3

7.4K 284 56
                                    

- Hej Chris, co się z tobą działo przez cały weekend? - Eva podbiegła do mnie uśmiechnięta jak zawsze. Ruda kitka kołysała się za jej głową w rytm jej kroków. Spojrzałem na nią kątem oka. To, że ma chłopaka, to dla niej wielkie szczęście, bo gdybym tylko się do niej dopadł... Niezła jest. 

- Sprawy rodzinne. - mruknąłem i wyjąłem papierosa z ust, żeby móc dmuchnąć dymem prosto w jej twarz. Skrzywiła się i pomachała ręką, żeby odgonić szary obłoczek. 

- Była impreza u Williama w sobotę... - założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i spojrzała na mnie niepewnie. - Iben mnie o ciebie pytała. Wiesz, czemu cię niema i co słychać...

- Ta? I co jej powiedziałaś? - zaśmiałem się. Nie wierzę, że ta mała idiotka dalej myśli, że nasz "związek" da się uratować. Co ona ma w głowie...

- Nic. W sumie to tylko tyle, że jakbyś chciał, żeby wiedziała co u ciebie to już dawno byś do niej zadzwonił czy coś... - podrapała się po karku. - Chris ona na serio była smutna i... myślę, że powinieneś ją chociaż przeprosić. 

- Tak myślisz? - spojrzałem na nią zaskoczony tą wylewnością myśli. Zazwyczaj kiedy znajdowałem się w jej pobliżu, a jej chłopaka nie było obok, po prostu rzucała mi się na szyję, unikając zbędnych słów. - A jak myślę, że powinnaś przestać się puszczać na prawo i lewo. I tak dziwię się Jonasowi, że wybaczył ci to, co zrobiłaś ze mną... - pokręciłem głową, rzuciłem papierosa na ziemię i wszedłem do szkoły zostawiając Evę samą i zdezorientowaną. Pewnie po pierwszej lekcji będą już krążyć plotki o tym, jaki to Schistad jest niedobry i zły i że powinien iść się zapierdolić. Tylko co mnie to obchodzi? Moje życie - moje zasady. Mam innych ludzi w dupie.Szedłem korytarzem w stronę klasy biologicznej czując na sobie gorący wzrok wszystkich napalonych panienek z pierwszego i drugiego roku oraz zimny i pogardliwy dziewczyn z trzeciego roku (te były już trochę uświadomione w temacie mojego charakteru, natury). Ściągnąłem kaptur z głowy i rozejrzałem się w poszukiwaniu Williama. Jeśli znowu siedzi z tą blondyneczką to przysięgam, że zrobię mu krzywdę. Usiadłem na ławce pod klasą i wyjąłem telefon.

- Hej Chris. - nie jestem pewien, ale William chyba potrafi się teleportować. Skubany. - Mam wiadomość, cholernie ważną.

- Mów. - spojrzałem na jego profil zastanawiając się co znowu się stało. Noora jest na niego zła? Może ma urodziny i trzeba kupić jej jakiś prezent i mam mu w tym pomóc...? Na pewno tego nie zrobię.

- Nie wiem czy ci się to spodoba, ale zanim ci powiem musisz wiedzieć, że wszyscy chłopacy już wiedzą i zaakceptowali to z wielką radością, więc może ty się do nich dostosuj i nie zaczynaj awantur...

- Chryste, powiedz o wreszcie! - wyrzuciłem ręce w górę zniecierpliwiony. 

- Okej, okej. Do naszego russ busu dołącza nowa osoba. - przeczesał nerwowo włosy. - To dziewczyna. Bardzo ładna, ale nie mów Noorze, że tak uważam.

- Dziewczyna? Myślałem, że w naszym busie są tylko chłopcy? - zmarszczyłem brwi. Coś się szykuje...

- Tak, tak! Ja i inni też tak myśleliśmy, ale ona ma wszystko to, czego wymagamy szukając nowych kandydatów do naszego busu, więc pomyśleliśmy, że zrobimy wyjątek.

- Wy pomyśleliście? Jak to wy? A co ze mną? Przecież ustalaliśmy, że wszystkie decyzje podejmujemy razem, prawda? - oparłem brodę na dłoni.

- Tak, ale Chris obiecuję ci, że zmienisz zdanie, kiedy ją poznasz. - uśmiechnął się do mnie widząc mój nastrój. - Serio stary, nie martw się. - poklepał mnie po plecy i wstał.

- Ty dokąd? - zapytałem go.

- No jak to gdzie? Przyprowadzić ją! - zaśmiał się i pobiegł korytarzem w stronę wyjścia. No to super. Jesteśmy udupieni. Chociaż w sumie... Nie, nie my jesteśmy udupieni, tylko ona! Jedyna dziewczyna w russ busie i w dodatku ładna... Będzie rozrywana. Zaśmiałem się na samą myśl. Zacząłem bawić się telefonem dumając nad tym czy faktyczne jest taka jaką ją opisywał William. Ciekawe czy da się przelecieć na pierwszej imprezie?

- Chris. - usłyszałem. - Oto Rosemarie. - podniosłem głowę i zobaczyłem ją. Tą samą, nie zmienioną, nie podmienioną. Ją - wylewaczkę coli. Spojrzała na mnie i od razu jej oczy zrobiły się okropnie wielkie. Jednak to ja jestem udupiony. I to totalnie. 


***

Przepraszam jeśli źle odmieniam russ bus albo coś jest po protu niezgodne z norweską kulturą:) xoxo



*Drama*/ C.S. SKAM / ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now