ⓖrubas

1.1K 219 43
                                    

Przełykam cicho ślinę i mocno zaciskam palce na szelce plecaka, która opina moje prawe ramię, kiedy mijam grupę najgorszych osób tej szkoły. Wszystkie cheerleaderki i zawodnicy footballu są najbardziej nieznośną populacją w tym dupnym budynku. 

Potrafią naśmiewać się z każdego.
Potrafią nastraszyć cię na środku korytarza dla zabawy lub zakładu.
Potrafią być na moment sztucznie mili, aby dostać ściągę albo całe zadanie, którego nie zrobili przez swoje lenistwo, a potem mają cię gdzieś. 

Jednak w tej grupie jest jedna osoba, która dla mnie bardzo się wyróżniała. Może i wpasowywała się w towarzystwo, ale nigdy nie widziałam, żeby była szczególnie wredna. Nie miałam tej przyjemności z nią rozmawiać, a szkoda, bo naprawdę chciałam. Wyglądała na kogoś wartościowego. Miałyśmy razem kilka zajęć i zawsze wyglądała na skupioną — w przeciwieństwie do jej pustych koleżanek, które miały wszystko i wszystkich gdzieś. Przynajmniej w pewnym stopniu. Dopóki były rozpoznawalne na korytarzach to było dla nich dobrze. 

— Grubas. 

Zaciskam szczękę na komentarz Elizabeth — tlenionej blondynki ze zbyt mocną opalenizną i ilością makijażu na twarzy. Cóż, byłam jej kompletnym przeciwieństwem. Dosłownie. 

Ale nie byłam grubasemjak ona to nieprzyjemnie skomentowała. Znaczy, nigdy nie zastanawiałam się jakoś szczególnie nad swoją wagą. Nie wyglądałam źle. Gdybym była bardziej pewna siebie, a w tej szkole nie byłoby tyle oceniających ludzi to bezproblemowo ubrałabym jakąś sukienkę, czy spódniczkę i wciąż czuła się dobrze. 

Jednak to też odstawałoby trochę od mojego codziennego stylu. Przeważnie preferowałam ciemne spodnie, wygodne trampki i koszulę albo koszulkę. Nie afiszowałam się również specjalnie ze swoimi kształtami, które nie należały do najgorszych. 

Ale, znowu, znałam tę szkołę i wiedziałam, że wystawiłabym się w ten sposób na celownik. Nie czułabym się swobodnie podczas drogi od klasy do klasy, czy nawet do stołówki z głupimi podgwizdami w tle i komentarzami o moim tyłku, czy piersiach. Szanowałam się i nawet tak dziecinne zachowanie ze strony chłopaków bardzo uniżało każdej dziewczynie. To należy do tak cholernie przedmiotowego traktowania. 

Nienawidziłam tego. Nienawidziłam takich tekstów. 

Ale dobrze, że ona była inna. Jest inna. Przynajmniej tak przypuszczam. Nie ubiera się wyzywająco, ale mimo to ma pełno adoratorów. I pewnie adoratorek. Z czego największą z nich jestem ja. 

— Znowu odpłynęłaś. 

Biorę głęboki wdech.

— Wspominam szkołę.

— Znowuż to złe wspomnienia?

— Yeah. Znaczy, może nie do końca. Ona tam była, więc... Cóż, było znośnie do jakiegoś czasu.

— Jakiegoś?

— Dopóki mnie nie skompromitowała. Myślałam, że jest inna niż reszta. Dlatego właśnie odważyłam się do niej odezwać—ja, taka niezauważalna, gruba kujonka. Nie spodziewałam się, że zareaguje w ten sposób na moją próbę porozmawiania. Naprawdę nie chciałam niczego więcej.

— A jak zareagowała?

— Źle.

— Nienawidzisz jej za to?

— Oczywiście, że nie — potrząsam głową. — Nie mogłabym jej znienawidzić chociaż przez chwilę.

— Wiem, że w miłości się przebacza, ale to nie jest wystarczające uzasadnienie.

— Ale wiedziałam i wiem, że wciąż jest inna. Nie taka jak reszta. Może po prostu bała się z tym afiszować.

— Może. Jednak wciąż jest winna.

— Wcale nie, Elijah.

— Tylko według ciebie nie, moja droga.

***

Nie wiedziałam, że można samą siebie promować, lol

Ale dziękuję za odsłony, już mamy #803

Wydaje mi się, że po tym rozdziale wiadomo kto jest narratorem... więc kto?

 więc kto?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
On The Way To Hell [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz