Rozdział 65

2K 86 55
                                    

Bella

Po ogarnięciu kuchni i zrobieniu nowego śniadania usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy o dzisiejszych planach.

- Na pewno? Wiesz ja rozumiem, że możesz czuć się troche gorzej.- ciągnął chłopak.

- Niall, ja straciłam dziewictwo a nie noge.- zaśmiałam się- Możemy wyjść na miasto.

- No ale nie boli cię podbrzusze?- dopytywał zdziwiony.

- Blondi... Jasne, że trochę boli, ale przyzwyczaiłam się. My kobiety co miesiąc mamy takie bóle.- powiedziałam ze śmiechem.

Chłopak również się zaśmiał i podszedł do mnie. Przykucnął koło mnie i położył dłonie na moich kolanach.

- Byłaś genialna.- spojrzał w moje oczy a ja się zarumieniłam.- Najlepsza.- powiedział podkreślając naj.

- A miałeś dużo przede mną?- odważyłam się spytać.

- Dwie, trzy...- podrapał się po karku.

Widziałam, że nie chce o tym rozmawiać, dlatego skończyłam temat.

- Dobrze to gdzie chcesz iść?- zapytał szybko i gładził mnie po kolanach.

- Może jakiś spacer?- zaproponowałam.

- Jest takie jedno miejsce... Lubiłem tam chodzić przed pójściem do X factor.

- To chodźmy tam!- zakrzyknęłam i klasnęłam w dłonie wstając z fotelu.

- Ale lepiej się przebierz.- zaśmiał się mierząc mnie od góry do dołu.

Zdziwiona spojrzałam na swoje ubrania i zorientowałam się, że nadal jestem w jego koszulce.

Rzuciłam mu spojrzenie typu "zaraz wracam" i wbiegłam na górę. Weszłam do sypialni i zdziwiona zastygłam w progu.

Jestem pewna, że to tu spałam...

Rozejrzałam się po pokoju. Pościel była przebrana, walizek w ogóle nie było a nad biurkiem była powieszona tablica korkowa.

Odwarzyłam się podejść i otworzyć szafę.

Nie jestem osobą, która lubi grzebać innym po szafach...

Uchyliłam drzwi.

- Ufff.- wypuściłam powietrze, gdy okazało się, że to moje ubrania.

Wyciągnęłam z niej krótkie jeansowe ogrodniczki z przetarciami na udach i białą obcisłą koszulkę.

Ubrałam na siebie ciuchy i zeszłam do Nialla.

- Co się stało z sypialnią?- zapytałam będąc na ostatnim schodku.

- Przebrałem nam pościel, ubrania schowałem do szafy, w końcu będziemy tu miesiąc, i powiesiłem tablice korkową.- wzruszył ramionami.

- No ale po co tablicę?

- Och musisz być taka ciekawska?- zaśmiał się- Pomyślałem, że będziemy na niej przypinać ważne dla nas przedmioty, znaleziska z tych wakacji... Może jakieś zdjęcia.

- Fajny pomysł.- uśmiechnęłam się.- Idziemy?- zapytałam widząc, że przebrał się w jasne spodnie i szarą koszulkę ze śmiesznymi obrazkami.

- Możemy.

Wyszliśmy na korytarz i oboje ubraliśmy czarne vansy.

Dopasowane...

Wyszliśmy ns zewnątrz. Blondyn zamknął drzwi na klucz i podał mi rękę. Od razu ją złapałam i uśmiechnęłam się, gdy poczułam stado motyli w brzuchu.

****
Szliśmy już jakiś czas rozmawiając o różnych nieistotnych rzeczach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. W końcu dotarliśmy do celu.

- I jak ci się podoba?- zapytał chłopak.

- Jest przepięknie!- powiedziałam patrząc na błękitną wodę i bujną roślinność dookoła.

- Lubiłem to miejsce, często tu przychodziłem.- uśmiechnął się w moją stronę.- Jeszcze przed przeprowadzką do Londynu i ciągłymi wyjazdami z zespołem.

Spacerowaliśmy wzdłuż rzeki i podziwialiśmy piękno natury. W Irlandii wszystko było takie zielone i żywe. Nie to co w Londynie...

W pewnym momencie usiedliśmy na trawie. Oparłam się o tors Nialla i w takiej pozycji rozmawialiśmy.

Chciałabym, aby ta chwila trwała wieczność. Jest mi z nim tak dobrze...

- Bella? Halo ziemia do Belli.- zorientowałam się, że chłopak macha mi swoją dużą ręką przed oczami.

- Hm?- mruknęłam w jego stronę.

- Telefon ci dzwoni.- zaśmiał się i pokręcił głową.

******
I jak? Jak myślicie kto dzwoni? Przepraszam jeśli są błędy i dziękuje za przeczytanie ^^
Pamiętajcie o zostawieniu gwiazdki i komentarza wtedy następny rozdział pojawi się szybciej :*
Do następnego!

Napisz do mnie skarbie. Message Niall HoranWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu