Rozdział 6

16K 481 230
                                    

Wstałam wczesnym rankiem,Harrego nie było w sypialni.Mam z nim dziś jechać na zakupy,nie chciałam od niego pieniędzy,więc pewnie kupie jakieś tanie leginsy i bluze w primarku nie potrzebuje od niego łaski.

Nie wiem co się wczoraj stało bo mam kompletną pustke z wieczora

Nie myśląc już o tym,wziełam prysznic pomalowałam rzesy tuszem,którego miałam w kurdce w dzień porwania.Dziś ubrałam się tak jak wtedy gdy mnie porwali,to były jedyne moje ciuchy,które tutaj miałam.

Gdy wyszłam zauważyłam Harrego,stał przy oknie widać było,że nad czymś myśli nie chciałam mu przerywać więc się nie odzywałam

-O hej-Harry odwrócił się w moją strone i się uśmiechnął

-Cześć-powiedziałam ogarniając moje włosy

-Na dole masz śniadanie,zjedz i pojedziemy do centrum

-Nie jestem głodna

Harry usiadł na fotelu i bacznie mi się przyglądał

-Idz zjeśc-popatrzył na mnie swoimi cudnymi niebieskimi oczami

-Głuchy byłes?Nie-powiedziałam i usiadłam na łóżku

-Sam natychmiast idź zjeść!-podniósł na mnie głos

-Bo co?-zapytałam podchodząc do okna

-Bo gówno

Oj wielki król się wkurzył-pomyślam

-No jak gówno to podziękuje

-Sam uspokój sie!-krzyknął na mnie tak,że podskoczyłam

-Co się wczoraj stało,że nic nie pamiętam?-zmieniłam szybko temat

-Nie wiem poszłaś wcześnie spać-nie popatrzył na mnie jak zawsze tylko patrzył w ściane,tak jakby się bał

-Aha-powiedziałam patrząc na budynki za oknem

-Dam ci spokój z tym jedzeniem ale

-ale?-przerwałam mu

-ale wypijesz herbatę

-Dobra-powiedziałam z wielkim żalem i zeszłam na dół

Jego dom był ogromny i nowoczesny,nie rozumiem po co włamywał się do mnie jeśli jemu tu nic nie brakuje

Wypiłam herbatę
z miodem i czekałam na Harrego

-Sam idziesz?-krzyknął do mnie Harry,który stał przed drzwiami wyjściowymi

Ubrałam buty i wyszliśmy,Harry powiedział abym szła za nim,tak też robiłam
Schodziliśmy w dół po metaowych schodach

-O cholera-powiedziałam gdy zobaczyłam z 40 ayt,najdroższych marek

-Które -zapytał idąc ze mną ramie w ramie

Oglądałam z podziwego jego samochody

-To-pokazałam palcem na Pagani Huayra (4 400 000 zł),był cudowny

-Ok,to wsiadaj-wyciągnął telefon coś kliknął i drzwi się podniesły do góry

Zapnełam pasy i byłam gotowa aby jechać,Harry ostrożnie wyjechał z ,,garażu"

Jechał bardzo ostrożnie ale nie za wolno nie za szybko IDEALNIE
Czasem na niego zerkalam miałam wrażenie,że o czymś mysli

-Moge o coś zapytac?-przerwałam tą grobową cisze

-No-odpowiedział,patrząc na mnie kątem oka

-Po co włamałeś się do mnie skoro jak widać biedny to ty nie jesteś-nie wiedziałam czy powinnam o to pytać

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz