9

7.1K 305 20
                                    



Minęły już dwa tygodnie od naszego przyjazdu tutaj. 

Cóż... Nic nadzwyczajnego w tym czasie się nie wydarzyło. Z Justinem widywałam się jedynie podczas śniadań, a w niektóre dni, także na kolacjach. Ogólnie przystojniak spędzał dużo czasu poza swoim domem. Zastanawiałam się, po co byłyśmy mu we dwie potrzebne, skoro jak do tej pory korzystał jedynie z towarzystwa Margaret, a czasami nawet przyprowadzał sobie jakieś zupełnie obce kobiety. Ze mną jedynie prowadził jakieś krótkie rozmowy i czasami zaszczycił mnie jednym pocałunkiem, czy dwoma. 

Całymi dniami się nudziłam. Pogoda była ładna, więc zazwyczaj ten czas spędzałam na siedzeniu w ogrodzie i rozmowach przez skype z mamą i Rosą. Nawiązałam nową znajomość z ogrodnikiem i młodą sprzątaczką, która miała na imię Juanita. Była bardzo przyjazna i od razu się polubiłyśmy. Szczerze powiedziawszy, to wolałam czas spędzać z nią niż z Margaret. Czasami zdarzyło się, że do mojego pokoju przychodził Hombre i lądowaliśmy razem w łóżku. Doszło nawet do tego, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem Justin nie przeznaczył mnie dla Hombre, skoro jeszcze nigdy sam nie próbował uprawiać ze mną seksu. Nie to, że byłam jakoś specjalnie zrozpaczona z tego powodu, ale po prostu nie rozumiałam jego zachowania wobec mnie.

- Elena, idziesz ze mną na zakupy? – spytała Margaret, wychodząc na taras, na którym siedziałam czytając książkę i popijając bardzo dobrą kawę, którą zrobiła dla mnie Constancia.

- Na jakie zakupy? – spytałam, odkładając książkę na stolik.

- No na zakupy – wywróciła oczami – Muszę coś sobie kupić na poprawę humoru – westchnęła, po czym zajęła miejsce obok mnie na wiklinowej ławeczce. 

Widziałam, że coś ją gryzie

- Stało się coś? – spytałam.

- Nie wiem – wzruszyła ramionami – Justin się chyba mną znudził – powiedziała, wykrzywiając przy tym usta – Ty też tak masz? – spytała. 

Spojrzałam na nią i śmiejąc się lekko, pokręciłam głową na boki.

- Nie... On nawet na mnie nie zwraca w ten sposób uwagi, odkąd tu przyjechałyśmy – przyznałam, na co dziewczyna zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia

- Co? Jak to?

- No normalnie... Nie spałam z nim – powiedziałam szczerze. 

Mogę przysiąc, że przez jej twarz przeleciał cień zadowolenia i wyższości nade mną, ale jakoś nie zaprzątałam sobie tym głowy

- Och, w takim razie... Obu nam się przydadzą zakupy. Chodź – powiedziała, po czym wstała ze swojego miejsca i pociągnęła mnie za sobą. 

Ubrałyśmy się, wzięłyśmy potrzebne rzeczy, a następnie poszłyśmy do Justina po pieniądze. Przystojniak siedział w swoim gabinecie, do którego pod jego nieobecność nie miałyśmy prawa wchodzić. Margaret zapukała cicho w drzwi, które po chwili otworzył nam jeden z pracowników Justina. Weszłyśmy do środka, od razu podchodząc do biurka przy którym siedział chłopak.

- Justin, jedziemy z Eleną na zakupy – powiedziała prosto z mostu Margaret. 

Było mi trochę głupio prosić go o pieniądze, ale było już za późno na wycofanie się z tego. 

Justin przyjrzał się dziewczynie, po czym przeniósł swój wzrok na mnie. Uśmiechnął się lekko i odsuwając swój fotel, wstał, podszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej małą metalową kasetkę, zamykaną na kluczyk

King Of Cocaine |J.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz