27

6.9K 310 56
                                    


Nie mam pojęcia kiedy zasnęliśmy. Ta noc dla mnie – jak i dla Justina – nie była dobra. Wprawdzie porozmawialiśmy szczerze i wyjaśniliśmy sobie praktycznie wszystko, ale oboje w jakiś sposób w dalszym ciągu cierpieliśmy. Cieszyłam się że mi to wszystko powiedział i zdecydowałam, że jednak zostanę. Teraz przynajmniej wiem, że moje przypuszczenia się potwierdziły. On wtedy nie był sobą... Nie był tym Justinem, którego poznałam. Nie przemawiał przez niego jego charakter, a używki które namieszały mu w głowie. Teraz wiem, że muszę zrobić wszystko, żeby go od tego odciągnąć. Mam do niego jeszcze wiele pytań, ale poczekam z tym. Mamy dużo czasu na rozmowy. 

Wczoraj Justin wyznał że mnie kocha... Chciałam sprawdzić, czy rzeczywiście tak myśli, więc po naszych szczerych wyznaniach, zadałam mu pytanie

- Mówiłeś prawdę? Wiesz... O tym, że... że mnie kochasz? – spojrzałam na niego z nadzieją, że odpowie Tak

- Nie wiem - odpowiedział, a ja kiwnęłam nieznacznie głową. – Nie umiem nazwać tego co do ciebie czuję. – zaczął szybko wyjaśniać - Chcę być blisko, chcę żebyś była tylko moja... Już na zawsze. Jednak nie mam pojęcia czy to miłość. Nie wiem. Nigdy nie byłem zakochany. Nie wiem co to miłość, ale jeśli to co czuje do ciebie można tak nazwać... To tak, kocham cię – odpowiedział, a ja momentalnie zalałam się łzami na to wyznanie. Rzuciłam się na jego szyję, a on po raz kolejny tej nocy, przycisnął mnie mocno do swojego ciepłego ciała

Tak, chyba nie mogłam usłyszeć lepszych słów...

Usiadłam na łóżku, zbierając dłonią włosy z twarzy. Justin przekręcił się, nerwowo wyciągając rękę w moim kierunku, a kiedy już natrafił nią na moje ciało, uśmiechnął się pod nosem

- Dzień dobry – mruknął chrapliwym głosem, na co zachichotałam cicho. 

Pochyliłam się nad nim i pocałowałam policzek blondyna na którym widniał zarys odbitej poduszki. Złapał za moje biodro i ciągnąc mnie w dół, zaplótł ramię wokół mojej talii, przytulając mnie do siebie.

- Wstajemy? – spytał, całując moje odkryte ramię

- Nie jeszcze – jęknęłam, chcąc jak najdłużej zostać w tym łóżku... z nim. 

Justin podniósł się na chwilę i wyciągając rękę po telefon, leżący na szafce obok łóżka, sprawdził godzinę

- Mam jeszcze pół godziny. Potem muszę jechać do Bogoty – wyjaśnił, muskając moje usta. 

Mruknęłam niezadowolona z tego pomysłu, po czym rozchylając wargi, wpiłam się mocno w jego usta. Całowaliśmy się namiętnie, dopóki ktoś nie zapukał w drzwi mojego pokoju. Nawet nie zdążyłam się odezwać, kiedy Margaret z hukiem popchnęła drewnianą powłokę

- Dobra Bieber – powiedziała ostrym tonem, na co oboje z blondynem unieśliśmy się na łokciach, wgapiając się zszokowani w długonogą blondynkę – Robisz teraz wypad, a ja zabieram Elene na śniadanie - dodała, a ja parsknęłam śmiechem na sposób w jaki się z nim obchodziła. 

Domyślam się, że przez te wszystkie ostatnie akcje jest nieźle na niego wkurzona. Justin nawet nie miał odwagi sprzeciwić się. Szybko podniósł się z łóżka i wciągając na siebie dresy, minął blondynkę, kierując się do wyjścia z pokoju. Już miał wychodzić na korytarz, kiedy Margaret go zatrzymała

- Założę się, że nawet przez sekundę nie pomyślałeś o tym, że może być głodna – prychnęła, na co spuścił wzrok na podłogę.

- Margaret – upomniałam koleżankę i posyłając Justinowi pocieszające spojrzenie, niemo przeprosiłam za blondynkę. 

King Of Cocaine |J.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz