ⓟieprzony ⓝerd

1.1K 227 42
                                    

Po nieudanej próbie porozmawiania z dziewczyną staram się być jeszcze bardziej niezauważalna niż zazwyczaj. Praktycznie do nikogo się nie odzywam — nie to, żebym miała bliższych znajomych — a prócz tego ubieram się adekwatnie do mojego mrocznego, wręcz wisielczego humoru. Cała na czarno i prawie jak na pogrzeb — tak skomentowała to moja matka, zanim zdążyłam wyjść z domu.

Odkładam swój plecak między stopy w czasie, kiedy szukam w błękitnej, metalowej szafce mojego notatnika. Zostawiłam go tutaj wczoraj, a przecież za godzinę mamy test z biologii. Przez ostatnie dwa dni studiowałam treść podręcznika, ale krótkie i treściwe zapiski na pewno przydadzą się w tej chwili. Tym bardziej, że jestem dziwnym typem wzrokowca i przy odpowiednim skupieniu jestem w stanie określić, w którym miejscu na kartce napisałam daną definicję i mogę sobie przywołać całą jej treść z charakterem własnego pisma w głowie. Pewnie między innymi dlatego mam wysokie wyniki z praktycznie każdego przedmiotu.

Do moich uszu dociera głośny gwar rozmów, który alarmuje, że korytarzem przechodzi grupa tych najbardziej popularnych osób. Dla mnie — kompletnego zera — jest to znak, aby czym prędzej uciekać, zanim zdążą mnie zaczepić. Z tego powodu na oślep wrzucam znaleziony notatnik do plecaka i zatrzaskuję trochę za głośno szafkę, po czym pośpiesznie ruszam w przeciwną stronę. Idę nieuważnie, bo w trakcie trasy do klasy próbuję zapiąć zamek plecaka, ponieważ przez nagły stres nie zdążyłam tego zrobić. 

— Ałć. 

Syczę cicho i pocieram ramię, kiedy zderzam się z czyjąś sylwetką. Szybko wsuwam jedną z szelek na ramię, aby plecak mi nie wadził i dopiero po upływie kilku sekund unoszę głowę, żeby sprawdzić na kogo wpadłam.

Wielka gula powstaje w moim gardle, kiedy widzę Elizabeth — dziewczynę, która od bardzo dawna zaczepia mnie z niewiadomych powodów, sprawiając za każdym razem przykrość. Naprawdę niczego jej nie zrobiłam. Nawet nie odezwałam się słowem, ale ona i tak potrafi wyzwać mnie od grubasów. 

Nie jestem gruba.

— Prze-przepraszam. — dukam i czym prędzej ją wymijam.

Za sobą słyszę, że sportowa grupa jest już za blisko. Mam ochotę zniknąć z powierzchni ziemi, gdy podczas pozostałej drogi do klasy słyszę, jak Jose pyta Elizabeth kto na nią wpadł. Powstrzymuję łzy, które zbierają się w moich oczach na dotkliwy uścisk w klatce piersiowej przez odpowiedź.

— Ten pieprzony nerd.

— Huh, jaki nerd, Beth?

— No ten pieprzony grubas, duhh. Wiesz, o którą mi chodzi. Ta, która załatwiła sobie to zwolnienie z zajęć sportowych. 

— Aaa, ta pseudo-emo laska z wielkim tyłkiem. Mogłaś tak od razu...

Mrugam kilkakrotnie powiekami i znowu podrzucam czerwoną piłkę w górę. Zrobiła się z tego dziwna, ale odrobinę przyjemna rutyna. Kiedy tylko wspominam momenty, gdy jeszcze żyłam i męczyłam się z tymi okropnymi ludźmi to zawsze się nią bawię, bo w pewien sposób powstrzymuje mnie od zbyt emocjonalnego reagowania. Bardziej zajmuję się jej złapaniem, niżeli bezsensownym płakaniem przez to, co było.

— Elijah, czy są na ziemi ludzie, którzy potrafią nie patrzeć tylko na siebie? 

Mężczyzna wzdycha cicho.

— Są, ale niestety jest ich zbyt mało.

— Jak wiele osób tutaj trafiło? Z takich powodów jak ja?

— Tym razem: za dużo, moja droga.

— Dlaczego nikt nic z tym nie robi?

— Anioły Stróże próbują, ale z każdym minionym wiekiem jest coraz trudniej. Ludzie przestają rozumieć pojęcie człowieczeństwa.

— Myślisz, że słusznie tutaj trafiłam? — Rzucam lekko, choć w głębi jestem zestresowana nadchodzącą odpowiedzią.

Można powiedzieć, że po tylu przykrościach, które mnie spotkały Elijah jest kimś, kogo mogłabym nazwać przyjacielem. Oczywiście nie jestem do końca tego pewna, bo nigdy żadnego nie miałam. Prócz tego, mężczyzna jeszcze nie poruszył tematu, dlaczego do mnie przychodzi. Wciąż próbuję to zrozumieć na własną rękę, ale czuję, że niedługo będę musiała zwyczajnie zapytać.

— Myślę, że jesteś jedną z najbardziej niewinnych osób, które znam — błękitne oczy Elijah wyglądają na odrobinę zaszklone. — Nie zasługiwałaś na takie zakończenie — spuszcza odrobinę głowę, ale wciąż mogę zobaczyć jego wyraźnie zarysowaną twarz. — I mam nadzieję, że twoje drugie zakończenie będzie o wiele lepsze. 

— Drugie zakończenie?

— Po odbytej karze.

— Nie będę jej miała przez jakąś wieczność, czy coś? Pomijając to, że nadal próbuję ją zrozumieć.

— Przyjdzie taki moment, kiedy dobiegnie końca — uśmiecha się delikatnie. — Wierzę, że wtedy znajdziesz spokój i szczęście, na który zasługiwałaś i którego nie potrafił zapewnić twój były Anioł Stróż.

— Czy w tym miejscu mogę mieć jakiegokolwiek Anioła Stróża?

— Nie — potakuję jedynie ruchem głowy. — Ale masz mnie. 

I tylko ciebie. 

Bo przecież ona pewnie niedługo zapomni, że istniał ktoś taki jak ja. Byłam, jestem i będę tylko pieprzonym nerdem i grubasem. 

***

nikt nie zgadł ile brakuje rozdziałów do końca pierwszej części Anancastic

12. 05. 2017 r. - #338 miejsce w Fanfiction!

On The Way To Hell [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz