EPILOG

4.4K 215 126
                                    



Dwanaście lat później...

Dziś są moje urodziny. Leżę właśnie na łóżku i czytam ulubioną książkę. Normalna nastolatka, przygotowywałaby się właśnie do hucznej imprezy, ale ja do normalnych nie należę. Nie mam przyjaciół, ani rodziny. Jedynymi moimi bliskimi, są wujek Sam i ciocia Zoe, to właśnie z nimi będę świętować swoją osiemnastkę. Postanowiliśmy, że w tym małym gronie zjemy uroczystą kolację. Dla mnie, to wszystko bez różnicy. To tylko urodziny, jak każde co roku. Zawsze obchodzimy je we trójkę, bo nie mam nikogo, kogo mogłabym na nie zaprosić. Ale nie narzekam... Lubię samotność, bo wiem że tylko wtedy nie mogę zostać zraniona. Kiedy człowiek jest sam, zamknięty w swoim świecie, nie musi obawiać się straty swoich bliskich. Nie musi myśleć każdego dnia, o tym, że w każdej chwili mogą go opuścić. Ja już dawno przestałam się martwić. 

Kiedyś miałam mamę, ale ona zmarła. Miałam też siostrę, ale oddała mnie do Zoe i Sama... Nie mam nikogo... Jestem tylko ja.

Przewracając kolejną kartkę, usłyszałam dzwonek do drzwi, ale olałam go. Znając życie to i tak ktoś do cioci albo wujka. Dzwonek rozdzwonił się jeszcze kilka razy, a po chwili słyszałam kroki Zoe i przekręcanie zamka. Wróciłam do lektury, czytając uważnie każdy wers opowieści.

- Rosa kochanie, to do ciebie – zawołała z dołu ciocia, a ja miałam wrażenie, że się przesłyszałam.

- Rosa! – krzyknęła po raz drugi. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu i odkładając książkę na nocną szafkę, zeszłam z łóżka i poszłam na dół, zobaczyć kto to.

- Tak? – spytałam niepewnie cioci, na co ta kiwnęła głową w kierunku mężczyzny, stojącego w drzwiach. 

Spojrzałam na niego mrużąc oczy

- Cześć, Rosa – powiedział, posyłając mi niepewny uśmiech. Podeszłam bliżej i wymijając Zoe, stanęłam z nim twarzą w twarz

- Pan do mnie? – spytałam z niemałym zdziwieniem, gdyż kompletnie nie miałam pojęcia o co chodzi. 

Wyglądał dość znajomo, ale nie wiedziałam kim jest ten człowiek. Nie sądzę żebym go znała. Może to ojciec jakiejś koleżanki z klasy, czy coś... Nie wiem

- Mam dla ciebie przesyłkę – oznajmił i wyciągając w moją stronę białą kopertę, wcisnął mi ją w dłoń.

- Co to? – spytałam, nie wiedząc co to jest.

- Otwórz, to list... - odpowiedział tajemniczo. Spojrzałam na niego jeszcze raz, a potem rozerwałam kopertę i wyciągnęłam z niej pożółkłą kartkę z odręcznie napisaną notatką.

Rosa, kochanie...

Jeśli to czytasz, to znaczy że właśnie dzisiaj są twoje osiemnaste urodziny. Wszystkiego najlepszego skarbie... Przykro mi, że nie mogę złożyć ci życzeń osobiście, ale moje życie nieco się skomplikowało. Nic teraz nie jest takie, jak powinno być. 

Zawsze chciałam jak najlepiej... Dla ciebie i mamy. Zawsze starałam się, żeby było wam dobrze, żebyście miały wszystkiego pod dostatkiem. Wiem, że teraz możesz nie rozumieć tego co tu naskrobałam, ale mam nadzieję, że to co napisze poniżej wszystko ci wytłumaczy.

- Elena – szepnęłam sama do siebie i poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Spojrzałam na mężczyznę i już wiedziałam kim on jest...

- Hombre? – spytałam, niepewnie, na co kiwnął głową. 

Rzuciłam mu się na szyję i nie zastanawiając się właściwie nad tym co robię, wypuściłam z ust głośny płacz. 

Już wiedziałam, co się dzieje... Nie musiałam czytać do końca.

King Of Cocaine |J.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz