Nauka!

1K 64 28
                                    

- Dora... - ktoś do mnie mówił.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Remusa.
- Chodź coś zjeść. - powiedział.
- Która godzina? - zapytałam siadając.
- 12. - odparł.
- Już? - wstałam z łóżka i razem z mężem poszłam do kuchni.
Na stole leżały naleśniki, syrop klonowy i sok dyniowy. Usiadłam na krześle i napiłam się.
- Rozmawiałem z Dumbledore'em. - odezwał się.
- Wiem. - odparłam.
- Dzisiaj się z nim widziałem. - dodał.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Zgodził się, żebyś zaczęła prace w Ministerstwie dopiero wtedy, gdy nauczysz się wyczarować tarczę przeciw zaklęcią niewybaczalnym.
- Przecież jeszcze nikomu się nie udało jej wyczarować, by obronić siebie...
- Tobie się to uda. Musi... Nie pozwole Ci iść wiedząc, że jesteś w niebezpieczeństwie. - mówił.
Tak na prawdę to połowę nocy nie spałam, myśląc o tym, że będę w pobliżu tylu niebezpiecznych ludzi. Przed którymi mogę nie dać rady się obronić... Jak wiele bym straciła... A jeśli dzięki temu, Remus nie będzie się tak zamartwiał to muszę się zgodzić.
- Dobrze. Spróbuje. - zaczęłam jeść naleśniki i kątem oka zobaczyłam, że mój mąż się uśmiechnął.

Po śniadaniu zabraliśmy się do pracy. - Powinniśmy zacząć od nauczenia Cię wyczarowania tarczy, by obronić kogoś innego. Wtedy łatwiej Ci będzie wyczarować ją do obrony samej siebie. - zaczął. - Jednak nie mamy osoby, która by mogła rzucać zaklęć niewybaczalnych. Gdy uczyłem dzieciaki pomagał nam Alastor, jednak z Tobą to nie wyjdzie. Szczególnie, że jesteś w ciąży. Zbyt będzie się bał, że Cię zrani. Nie był, by w stanie wyzwolić swojej nienawiści, żeby rzucić zaklęcie. Dlatego dopóki nie staniesz przed prawdziwym wrogiem, który rzuci w Ciebie zaklęcie, nie będziemy wiedzieć, czy potrafisz to zrobić... - ucichł.
- Nie martw się! Na pewno mi się uda. - stwierdziłam.
- Tak... Zacznijmy od tego, że musisz pomyśleć o swoich bliskich. Zamknij oczy... - robiłam to co mówił. - Zobacz przed sobą twarze osób, które kochasz...
Widziałam Remusa, mamę, tatę... Oczy mi się otwarły.
- Nie możesz myśleć o swoim ojcu... Bo to nie dla niego będziesz tu żyła. - jakby widział to co ja.
- Jeszcze raz!
- Weź głęboki wdech i zamknij oczy. Pomyśl o swoich bliskich zobacz ich uśmiechające się twarze...
Widziałam przed sobą Remusa, mamę, Molly, Artura, Billa, Syriusza, Szalonookiego, Ginny, Bliźniaków, tatę... Znowu otworzyłam oczy.
- Jeszcze raz. - powiedział i ponownie zamknęłam oczy.
Dodatkowo pomyślałam o Harry'm, Hermionie, Ronie, Charlie'm, Kingsley'u...
- Dobrze... - zaczął cicho. - pomyśl o tym co Cię z nimi wszystkimi łączy... Pomyśl o więzi, która Was łączy, zobacz ją... - mówił. - Przypomnij sobie wspólne chwile jakie z nimi spędziłaś, jak się z nimi śmiałaś.
Wszystkie wspomnienia pokazywały się przede mną. Czułam, że się uśmiecham
- Teraz unieś różdżkę. Zaklęcie brzmi 'Victonum'... Pomyśl o tym, że ich tracisz. Wyobraź sobie, że Bellatriks rzuca 'Crucio' w Twoją mamę. Zobacz to... Poczuj to...
W głowie ukazało mi się wspomnienie, które do teraz dręczyło mnie w koszmarach... Bellatriks śmiejąca się, rzuca we mnie zaklęcie. Zaczęła mi się trząść ręką.
- Pomyśl, że w stronę Twojej mamy leci już to zaklęcie...
Zamiast mnie w mojej głowie pojawiła się moja mama. Leżała na podłodze zamiast mnie. Bellatriks już nastawiła swoją różdżkę i śmiejąc się krzyknęła: - Crucio!
Od razu poczułam ten ból i jeszcze większy strach.
- Mamo!? - wrzasnęłam w głowie.
- Teraz! - krzyknął Remus.
- Victonum! - jednak tarcza się nie pojawiła, a ja upadłam na podłogę i otworzyłam oczy.
- Dora! - przybliżył się do mnie.
- Skąd Ty...? - zastanawiałam się skąd wiedział co mam aktualnie w głowie.
- Legilimencja - odparł.
- Rozumiem... - oddychałam ciężko.
- Nie sądziłem, że będzie to aż takie żywe w Twojej głowie. Przepraszam.
- Co zrobiłam nie tak?
- Nie wypełniłaś się uczuciem, więzią, wspomnieniami, tym, że nie poradzisz sobie bez niej... Tym jak wiele dla Ciebie znaczy.
- Spróbujmy jeszcze raz!
- Najpierw powinnaś odpocząć. - stwierdził Remus.
- Nie. Ja wiem, że dam radę! Muszę spróbować teraz. - walczyłam.
- Ale tylko raz.
Zamknęłam oczy. Myślałam o bliskich mi osobach... Widziałam ich twarze...
Czułam więź, która mnie z nimi łączy... Po krótkiej chwili ukazały mi się wspomnienia... Tylko te miłe.
- Spróbuj. - odezwał się mój mąż.
Wyobraziłam sobie Bellatriks... Zresztą, gdy tylko o niej pomyślałam od razu ukazało mi się to co przeżyłam podczas misji z Molly.
Jednak zamiast mnie na ziemi leżała bez sił moja mama... Bellatriks się śmiała i już miała rzucać zaklęcie, gdy zaczełam myśleć o wszystkim co jest związane z mamą. Moje uczucia do niej, wspomnienia...
Gdy Bellatriks rzuciła zaklęcie, uniosłam różdżkę i pomyślałam o tacie.
- Cru...
- Otwórz oczy!? - wrzasnął Remus.
Wróciłam do rzeczywistości.
- Czemu? Jak to się...?
- Twój tata jest w zbyt wielu wspomnieniach Twojej mamy. Żeby to przezwyciężyć musisz pogodzić się z jego śmiercią, a na razie myśl o kimś innym - wytłumaczył.
- Ostatni raz. Proszę...
Remus po namowie się zgodził i zaczęłam wszystko od nowa.
Gdy doszłam do etapu końcowego, zobaczyłam Bellatriks. Znowu się śmiała, ale tym razem celowała różdżką w Remusa. Poczułam strach...
Muszę mu pomóc. Nie poradzę sobie bez niego. Nie mogę na to pozwolić! Tylko nie Remus!?
- Crucio!
- Victonum!
Oczy mi się same otworzyły. Z końca mojej różdżki wylatywał zielony blask, formujący się w tarcze.
Oddychałam ciężko, ale się uśmiechnęłam.
- Udało mi się! - puściłam różdżkę i rzuciłam się, przytulając Remusa.
- To było niezwykłe! Nie sadziłem, że uda Ci się ja wyczarować fizycznie. W głowie, jeszcze... Ale, że za pomocą samych myśli wyczarowałaś ją... Jesteś niesamowita! I do tego tak szybko... Szybciej niż Hermiona, czy Moody!
Zrobiło mi się słabo i chwyciłam się Remusa, by nie upaść.
- Dora! - złapał mnie i wziął na ręce.
Zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i przykrył kołdrą.
- Odpocznij. Resztą zajmiemy się później. - pocałował mnie w czoło.
Zamknęłam oczy i trzymałam jego rękę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

*Byłam w jakimś pomieszczeniu. Nic nie widziałam... Nagle usłyszałam śmiech... Śmiech pełen pogardy i nienawiści. Zobaczyłam kobietę celującą w kogoś różdżkę... Na ziemi leżał Remus... Tą kobietą była Bellatriks.
- Crucio! - rzuciłam zaklęcie na Remusa. Stałam na przeciwko niego. Jakbym zamieniła się miejscami z Lestrange.
- Nie!? - krzyczałam w głowie.
Nie potrafiłam tego wykrzyczeć na głos.
- Crucio!? - rzuciłam zaklęcie ponownie.
Patrzyłam jak Remus zwija się z bólu i krzyczy.
- Remusie!? Nie!?
Nagle Remus zamienił się w moją mamę. Po raz kolejny rzuciłam zaklęcie mimo, że tego nie chciałam. Nie umiałam nad tym zapanować. W środku krzyczałam i płakałam, jednak na zewnątrz się śmiałam. Musiałam patrzeć jak po kolei na Remusa, mamę, Molly, Billa, Artura, Szalonookiego... Rzucam zaklęcia. Na końcu była Ginny, moja psychika była wyczerpana.
- Crucio!
- Nie!? Błagam - krzyczała i płakała.*

W Blasku Patronusa II || Remadora ||जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें