Śmierć!

1.2K 76 27
                                    

Siedzieliśmy przy stole w Norze. Pani Weasley przygotowała trochę jedzenia dla Remusa, Syriusza i Kingsley'a.
- Cieszę się, że nic Wam nie jest. - mówiła Molly.
- Było trochę komplikacji, jednak wszystko dobrze się skończyło. - odezwał się Syriusz.
- Tak... Ah Tonks słyszeliśmy o tym co się stało w Ministerstwie, ale nigdzie nie mogliśmy zdobyć zaufanych informacji. - powiedział Kingsley.
- Voldemort... Przejął Ministerstwo. - odezwałam się.
- Więc to prawda. - posmutniał.
- Scrimgour dowiedział się o Zakonie. - dodałam. - Wie, że należymy do niego... Powiedział, że do odwołania mamy nie przychodzić do pracy. Nie chce stracić swoich pracowników.
- Rozumiem. - odparł czarnoskóry mężczyzna.
- Nie wyglądasz najlepiej. Jesteś bardzo blada. Męczą Cię jeszcze koszmary? - zapytał Remus.
- Nie - to nie było do końca prawda, jednak nie chciałam go martwić. - Dostałam niestrawności. Dlatego tak wyglądam.
- Tak, dzisiaj przed świtem siedziała w kuchni z Billem i wymiotowała. - odezwała się Molly, nie mając pojęcia, że tymi słowami wprowadziła nas w zakłopotanie.
Remus spojrzał się na mnie.
- Tak. Dzisiaj rano usłyszałem hałas w kuchni, więc zszedłem i zobaczyłem Tonks. Biedaczyna... Tak ją bolał brzuch, że nie mogła spać. - powiedział szybko Bill. Uff... To nie tak, że chce mieć tajemnice przed Remusem, ale nie chce, żeby wiedział jak bardzo się o niego martwiłam, że nie mogłam spać. Wtedy by był na siebie zły...
- Tak... Musiałam za dużo zjeść - chwyciłam go za rękę. Była ciepła i przyjemna. Oparłam się o jego ramię i przymknęłam oczy.
- Zostajecie w Norze? - zapytał Bill.
Po tych słowach do kuchni wleciała sowa. Molly wstała, jednak sowa ją ominęła i usiadła przede mną.
- Dora. To chyba do Ciebie. - stwierdził Remus. Otworzyłam oczy i usiadłam normalnie. Puściłam rękę Remusa i wzięłam karteczkę.
Pogłaskałam sowe, po czym zaczęłam czytać:

'TONKS NIE JEST TU ZBYT PRZYJEMNIE. SŁYSZAŁEM, ŻE NARAZIE NIE PRZESIADUJESZ W DOMU. NAJLEPIEJ DO NIEGO NIE WRACAJ. PRZEZ POŁĄCZENIE KOMINKÓW W BIURZE SZEFA Z DOMAMI PRACOWNIKÓW VOLDEMORT WYSŁAŁ ŚMIERCIOŻERCÓW NIM SCRIMGOUR ZDĄŻYŁ JE ZABLOKOWAĆ. NIE WIEM CZEMU SIĘ UPARŁ NA CIEBIE I KINGSLEY'A. OPRÓCZ TEGO W LOCHACH ZACZĘTO TRZYMAĆ MUGOLI I DEMENTORÓW. TO CO SIĘ DZIEJE JEST NIE DO POJĘCIA. NARAZIE NIC WIĘCEJ NIE MOGĘ NAPISAĆ. ODPISZ, ŻEBYM WIEDZIAŁ, ŻE NIC CI NIE JEST.
Savage'

Przeczytałam list wszystkim, którzy tu siedzieli.
- Więc się zaczęło... - odezwał się Artur.
- Jest aż tak źle? - zdziwił się Syriusz.
Opowiadaliśmy im wszystko o czym się dowiedzieliśmy.
- Nie macie wyboru. Musicie tu zostać. - powiedział Bill.
- Jeśli to problem, znajdziemy inne rozwiązanie. - stwierdził Remus.
- Ależ żaden problem. - uśmiechnęła się Molly.
- Syriuszu Ty również zostajesz. Zaklęcia ochronne Kwatery Głównej ostatnio bardzo osłabły. To nie bezpieczne. - zaczęła Pani Weasley.
- Za niedługo dzieciaki wracają z Hogwartu. Nie chcę zawadzać. - odparł mężczyzna.
- Oh przestań. Nora nie jest taka mała. Wszyscy się pomieścimy - zapewniała Molly.
Fleur przeniosła się do pokoju, w którym ja spałam. Natomiast Remus i Syriusz dzielili pokój z Bill'em.
Charlie od początku był w pokoju z bliźniakami. Kingsley stwierdził, że pomieszka z rodziną i po kolacji się aportował.
Usłyszeliśmy huk i do Nory wszedł Szalonooki.
- Co Cię tu sprowadza o tej porze? - zapytał Artur.
- Dostałem informacje od Dumbledore'a w sprawie przejazdu dzieci z Hogwartu do Nory. - usiadł na kanapie. - To zbyt niebezpieczne, żeby podróżowały Ekspresem. Zostaną przeniesieni kominkiem z gabinetu Dumbledore'a, a kufry zostaną przywiezione. - powiedział.
- Kiedy wracają? - zapytała Molly.
- Za dwa dni - odparł Moody.
- Tak wcześnie? - zdziwiła się kobieta.
- Dumbledore twierdzi, że nie ma sensu przetrzymywanie ich skoro zajęcia się skończyły. Jednak osoby, które z jakiś powodów nie chcą, bądź nie mogą wracać do domu, mogą zostać na wakacje w Hogwarcie. Będą mieli zapewnioną opiekę. - mówił.
- To dobry pomysł - stwierdził Pan Weasley.
- Tonks jakieś informacje od swojego kolegi z pracy masz? - spojrzał na mnie.
- Dostałam dzisiaj sowe. Voldemort wysłał śmiercożerców do naszego domu poprzez połączenie naszego kominka z kominkiem Scrimgour'a. Nie zdążył go zerwać. - mówiłam. - I... Jest jeszcze coś...
- Zaczęto zamykać mugoli w lochach Ministerstwa razem z dementorami - skończył za mnie Remus.
- Nie tracą czasu... - wymamrotał pod nosem Alastor. - My też musimy działać!
Do Nory przez kominek wleciała Minerva McGonagall.
- Mamy kłopoty! - krzyknęła. - Potter, Granger, dwójka Weasley'ów, Lovegood i Longbottom uciekli z zamku! Wszystko wskazuje na to, że są w Ministerstwie! Severus powiedział, że Voldemort wysłał już tam swoich śmierciożerców!
Wszyscy patrzyli na nią zszokowani.
- Trzeba ruszać! - wstał Szalonooki.
- Lupin, Tonks, Black, Weasley'e... Tylko Bill. Idziecie pierwsi! Skontaktuje się z Kingsley'em i ruszymy zaraz po Was! - krzyczał Alastor.
- Też idziemy! - zaprotestowali bliźniacy.
- To że należycie do Zakonu nie daje wam prawa decydowania o tym! Zresztą nie mam czasu na pojedynkowanie się i niańczenie Was! Gdyby się coś Wam stało, Molly by mi nie darowała! Reszta ma tu zostać!
- Potter mówił, że znów miał wizje. Tak jak to było z Arturem. Mówił, że coś się stało Syriuszowi... Ale jak widzę nic Ci nie jest. Ahh mówił również o jakiś kulach. - wtrąciła McGonagall.
- Wiem gdzie to! Z moich źródeł wynika, że w Departamencie Tajemnic znajduje się pokój z kulami... Przepowiednie - przypomniałam sobie podsłuchaną rozmowę Knot'a z jakimś pracownikiem.
- Ruszamy! - po tych słowach załapałam Remusa za rękę i razem się aportowaliśmy do Ministerstwa. Było pusto i zbyt cicho.
Od razu ruszyliśmy wszyscy do Departamentu Tajemnic. O dziwo nie było problemów z wejściem do środka. Wokół było bardzo dziwnie... Jednak nie mieliśmy czasu na rozglądanie się. Po prostu biegliśmy przed siebie. W pokój z drzwiami od razu wyczułam czarną magię, więc bez problemu potrafiłam stwierdzić, przez które mamy przejść.
Po 5 minutach zobaczyliśmy otwrte drzwi. Podeszliśmy do nich. Była tu ogromna przestrzeń. Na środku był łuk kamienny. Obok niego stała grupka ludzi. Harry stał na środku z Malfoy'em. Natomiast resztę przytrzymywali śmierciożercy.
- Dogoniliśmy Was! - podbiegli do nas Kingsley i Szalonooki.
- Jak to wygląda? - zapytał Moody.
Harry'ego zaatakował Malfoy i w tej samej chwili ruszył w ich stronę Syriusz.
- Nieodpowiedzialny! - wrzasnął Moody. Wszyscy ruszyli za nim. Dzięki Dumbledore'owi zdobyliśmy umiejętność latania. Bez problemu przemieściliśmy się do nich i rozpoczęła się walka.
- Zakon... - mówili z ulgą uczniowie.
Zaatakowaliśmy śmierciożerców, przez co puścili dzieciaki.
- Syriuszu! - krzyknął Harry. - Przepraszam to było...
- Nic się nie stało. Dziękuję, że chciałeś mnie ratować. Ale teraz uciekajcie! My to załatwimy - mówił Syriusz.
Jednak Oni się na to nie zgadzali...
- Przyszliście uratować te dzieciątka - śmiała się Bellatriks.
Nie zastanawiając się dłużej zaatakowałam ją. Po tym zaczęła się walka. Wszyscy rzucali w siebie zaklęcia. Byłam skupiona tylko na sobie i Bellatriks.
- Po ostatnim się jeszcze nie nauczyłaś? - śmiała się. - Powinnam dać Ci jeszcze jedną lekcję?
- Nie popełniamvtego samego błędu dwa razy - walczyłam.
- Drętwota!
- Expulso!
- Protego! Expelliarmus!
- Crucio!
- Protego!
- Drętwota!
- Protego!
- Expulso!
- Protego! - mogłam się tylko bronić. Nie czułam się ostatnio najlepiej, a teraz ta walka... Czuję, że nie skończy się dobrze.
- Avada Kedavra! - w moją stronę leciało zielone światło. Jednak udało mi się je uniknąć.
- Drętwota! - rzucił ktoś zaklęcie w Bellatriks.
- Tonks! Ja się nią zajmę! - szedł w naszą stronę Syriusz.
Nie było czasu na kłótnie, więc odstąpiłam mu miejsce.
- Jakie poświęcenie. Obojętne mi kogo zabije pierwszego! - śmiała się kobieta.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - powiedział Syriusz. Zaczęli rzucać w siebie zaklęcia.
Zabrałam się za pomoc dzieciakom.
- Expulso! - rzuciłam zaklęcie na Crabba, który atakował Ginny i Lunę.
- SYRIUSZU?! - usłyszałam wrzask Harry'ego. Odwróciłam się. Serce mi zamarło.

W Blasku Patronusa II || Remadora ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz