ROZDZIAŁ 2

13.1K 694 81
                                    

MATE

Odsunęli go ode mnie i posadzili w drugim końcu pokoju, szarpał się lekko i chciał do mnie podejść, lecz widząc moją minę poddał się i usiadł na fotelu niemalże naprzeciw mnie.

- Zostań tam i nie zbliżaj się do mnie – mówię cicho, ale z mocą o jaką bym siebie nie podejrzewała. – Nie mam pojęcia co to za świat w jakim ty żyjesz, ale w moim świecie jak dziewczyna podoba się chłopakowi to zaprasza ją na randkę, a nie krzyczy jak jakiś wariat „moja" na całe gardło.

Panuje cisza w całym pomieszczeniu.

- Myślę, że nie wiesz o co chodzi z naszym gatunkiem, Jade. – Zaczyna Peter. – Dostaniesz kilka rzeczy, które ci pomogą w zrozumienia więzi, łączącej ciebie i mojego syna oraz wilkołactwa.

Kiwam głową na znak, że rozumiem.

- Dziadku, chyba na nas już czas.

- Jade, idź do auta i poczekaj tam na mnie. Muszę coś ustalić z tu obecnymi.

Wychodzę spokojnie z pokoju i zatrzaskuję drzwi za sobą. W domu panuje cisza, więc równie cicho idę do drzwi wyjściowych. Zatrzymuję się dopiero przed autem.

Biorę uspokajający oddech.

Tyle się wydarzyło. Nic nie wiem o nich, to trudne myśleć, że ktoś taki jak ja może być jednym z nich. To nie możliwe. Czemu nic nigdy nie wiem? Gdyby tata żył na pewno by mi powiedział, bo sam przez to przechodził. Czuję jak łzy wzbierają mi w oczach. Nie mogę się tu rozryczeć. Biorę głęboki wdech.

Przed dom, a raczej rezydencję, wychodzi ten chłopak, który krzyczał, że jestem jego.

- Jade, - zaczyna – zostań. Zostań tu, powiem Ci wszystko co chcesz wiedzieć.

Powoli się do mnie zbliża.

- Czemu mam zostać, co? Bo ty tak chcesz? Póki nie będę wiedzieć więcej nie zobaczysz mnie tutaj. – Odpowiadam mu.

Na jego twarzy maluje się irytacja.

Zbliża się do mnie, natomiast ja się cofam tak szybko jak mogę. Staję po drugiej stronie auta.

- Chodź tu. – słyszę w jego głosie pomruk, przechodzi mi dreszcz przez ten dźwięk, mogłabym go słuchać i słuchać.

Chwila mojej nieuwagi mu wystarczyła, by się do mnie zbliżyć i mnie przytulić do siebie. Nos przyłożył do moich włosów, powąchał mnie!

- Nie zachowuj się jak pies! – odpycham go, a raczej staram się to zrobić, bo jest dla mnie za silny.

Przyciska mnie do siebie, a kiedy już chce wykonać kolejny ruch, jakim jest porwanie mnie, za nami słyszę głos dziadka.

- Możemy już jechać.

Drake odsuwa się ode mnie na minimalną odległość, natomiast ja go odpycham mocniej.

Wsiadam do otwartego samochodu. Nim odjeżdżamy patrzę w stronę chłopaka, stoi w tym samym miejscy, w którym go zostawiłam. Przygląda mi się.

- Jeśli nie będziesz chciała być taka jak oni, nie poczujesz tego do Drake'a, tego połączenia.

- Dziadku... Czy ty i babcia jesteście połączeni tą więzią? – pytam.

- Tak, ale oznaczenie zniknęło po naszej ostatniej przemianie. Babcia również jest jednym z nich. Moją przeznaczoną. Kilka tygodni po przemianie poznałem ją. Masz po niej cały charakter.

- Ale czemu? – pytam.

- Bo ten głos jakim odezwałaś się do Drake'a, to tył głos Alfy. Zupełnie taki jak u Peter'a. To oznacza, że jeśli wybierzesz życie wilkołaka to będziesz Alfą. – tłumaczy. – Jednak Drake również nim jest. I jestem pewny, iż to właśnie on dostanie stado po ojcu, a ty byłabyś jego Luną. Matką wszystkich wilków w stadzie.

WilkiWhere stories live. Discover now