Rozdział 57

2K 92 19
                                    

- Jesteś bardzo niedożywiona. Bardzo... Ale nie jest najgorzej. Możesz wyjść ze szpitala, gdy psycholog się zgodzi i obiecasz, że zjesz wszystko co będzie w twoim jadłospisie. Rozumiesz, że to nie żarty.
Możesz wylądować w szpitalu na naprawdę długi okres jeśli nie będziesz jadła...

- Przypilnuje ją.- zapewniłem.

- Mam nadzieje...- powiedziała i wyszła.

- Niall...?

- Hm?- wymruczałem.

- Jesteś zły? Ja jem normalnie. To przez te kilka dni mnie głodzili. To dlatego. Wierzysz mi, prawda?

- Nie jestem... Mam tylko nadzieje, że to prawda. Że się nie głodzisz, bo kochanie ty jesteś idealna.

- Uwierz mi. To tylko i wyłącznie przez to... To co się wydarzyło.

Chciałem jej wierzyć... Naprawdę chciałem.

- Wierzę.- wydukałem w końcu.

- To dobrze...- powiedziała dziewczyna.

- Idę do sklepiku. Kupię kanapki.

- Nie chcę... To znaczy.. Okey.- przygryzła wargę.

- Poczekaj na mnie.- powiedziałem i wyszedłem.

***
- Trzymaj.- rzuciłem w jej stronę kanapkę.

- Dzięki.- mruknęła.

Usiadłem na łóżku koło blondynki a ona opadła się o moją klatkę piersiową.

- Wiesz co pomyślałem?- zacząłem temat, który urodził się w mojej głowie od czasu wyjścia lekarki.

- Hm?- obróciła głowę w moją stronę.

- Że jeśli muszę a raczej chcę cię dopilnować w dojściu do dobrej wagi...- ciągnąłem- wymyśliłem, że powinniśmy przez jakiś okres tak jakby razem mieszkać- mieszałem się.

Dziewczyna patrzyła wyczekująco na dalszą część mojej wypowiedzi.

- Moglibyśmy razem pojechać do moich rodziców do Irlandii... Oni wyjeżdżają na cały miesiąc do Hiszpanii. My moglibyśmy nacieszyć się sobą i ja byłbym spokojniejszy mając cię obok...

Wyczekiwałem odpowiedzi.

- Niall, zaskoczyłeś mnie i to bardzo.- przyznała- I wiem, że to co teraz powiem będzie najbardziej szaloną decyzją, ale... Zgadzam się.- uśmiechnęła się do mnie lekko.

Szczerze nie oczekiwałem, że tak szybko się zgodzi.

- Naprawdę? Zgadzasz się?

- No tak.- zarumieniła się.

Naparłem mocno na jej usta i zacząłem namiętnie całować. Dziewczyna odwzajemniła mój gest.

****
- Jestem już strasznie zmęczona.- wyznała przecierając oczy.

- Idziemy spać?- zapytałem

- Aham.- wymruczała.- Nareszcie się normalnie wyśpię...

- Nareszcie mam do kogo powiedzieć: Dobranoc kocham cię.

Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała mnie w nos.

- Ja też cię kocham.

Położyliśmy się i zaraz odpłynęliśmy...

Poczułem coś mokrego na mojej szyi. Było bardzo przyjemne. Leniwie otworzyłem oczy i zobaczyłem Belle, która całowała moją szyję.
Nawet nie czułem, że na mnie usiadła...

- Dzień dobry kochanie.- powiedziała mi do ucha.

- Dzień dobry.- odpowiedziałem i zostawiłem mokrego całusa na policzku, na co dziewczyna zaśmiała się.

- Ykhym.- usłyszeliśmy kaszlnięcie i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stała tam kobieta w białym fartuchu.

- Dzień dobry...- odpowiedziała zmieszana dziewczyna i zeszła ze mnie.

- A nawet bardzo dobry- uśmiechnęła się do nas lekarka.- Pani psycholog powiedziała, że to nie anoreksja. To niedożywienie. Jeśli uzupełnisz kilogramy, które straciłaś przez stres i brak jedzenia przez zaistniałą sytuacje powinno być dobrze. Ale prosze musisz jeść. Jesteś teraz bardzo słaba. Nigdy nie byłaś pulchną osobą, dlatego tak szybko spadłaś poza granice poprawności. Chcę ci powiedzieć, żebyś się nie bała gdy np. zacznie ci lecieć krew z nosa lub zrobi ci się słabo. Dojdziesz do prawidłowej wagi i będzie dobrze. Dzisiaj jeszcze dostaniesz wypis i jadłospis.- uśmiechnęła się ciepło i wyszła z sali.

Tak bardzo się cieszyłem. Bella nie kłamała... Spadła na wadze przez sytuacje. Zawsze była szczupła to dlatego...

Mocno przytuliłem dziewczynę.

- Mówiłam ci.- szeptała.

- Zaraz. Byłaś już u psycholog? Która godzina?- zapytałem.

- 12:46.- powiedziała patrząc na zegarek wiszący przy drzwiach.

Nagle przypomniałem sobie o jej ranach na nadgarstkach i brzuchu.

- A psycholog nic nie mówiła na rany...?

- Troszeczke ją okłamałam... Powiedziałam, że to dawno zamknięty rozdział w moim życiu a te rozdrapane to przypadek gdy byłam przywiązana... To prawda, że to zamknięty rozdział. To była tylko chwila słabości.

- Dobrze.

Wstaliśmy z łóżka.

- Był Harry i przywiózł nam ubrania.- powiedziała mi i podała szarą torbę. Sama ubrana była w wiśniową koszulkę i jeansy z wysokim stanem.

Po chwili ja również byłem ubrany i skierowaliśmy się po wypis.

****
Wyszliśmy ze szpitala.

- Skoro jest po 13 idziemy na obiad.- zażądziłem.

- Dobrze.

Złapała mnie za rękę i poszliśmy w stronę przystanku autobusowego.

******
Co wy!? Nie zrobiłabym nic poważnego Belli❤
Jak wam się podoba? Dziękuje za przeczytanie i przepraszam jeśli są jakieś błędy.
Jeśli chcesz następny rozdział to wiesz😏 gwiazdka i komentarz😂
Do następnego! :*
Miłego dnia!

Napisz do mnie skarbie. Message Niall HoranWhere stories live. Discover now