mi piace, capire! (Kocham go, zrozum!)* - nic z tego nie zrozumiałem. 

- Rosemarie, wróć się! - to był głos jej ojca. Przekręciłem zamek i zacząłem zbierać książki do plecaka udając, że ta sytuacja w ogóle nie zwróciła mojej uwagi. Wiesz, Chris - szpieg. Dziewczyna wybiegła zza zakrętu rozwścieczona. Za nią zaraz wypadł jej ojciec, a na końcu mama. Wyglądała z całej tej trójki najgorzej. Na jej twarzy malowało się zmartwienie. kiedy mnie zobaczyła okryła się ciaśniej swetrem i spuściła wzrok na podłogę. Trudno, tak czy siak nie miałem zamiaru zamieniać z nimi choćby jednego słowa. Jednak po chwili poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Najpierw byłem przekonany, że to ręka Marie. była tej samej wielkości, kształtu i...

- Chris - jej matka stanęła przede mną patrząc mi w oczy. Dopiero teraz byłem w stanie dostrzec tak ogromne podobieństwo Marie do rodzicielki. Miała jej ozy, usta, nos... wyglądały jak siostry. - Chcę cię zaprosić do nas obiad. Dzisiaj. Możesz od razu pojechać z nami do naszego domu.

Stałem tam wryty ta propozycją.

- Nie daj się prosić. Upiekłam łososia z makaronem i szpinakiem, nie pożałujesz. - uśmiechnęła się, ale to nie był sztuczny uśmiech, którego mógłbym się teraz spodziewać. Ta kobieta uśmiechała się do mnie słabo, ale najbardziej szczerze w moim życiu.

- Eee... No... dobrze. Zadzwonię tylko do mamy. - zaskoczony podrapałem się po karku, a drugą ręką zacząłem szukać telefonu. Piętnaście minut potem siedziałem w aucie Contarinich bojąc się, że głowa rodziny specjalnie spowoduje wypadek, żeby tylko mnie zabić. 



***

* - prawdopodobnie to oznacza to, co jest napisane w nawiasie, ale nie wiem, nie uczę się włoskiego xd  xoxo 

*Drama*/ C.S. SKAM / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz