36. Sylwester

266 13 9
                                    

Justin POV

Promienie słońca przedostały się przez żaluzje. Otwarłem oczy a obok mnie spała Selena. Patrzyłem na nią, nie potrafiłem sobie wybaczyć tego, co jej zrobiłem. Postanowiłem, że nigdy więcej jej nie skrzywdzę.

- Dzień dobry kochanie. - Selena przeciągnęła się i spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami.
- Hej.

Pocałowałem ją w czoło. Widziałem po jej wzroku, że ciągle myśli o chorobie mamy.

- Pojedziemy dzisiaj do mamy do szpitala? - szepnęła.
- Oczywiście skarbie. Weźmiemy Twojego tatę i posiedzimy na sali.

Objąłem ją mocno i pocałowałem w głowę. Miałem łzy w oczach ale wiedziałem, że nie mogę się przy niej rozkleić. Muszę być dla niej wsparciem.

- Muszę wstać i się jakoś ogarnąć. Ubiorę sukienkę, którą dostałam kiedyś od mamy.
- Dobrze.

Selena poszła pewnym krokiem do łazienki, a ja leżałem i myślałem o tym, co będzie gdy jej mama przegra walkę z rakiem. Wstałem i zszedłem na dół zrobić śniadanie.

- Dzień dobry Justin.

Usłyszałem męski głos.

- Ooo, dzień dobry. Chce pan kawy?
- Pewnie. Jak robisz to poproszę.

Seleny tata jakoś się trzymał, chociaż po oczach można było zauważyć, że jest już zmęczony całą sytuacją.

- To co tam dzieci macie dzisiaj w planach? Dzisiaj sylwester.
- Selena postanowiła, że nigdzie nie wychodzimy, tylko pojedziemy wszyscy do szpitala, żeby posiedzieć z Pana żoną.

Nie chciałem spoglądać na tatę S. Jednak byłem pewny, że miał łzy z oczach.

- Moja kochana córeczka. Nigdy o sobie nie myśli tylko na pierwszym miejscu zawsze stawia najbliższych.

Woda zaczęła się gotować i zagłuszała przez chwile łamiący się głos taty S.
Zalałem kawę i postawiłem mu na ławie.

- Dobre z Ciebie dziecko, Justin. Mam nadzieję, że doceniasz to co Selena dla Ciebie robi.
- Oczywiście. To najwspanialsza kobieta w moim życiu.

Wypiliśmy razem kawę, Selena dołączyła do nas i zjadła śniadanie, które jej przygotowałem. Ubrała sukienkę, którą dostała od mamy, starannie związała włosy i była delikatnie pomalowana.

- Najchętniej to już bym pojechała do szpitala. - powiedziała niecierpliwym głosem.
- Spokojnie kochanie. Możemy za chwilkę jechać jeżeli Twój tata nie ma nic przeciwko.

Selena spojrzała wymownie na swojego tatę.

- Dobra dzieciaki. Pójdę się ubrać i możemy jechać.

Droga minęła nam w ciszy. Podjechałem pod szpital, Selena złapała mnie za dłoń i poszliśmy w kierunku sali.

- Hej mamo. Jak się czujesz?

Seleny głos zadrżał i w jej oczach pojawiły się łzy.

- Nic się nie martw skarbie. Nie jest tak źle.

Ton głosu nie wskazywał na to, aby to co powiedziała było prawdą. Siedzieliśmy tak kilka godzin, oglądaliśmy telewizje, rozmawialiśmy.
Usiadłem na fotelu w rogu sali. Spojrzałem na Selenę i jej tatę, którzy siedzieli obok łóżka szpitalnego i wpatrywali się w kobietę. Matkę. Żonę. Nie mogłem pojąć tego co wtedy można mieć w głowie gdy wiadomo, że najbliższa osoba może w każdej chwili odejść. Wstałem z łóżka i podszedłem do nich. Położyłem dłoń na ramieniu Seleny.

- Kochanie. - szepnąłem.
- Tak? - Selena odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy.

Klęknąłem, wyciągnąłem pudełko i spytałem.

- Zostaniesz moją żoną?

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Jan 26, 2017 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

I'm a normal girl... /J.B ~ S.G Justin Bieber ffTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang