Rozdział 46

1.8K 92 25
                                    

Niall

Zmęczony całym dniem w studiu położyłem się na kanapie w salonie. Chwyciłem pilot od telewizora i nacisnąłem czerwony przycisk i włączyłem dużą, czarną plazme.

Nuda...- pomyślałem widząc kanał informacyjny.

Już chciałem przełączyć ale moją uwagę zwróciła brytyjska flaga. Ciekawski jak zwykle, wsłuchałem się w to co mówił dziennikarz.

- Wczoraj wieczorem na jednej z londyńskich ulic doszło do brutalnej kradzieży z bronią palną. Do kawiarni "Przy zamku" wtargnęła grupa mężczyzn w kominiarkach. Jak widać ludzie są w stanie zrobić wiele dla pieniędzy. Grupa przestępców użyła broni do wyłudzenia pieniędzy. 1 osoba zmarła na miejscu. Jest nią 80-letnia kobieta. Zmarła na skutek zawału serca.  6 osób rannych w tym 2 w stanie ciężkim. Z zeznań świadków wynika, że owa grupka porwała młodą dziewczynę. Bardzo nam przykro a teraz zapraszamy na reklamy.- powiedział mężczyzna.

Biedni ludzie...

Zmartwiony całą sytuacją myślałem nad tym co kieruje takimi ludźmi.

Myślenie przerwało mi burczenie w brzuchu. Ociągając się wstałem z wygodnej kanapy i kierowałem się w stronę kuchni.

Otworzyłem lodówkę i przeglądałem jej zawartość. W końcu zdecydowałem się na wczorajszą pizze.
Wyciągnąłem ją i zadowolony oparłem się o blat.

- Hejka.- powiedział Louis wchodząc do pomieszczenia, w którym aktualnie byłem.

- Cześć.- odpowiedziałem z pełną buzią.

- Słyszałeś o tym co się stało w tej kawiarni?- zapytał stojąc do mnie tyłem, ponieważ nalewał sobie sok pomarańczowy.

- No niestety...- wymruczałem oblizując się na około ust.

- Ciekawe kogo porwali.- bąknął Lou bez większego zainteresowania sytuacją.

- Nie wiem. Jedyne co mówili to, to że jakąś młodą dziewczynę.- powiedziałem zgodnie z prawdą zabierając się za kolejny kawałek jedzenia.

- Tyle to ja też wiem.- stwierdził chłopak i wyszedł z jasnej kuchni.

***
Po skończonym jedzeniu wróciłem do salonu, gdzie siedzieli chłopcy.

- Rozumiem, że się nudzicie ale bez przesady.- powiedziałem patrząc na Zayna, który robił warkocze z loków Hazzy.

- To jest lepsze niż ciągłe żarcie.- zaśmiał się Liam, unosząc wzrok z nad telefonu.

- To moja supermoc!- krzyknąłem i ustawiłem się w pozycji Supermana.

- Yyy?- spojrzeli na mnie pytająco.

- Ugh! No, że jem a nie tyje. Taki superbohater jak ja musi dużo jeść.- próbowałem się nie śmiać ale niezbyt mi to wychodziło.

Wszyscy razem się zaśmialiśmy.

- Ej! Jest mega nudno, chodźmy gdzieś.- powiedział Harry rozplątując warkoczyki.

- Wszyscy jesteśmy zmęczeni.- oznajmił Liam.

- Oj no dawaj. Odpoczniesz jak gdzieś wyjdziemy.- ciągnął Harry- no na przykład na plażę.

Liam ciężko westchnął ale w końcu zgodził się tak jak wszyscy.

***
Wyjście na plaże dobrze nam zrobiło. Wszyscy świetnie się bawili. Chłopcy pływali albo leżeli na piasku a ja jadłem loda czekoladowego.
Chwila jak z obrazka. Ciepło, słońce, przyjaciele, plaża...
To wszystko przerwał dźwięk mojego telefonu.

Spojrzałem na ekran: nieznany
W końcu odebrałem.

- Halo?

- Niall?- usłyszałem damski głos po drugiej stronie.

- A kto mówi?

- Sam. Przyjaciółka Belli.

*****
2/4!
Pamiętajcie następne cząstki maratonu od 5 gwiazdek.
Komentarze też mile widziane :*

Napisz do mnie skarbie. Message Niall HoranWhere stories live. Discover now