Koszmary!

1.4K 80 89
                                    

Czułam jak po moim policzku spływają łzy. Widziałam Bellatriks, która się śmiała. Czułam okropny ból i strach.
- Błagam! - krzyczałam.
- Dora! Spokojnie! Jestem tu! Dora... - słyszałam przestraszony głos. Zaczęłam widzieć ciemność. Otworzyłam oczy, gdy tylko przyzwyczaiły się do światła zobaczyłam mnóstwo ludzi.
- Dora! - ktoś mnie przytulił.
- Remus...
- Tak to ja. Spokojnie. Już wszystko będzie dobrze.
- Remusie... - płakałam. - Boję się... Tak się boję...
- Ciiiii. Jestem z Tobą. Nie bój się. Już nigdy Cię nie zostawię. - głaskał mnie po włosach.
- Ona chciała mnie zabić... Torturowała mnie... Ja nie zdołałam się ochronić... Myślałam, że już Cię nigdy nie zobaczę... - Nie umiałam powstrzymać łez. - Tak się bałam...
- Przepraszam, że Cię nie ochroniłem... Gdybym tam był...
- Remusie nie możesz myśleć w ten sposób. Tonks nie stało się nic poważnego - odezwał się Syriusz.
Odsunęłam się od męża i rozejrzałam po sali. Było to skrzydło szpitalne w Hogwarcie. Wokół mnie była co najmniej połowa Zakonu i dzieciaki.
- Gdzie Molly? - ścisnęłam rękę Remusa.
- Odpoczywa. Nic jej nie jest. Dostała zaklęciem oszałamiającym. - powiedział Bill. - To ulga, że nie stało się Tobie nic poważnego. - dodał.
Kamień spadł mi z serca. Nie wybaczyła bym sobie, gdyby coś się jej stało.
- Na początku było ich sześciu, jednak My weszłyśmy, gdy została dwójka. Nie wiem kim był ten drugi.  -  zaczęłam.
- Molly już wszystko opowiedziała. - odezwał się Remus. - Jestem z Ciebie taki dumny... Poradziłaś sobie... Byłaś odważna! Mimo, że byłaś torturowana to nie wydałaś Zakonu - przytulił mnie. - Kocham Cię - pocałował mnie w czoło. Strach, który czułam znikł. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa.
☆ ☆ ☆
Aportowałam się na hol główny Ministerstwa. Wjechałam windą na drugie piętro i ruszyłam w stronę Biura Aurorów.
- Tonks! - zawołał mnie Scrimgour.
- Tak?
- Lepiej się czujesz? Nie było Cię kilka dni w pracy. - zapytał.
- Tak, w porządku. Co z moją karą? - było mi obojętne co to będzie.
- Po ostatnim co się wydarzyło na ul. Śmiertelnego Nokturnu zdecydowałem odpuścić Ci Twój błąd. Jednak jeśli się to powtórzy nie ręczę jak się to skończy. - powiedział Rufus.
- Nie powtórzy się. - odparłam.
- Proutfoot ma dla Ciebie dokumenty. Zajmij się nimi. - poszedł do swojego gabinetu.
Jakie dokumenty? Weszłam do Biura i zobaczyłam Proutfoot'a przy moim biurku. Podeszłam tam.
- Ah Tonks! Położyłem Ci tutaj papiery od Scrimgour'a. - wskazał na biurko.
- Dzięki. - odparłam.
- Jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. - zapytał.
- W porządku. Może nie wyglądam,  ale czuję się świetnie. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze. Ja już lecę do pracy. - wyszedł z mojej kabiny. Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać dokumenty. Więc są One z tamtego wydarzenia. Złapaliśmy jednego! To jest... Nott.
Brał udział w pierwszej wojnie czarodziejów po stronie Lorda Voldemorta. Nie został ukarany twierdząc, że był pod wpływem 'Imperiusa'.
Tym razem się nie wykręci. Chyba, że... W Ministerstwie swoich ludzi ma Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Więc i tym razem... Nie! Zajmę się tym. Nie ma opcji, żeby kiedykolwiek wyszedł z Azkabanu!
Wstałam z krzesła i ruszyłam do biurka od Savage.
- Kiedy na być rozprawa Nott'a? - zapytałam.
- Jutro o 13. Czemu?
- Jakie są szanse, że trafi do Azkabanu? - zadałam kolejne pytanie.
- Tonks, wiesz jakie są teraz czasy. Nawet Ministerstwo...
- Małe. Muszę lecieć! - przerwałam mu.
Pobiegłam do gabinetu Scrimgour'a i zapukałam.
- Wejdź! - rozległ się głos zza drzwi.
- Tonks, o co chodzi? - zapytał Rufus.
- Co ze sprawą Nott'a? - zapytałam.
- Tak jak myślałem. Zwróciłaś na to uwagę. - odparł.
- A jakbym mogła nie zwrócić? Szanse na to, że trafi do Azkabanu są minimalne! - uniosłam głos. - Przecież tak nie może być.
- Jakiś pomysł? - zapytał mężczyzna.
- Może powinnam iść na rozprawę i w odpowiednim momencie się wtrącić? Ostatnim razem pomogło. - powiedziałam.
- Nie. Tym razem to nie wyjdzie.
- Wiem! Te informacje są zatajone, więc na rozprawie nie będzie zbyt wielu dziennikarzy, a jeśli by wyszło na jaw to, że Nott jest śmierciożercą wtedy sala rozpraw była by zapełniona i Nott musiał by dostać dożywocie inaczej Ministerstwo będzie miało kłopoty, a Knot może stracić stanowisko. - odparłam.
- Masz głowę na karku Tonks! Wiesz co masz robić? - zapytał.
- Tak. - powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu.
- Kingsley! - zauważyłam wysokiego mężczyznę.
- Tonks. Co jest? - zapytał zdziwiony.
- Mam do Ciebie pewną sprawę. - podeszłam bliżej. - Musisz mi pomóc wsadzić Nott'a do Azkabanu.
- Co? Jak?
- Chodź. - pociągnęłam go za sobą. Winda to najlepsze miejsce. Zawsze mnóstwo w niej osób, więc szybko się rozniesie. Weszliśmy do niej.
- Właśnie wracam ze spotkania z Scrimgour'em - odezwałam się. - Wiesz wezwał mnie w sprawie tego wydarzenia na ul. Śmiertelnego Nokturnu. Oberwałam zaklęciem, wiec nie pamiętam co sie działo, gdy przybyła pomoc. Powiedział, że złapali śmierciożerce.
- Tak. Wiem, osobiście się nim zająłem. Jutro jest rozprawa. Mam nadzieję, że dostanie dożywocie.
- Dostanie. Nie ma innej możliwości, bo w czasie pierwszej wojny czarodziejów był po stronie Sam-Wiesz-Kogo. Jednak wtedy wytłumaczył się, że był pod wpływem 'Imperiusa'. Tym razem mu się nie uda. - skończyłam mówić i winda się zatrzymała. Oboje wyszliśmy.
- Teraz rozumiem na czym polega Twój plan. To dobry pomysł. - odezwał się czarnoskóry mężczyzna.
- Oby wszystko poszło po mojej myśli. - Pójdzie. Nie wiem czy widziałaś, ale w windzie był jeden z redaktorów "Proroka". - uśmiechnął się.
- Na prawdę? To dobrze. - ulżyło mi.
- Dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się.
- Lepiej się czujesz? - zapytał.
- Tak. Przez mój nowy styl wyglądam trochę dojrzalej, więc to może dlatego nie wyglądam najlepiej. Bez różu... - moje włosy są krótkie i jasno brązowe.
- Wyglądasz dobrze. Nie przejmuj się. - poklepał mnie po ramieniu.
- Muszę lecieć. Knot chciał się ze mną wiedzieć. - wszedł do windy.
Nagle zaczęła mnie boleć głowa. Zamknęłam oczy i zobaczyłam Bellatriks. Śmiała się... Przeszył mnie ból. Poczułam się słabo... Poczułam strach.
- Tonks! - odskoczyłam, gdy ktoś dotknął moje ramienia.
- W porządku? - był to Pan Weasley.
- Tak. - oddychałam nie równo.
- Może powinnaś pójść do domu? Wyglądasz nie najlepiej. - martwił się.
- Nie. Jest w porządku. Trochę głowa mnie rozbolała. - uśmiechnęłam się słabo.
- Jeśli tak mówisz. Gdyby coś się działo to w Norze jest Molly. Aportuj się tam. - zaproponował mężczyzna.
- Dziękuję. Muszę już wracać do pracy. - ruszyłam w stronę windy. Wjechałam na drugie piętro i weszłam do Biura Aurorów. Usiadłam na krześle w swojej kabinie i spojrzałam na zdjęcia. Na jednym byłam z rodzicami, na drugim z Remusem, a na trzecim z Szalonookim. Niestety zdjęcie Zakonu muszę mieć schowane. Nikt kto jest poza Zakonem nie może go widzieć. Dawno nie rozmawiałam z rodzicami. Pewnie się martwią... Ale nie mogę się im pokazać w takim stanie. Byłam zmęczona. Zamknęłam oczy myśląc o Remusie. Jednak znów widziałam popleczniczke Voldemorta... Bellatriks w momencie, którym rzucała na mnie 'Crucio". Myśli, które krążyły wtedy w mojej głowie wróciły. To jest dla mnie zbyt wiele. Otworzyłam nagle oczy. Byłam zalana potem. Spojrzałam na zegarek. Skończyłam już pracę. Wstałam powoli i poszłam do windy. Na holu głównym aportowałam się pod dom. Weszłam do środka.
- Dora! To Ty? - usłyszałam wołanie. Jednak nie miałam siły, by odpowiadać. Z kuchni wyszedł Remus.
- Dora... - powiedział przerażony i podszedł przytrzymując mnie, żebym się nie przewróciła.
- Co się dzieje? - zapytał. Nie czekając na odpowiedź wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Przyłożył rękę do czoła i machnął różdżką. W jego ręce pojawił się mokry ręcznik, który położył mi na czole.
- Możesz spać. Będę przy Tobie. - powiedział cicho.
- Boję się...
- Nie masz czego. Jestem tutaj i zawsze będę. - pocałował mnie. - Jesteś gorąca. Myślę, że to przez te koszmary. Nie możesz nawet spokojnie spać...
Zamknęłam oczy i dzięki obecności Remusa mogłam w końcu zasnąć. Starając się nie myśleć o bólu jaki mi zadała Bellatriks spałam.

*Obok był mój mąż, który mnie przytulał. Był blisko. Czułam jego obecności. Byłam szczęśliwa, gdy nagle Remus zniknął i pojawiła się Bellatriks. Śmiała się. Głośno i okropnie. Nie chciałam się poddać. Chciałam walczyć... Ale skończyło się na tym, że nie zdążyłam uchronić się przed 'Crucio'.*

- Aaaaa! - wydobył się ze mnie krzyk.
- Dora! Ciiii! Dora jestem tu! Ciiii - uspokajał mnie Remus. - To był tylko sen. Spokojnie.
Remus leżał obok mnie. Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję... Że jesteś - wymamrotałam.
- Zawsze będę - objął mnie.

W Blasku Patronusa II || Remadora ||Where stories live. Discover now